REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Halt, Papiere bitte. Media reagują na polskie kontrole i winią rząd Niemiec

2025-07-07 07:06
publikacja
2025-07-07 07:06

Komentatorzy w RFN i Austrii ostrzegają przed negatywnym wpływem kontroli granicznych na gospodarkę. Odpowiedzialnością za decyzję polskich władz prasa obarcza władze niemieckie zarzucając im zamiar przerzucenia problemu migracji na granice zewnętrzne UE.

Halt, Papiere bitte. Media reagują na polskie kontrole i winią rząd Niemiec
Halt, Papiere bitte. Media reagują na polskie kontrole i winią rząd Niemiec
/ Straż Graniczna

Korespondentka niemieckiej gazety „Tageszeitung” Simone Schmollack pisze, że na moście łączącym Frankfurt nad Odrą ze Słubicami i na autostradzie A12 już teraz ludzie są wściekli z powodu korków. Kontrole wprowadzone przez stronę niemiecką na jesieni 2023 r. utrudniają życie osobom dojeżdżającym do pracy w drugim kraju, kierowcom ciężarówek transportującym owoce i warzywa oraz obywatelom obu miast. Od poniedziałku wściekłość ulegnie dalszej eskalacji – przewiduje dziennikarka odnosząc się do kontroli po stronie polskiej.

Schmollack uważa, że zaostrzone w maju przez nowy niemiecki rząd kontrole doprowadziły jedynie do frustracji po obu stronach granicy.

„Granica między Polską a Brandenburgią jest zieloną granicą – kto chce, ten prześlizgnie się lasem obok punktów kontrolnych. Polska reakcja jest z jej punktu widzenia zrozumiała, ale zaostrza tylko dodatkowo problem” – czytamy w „TAZ”.

Komentatorka nie pozostawia suchej nitki na rządzie RFN, który jej zdaniem „robi błędy wszędzie tam, gdzie można je popełnić”. Gabinet kanclerza Friedricha Merza ignoruje fakt, że Niemcy są skazane na cudzoziemskich fachowców. W dodatku Berlin porzuca humanitarne wartości i wprowadzając niepotrzebne kontrole „obciąża dotychczas przyjacielskie relacje z Polską”. A przecież po ataku Rosji na Ukrainę, Niemcom powinno jeszcze bardziej zależeć na dobrych stosunkach z Polską.

Zdaniem Schmollack, Niemcy powinny pilnie przystać na polską ofertę rezygnacji z kontroli, jeżeli Niemcy zawieszą swoje kontrole. „Tymczasem polska straż obywatelska (Ruch Obrony Granic – PAP) zbroi się chcąc kontrolować przede wszystkim osoby o ciemnym kolorze skóry" – pisze w konkluzji dziennikarka „Tageszeitung”.

Na łamach „Sueddeutsche Zeitung” Viktoria Grossmann informuje o „samozwańczych” grupach ochrony granic kierowanych przez skrajnie prawicowego Roberta Bąkiewicza, popieranego przez PiS i prezydenta elekta Karola Nawrockiego. Bąkiewicz rozpowszechnia „teorie spiskowe o tysiącach migrantów przerzucanych z premedytacją z Niemiec do Polski”. Powołując się na dane niemieckiej policji, Grossmann podała, że od września 2024 r. do końca kwietnia 2025 r. na polsko-niemieckiej granicy doszło do 3777 przypadków zawrócenia migrantów.

Korespondentka „SZ” pisze, że w przeszłości Polska robiła niewiele, aby powstrzymać przed marszem na Zachód tych migrantów, którzy przedostali się do Polski przez polską granicę wschodnią. Po wprowadzeniu kontroli przez Niemcy, strona polska wykazuje więcej zainteresowania spełnianiem swoich obowiązków i rejestracją uciekinierów.

„Handelsblatt”, wiodący niemiecki dziennik kół gospodarczych, bije na alarm w związku z przewidywanymi negatywnymi skutkami kontroli granicznych dla biznesu. „Niemiecki biznes jest zaniepokojony” – pisze Dietmar Neuerer. Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa (DIHK) mówi wręcz o „wielkim zaniepokojeniu”.

Z kręgów gospodarczych, szczególnie z izb przemysłowo-handlowych w regionach przygranicznych, otrzymujemy informacje, które wzbudzają nasz niepokój – powiedziała dyrektorka DIHK Helena Melnikov. Jeżeli pracownicy z Polski nie będą mogli punktualnie stawić się do pracy, mogą zacząć poszukiwać pracodawców w innych krajach Europy, co pogłębi deficyt fachowców w takich regionach jak Brandenburgia.

Szef MSW Brandenburgii Refe Wilke obawia się „olbrzymich korków i chaosu komunikacyjnego”. Informując o sytuacji komisję spraw wewnętrznych parlamentu Brandenburgii, Wilke ostrzegł, że kontrole będą miały ogromny wpływ na mieszkańców regionu. Ucierpi kilkaset tysięcy osób – powiedział.

Melnikov podkreśliła znaczenie otwartych granic w Europie.

„Swobodny przepływ osób i towarów nie jest przywilejem, lecz filarem naszego gospodarczego sukcesu. Szczególnie dotyczy to zorientowanej na eksport gospodarki niemieckiej” – dodała.

Wiele gazet publikuje depeszę agencji dpa zawierającej podstawowe informacje o polskich kontrolach oraz wskazówki, jak się do nich przygotować. Wszystkich skutków decyzji o kontrolach nie da się zdaniem autorów przewidzieć. „Podróżni muszą się nastawić na czekanie na polskiej granicy” – czytamy w depeszy, w której zaznaczono, że na razie restrykcje mają potrwać do 5 sierpnia. Agencja dpa pisze, że prawicowo-konserwatywna partia opozycyjna PiS forsuje temat migrantów, aby łączyć „podsycanie antyniemieckich uprzedzeń ze strachem przed migrantami”.

Austriacki dziennik „Der Standard” stwierdza piórem Geralda Schuberta, że „strefie Schengen ubyła kolejna otwarta granica wewnętrzna” i przypomina, że użytek z tej możliwości robi obecnie 10 krajów, w tym Niemcy i Austria.

Niemcy, które pomimo tego, że nie posiadają zewnętrznej granicy UE, zawracają osoby ubiegające się o azyl i stawiają pod presją rządy w krajach sąsiedzkich – nawet takie, które zwykle nie zajmują się karceniem Niemców i które nie traktują a priori europejskich rozwiązań jako „pierwszego stopnia do zdrady ojczyzny”.

Liberalny polski premier Donald Tusk ma jako były szef Rady Europejskiej doświadczenie w negocjowaniu kompromisów. Ale nawet on mówi teraz: „Skończył się definitywnie czas, kiedy Polska nie reagowała adekwatnie na tego typu działania”.

„Te słowa nie są zaskoczeniem, chociaż Tusk dotychczas nie posługiwał się takim językiem. To pokazuje, że premier znajduje się pod presją ze strony wrogiej wobec UE i Niemiec opozycji oraz samozwańczej straży granic. Ponadto widać, jak wielkie są skutki uboczne efektu domina, za pomocą którego Berlin chce przenieść presję migracyjną na zewnętrzne granice Unii” – czytamy na łamach „Der Standard”.

"Le Figaro": Schengen pogrąża się w nowym kryzysie

Francuski dziennik "Le Figaro" ocenia w poniedziałek, że granica polsko-niemiecka stała się "symbolem napięć w sferze imigracji" i "teatrem politycznym". "Le Monde" pisze o "schyłku europejskiego symbolu", jakim był most między Słubicami i Frankfurtem nad Odrą.

"Strefa Schengen pogrąża się w nowym kryzysie" - ocenia "Le Figaro". Zaznacza, że Polska, wznawiając kontrole, idzie w ślady 10 innych partnerów i stwarza to ryzyko, że "główny filar integracji europejskiej jeszcze bardziej się zachwieje".

"Symbol jest tym silniejszy, że na początku XXI wieku ten duży kraj Europy Środkowej z zapałem walczył o to, by korzystać ze swobody przemieszczania się. Od czasu otrzymania tego prawa przed 18 laty uzyskał dzięki temu poważne korzyści gospodarcze" - relacjonuje dziennik.

"Le Figaro" ocenia, że granica polsko-niemiecka "stała się symbolem wzajemnych napięć w sferze migracyjnej". Zauważa, że "jeśli wierzyć liczbom, problem wydaje się marginalny", bo w 2024 roku Niemcy przekazały do Polski 690 osób. Jednakże, zdaniem dziennika, "instrumentalizacja (w Polsce - PAP) tematu przez kręgi nacjonalistyczne (...) sprawiła, że przekonano znaczny ułamek opinii publicznej"

Odnotowując wizyty polityków polskich na granicy "Le Figaro" ocenia, że stała się ona "prawdziwym teatrem politycznym". "Rywalizacja idzie pełną parą, pomiędzy propozycjami czasowego zakazania wszelkiego wjazdu osobom z krajów trzecich do wezwań o przeprowadzenie referendum w sprawie imigracji" - dodaje dziennik.

"Le Monde" w reportażu ze Słubic i Frankfurtu nad Odrą przypomina, że most łączący te dwa miasta "był miejscem symbolicznym dla rozszerzenia Unii Europejskiej na wschód". Obecnie zaś "jest świadkiem wzrostu nastrojów ksenofobicznych".

W reportażu korespondent "Le Monde" rozmawia z urzędnikami i mieszkańcami z obu miast. Opisuje kontrole prowadzone przez policję niemiecką na granicy; cytuje ich krytyków i zwolenników.

Ekspertka Sophie Meiners z Niemieckiej Rady Spraw Międzynarodowych w rozmowie z dziennikiem podkreśliła, że "nie można całkowicie zabezpieczyć granicy poprzez kontrole" i mają one "efekt głównie polityczny i psychologiczny".

lep/ ap/ lm/ awl/ ap/ lm/

Źródło:PAP
Tematy
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Advertisement

Komentarze (9)

dodaj komentarz
lechpremium
O 690 za dużo, Panie Le Figarro
to_i_owo
"Grossmann podała, że od września 2024 r. do końca kwietnia 2025 r. na polsko-niemieckiej granicy doszło do 3777 przypadków zawrócenia migrantów"

Oni sami się gubią w tych danych

Ilu było naprawdę pewnie nikt nie wie
HardMetal odpowiada to_i_owo
Ty sam się gubisz a wszystko przez to, że nie potrafisz prostego zdania ze zrozumieniem przeczytać. Zawrócić to całkiem coś innego niż zwrócić. Zawrócono (czyli nie wpuszczono) do DE 3777 osób. Zwrócono (czyli przekazano z DE do PL) 690 osób. Może teraz połączysz kropki i przestaniesz wypisywać głupoty.
klimaciarz
cóż za nieprzypadkowy CHAOS się stworzył, na tych granicach, w tej UE...

ciekawe czy czy unijna tożsamość cyfrowa, zaprowadzi tam PORZĄDEK ;)

wystarczy popatrzeć szerzej - tak się, na masową skalę, przeprowadza ludzkie stada z punktu A (teraźniejszość), do punktu B (świat cyfrowego nadzoru).
romulus6
Kontrole na głównej drodze a obok to już okay. To jak drzwi do lasu. Komedia. To coś jak w UK. Na pontonach 9tys. Na legalu 900 tys. Ale politykę się robi na strachu.
monuz
"Gabinet kanclerza Friedricha Merza ignoruje fakt, że Niemcy są skazane na cudzoziemskich fachowców" - w kraju, gdzie często 90% uczniów nie mówi po niemiecku brakuje przede wszystkim nauczycieli ze znajomością języków azjatyckich i afrykańskich

Powiązane: Kryzys migracyjny na granicy polsko-niemieckiej

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki