Skargi na sprzedawców obligacji GetBack przybierają na sile. Ponad połowa wszystkich zgłoszeń do Rzecznika Finansowego wpłynęła w lipcu. Klienci Idea Banku skarżą się, że obiecywano im bezpieczeństwo i „miękkie gwarancje” w przypadku problemów. Bank odpowiada, że nie jest w stanie oszacować szkody i odrzuca część reklamacji.
Minął kolejny miesiąc od wybuchu afery z obligacjami GetBacku, a klienci nadal nie są w stanie uzyskać od nikogo zapewnień, czy uda się im odzyskać zainwestowane pieniądze. Do biura Rzecznika Finansowego płyną skargi na Idea Bank i podmioty uczestniczące w dystrybucji obligacji. Jak się dowiedziałem, do tej pory wpłynęło już 67 wniosków z prośbą o podjęcie interwencji, przy czym tylko w lipcu ponad 30. To jednak nie koniec. Rzecznik spodziewa się dalszego napływu skarg związanego z zamykaniem kolejnych reklamacji. Złożenie reklamacji jest bowiem warunkiem koniecznym do zaskarżenia instytucji w Biurze Rzecznika Finansowego.
Rzecznik Finansowy sprawdza, jak sprzedawano obligacje
Zdecydowana większość wniosków, bo aż 52, dotyczy Idea Banku i marki Lion’s Bank. 6 wniosków dotyczy Getin Noble Banku, 3 - Noble Securities, pozostałe pojedyncze sprawy odnoszą się do działalności Polskiego Domu Maklerskiego i samego GetBacku – wynika z informacji, jakich udzieliło nam Biuro Rzecznika Finansowego na koniec lipca.
– Niezależnie jednak od indywidualnych skarg klientów, Rzecznik skierował do wszystkich podmiotów, które mogły brać udział w procesie dystrybucji obligacji GetBack pisma z prośbą o udzielenie wyjaśnień i przedstawienie dokumentów obrazujących przebieg procesu dystrybucji. Aktualnie analizujemy odpowiedzi otrzymane od podmiotów – mówi Agnieszka Wachnicka, dyrektor wydziału klienta rynku bankowo-kapitałowego w Biurze Rzecznika Finansowego.
– Skargi dotyczące podmiotów prowadzących dystrybucję obligacji ogniskują się na kwestiach wprowadzenia w błąd co do charakteru inwestycji – dodaje.
Postępowanie sprawdzające prowadzi także UOKiK
Z sygnałów docierających do Urzędu wynika, że ludzie, którym oferowano obligacje korporacyjne nie byli typowymi inwestorami. Byli to zwykli konsumenci, którzy odłożyli na lokacie oszczędności, pieniądze ze spadku czy sprzedaży mieszkania, a następnie zostali namówieni na zakup obligacji korporacyjnych, mimo że nie byli zainteresowani tak ryzykownymi instrumentami finansowymi.
- Sprawdzamy w postępowaniach wyjaśniających, w jaki sposób sama spółka, banki i domy maklerskie oferowały konsumentom obligacje korporacyjne GetBacku – mówi Marek Niechciał, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Klienci, którzy skarżą się do UOKiK-u, twierdzą, że ten produkt był im przedstawiany jako bezpieczna lokata. O podejmowanych przez nas działaniach poinformowaliśmy Centralne Biuro Antykorupcyjne - dodaje. W maju pracownicy UOKiK-u przeprowadzili kontrolę w biurach GetBacku w Warszawie i we Wrocławiu. W toku są 3 postępowania wyjaśniające dotyczące: Idea Banku i Polskiego Domu Maklerskiego, Mercurius Financial Advisors oraz samego GetBacku.
Klienci: Prano mózgi i obiecywano miękkie gwarancje
Wydają się to potwierdzać zgłoszenia czytelników, które licznie wpłynęły do redakcji Bankier.pl. Wyłania się z nich niepokojący obraz praktyk stosowanych przez pracowników Idea Banku przy sprzedaży obligacji GetBacku. Zdaniem inwestorów doradcy wprowadzali w błąd, zapewniając, że obligacje korporacyjne są w 100 proc. bezpieczne. Posługiwali się terminem „lokata w obligacje”, a nie inwestycja. Zachęcali do zrywania lokat bankowych i ich rolowania w papiery GetBacku. Padają daty rozmów, nazwiska doradców.
– Lokata w obligacje była przedstawiona jako bardzo bezpieczna. Pracownik Idei zapewnił nas, że bank udziela miękkich gwarancji na wykup obligacji w razie jakichś problemów – opowiada jedna z czytelniczek. – Doradca wydzwaniał do mnie po 5 razy dziennie, zapewniając, że jest to bardzo pewna inwestycja. Równie pewna co lokata bankowa. Nie ma takiej możliwości, żeby stało się coś złego – napisał klient Lion’s Banku. – W odpowiedzi na pytanie o ryzyka dowiedziałem się, że nie ma żadnych ryzyk, firma jest pewna i ma dobrą sytuacje finansową – dodał kolejny.
– Miałam bezpieczną lokatę w Idea Banku, którego od wielu lat jestem stałą klientką. W czerwcu 2017 roku zostałam telefonicznie wezwana przez doradcę bankowego, który namawiał mnie do zerwania lokaty, bez straty odsetek i zakup obligacji na bardzo korzystnych warunkach. Twierdził, że ofertę przygotowano specjalnie dla mnie jako stałej klientki. Przez dwa dni prano mi mózg w bardzo przyjaznej atmosferze – opowiada kolejna inwestorka.
Poprosiliśmy biuro prasowe Idea Banku o odniesienie się do tych zarzutów. Otrzymaliśmy lakoniczną odpowiedź: – Każdy sygnał jest wyjaśniany przez bank indywidualnie.
Czarnecki daje słowo: Zasadne reklamacje uznamy
Pod koniec maja 2018 roku Leszek Czarnecki, główny udziałowiec Idea Banku, zapewnił w trakcie Konferencji Wall Street, że wszystkie zasadne reklamacje zostaną uznane. – Jeżeli rzeczywiście były „misselle”, to ja mogę tylko powiedzieć, że z góry za nie przepraszam i, że to nie jest powód, z którego mógłbym być dumny – przekonywał. Podkreślił jednak, że bank, tak jak klienci banku, pozostaje w sprawie GetBacku jednym z podmiotów pokrzywdzonych i poszkodowanych
Zapytaliśmy Idea Bank, ile reklamacji do tej pory uznał za zasadne. Nie dostaliśmy odpowiedzi. – Bank nie udziela bardziej szczegółowych informacji o reklamacjach klientów banku, ponieważ są one objęte zarówno tajemnicą bankową (co do danych klienta banku), jak i tajemnicą przedsiębiorstwa, o której mowa w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji – napisało w odpowiedzi na nasze pytanie biuro prasowe Idea Banku.
Dodano, że każde pojawiające się zgłoszenie reklamacyjne podlega indywidualnemu rozpoznaniu. Wdrożono specjalny proces o wielostopniowym charakterze „wymagający wszechstronnej analizy sprawy, w tym sytuacji indywidualnej klienta banku”. Zarząd banku nadał temu procesowi wysoki priorytet. W proces zaangażowany jest oprócz zarządu także szereg komórek organizacyjnych banku. – Niezależnie od wystąpienia ryzyka braku płynności po stronie emitenta obligacji korporacyjnych, tj. GetBacku, bank uznał, że należy włączyć się w pomoc dla klientów, w uzasadnionych przypadkach – pisze biuro prasowe.
Widziały gały, co brały
Jak taka pomoc wygląda w praktyce? Jak pisaliśmy już na łamach Bankier.pl, Idea Bank odrzuca jednak argumenty o celowym wprowadzaniu w błąd i naganianiu na obligacje GetBacku. – W reklamacji podnosi Pani, że obligacje spółki GetBack nabyła Pani w skutek zapewnień doradcy, co do bezpieczeństwa inwestycji i pewności zysku. Po dokonaniu czynności sprawdzających w Banku, Bank dotychczas nie znalazł podstaw, by uznać ten zarzut za udowodniony – czytamy odpowiedzi na reklamację jednej z czytelniczek.
- W opinii Banku dokonywała Pani własnej oceny co do poziomu bezpieczeństwa inwestycji i miała Pani świadomość ryzyka związanego z nabyciem obligacji. Bank dotychczas nie jest w posiadaniu dowodów potwierdzających, że w chwili podejmowania decyzji o inwestycji w obligacje GetBack mogła Pani pozostawać w uzasadnionym przeświadczeniu, że z instrumentem, jakim są obligacje korporacyjne, nie wiąże się żadne ryzyko - czytamy dalej.
Bank tłumaczy też, że postępowanie w zakresie reklamacji uzależnione jest od precyzyjnego oszacowania szkody, jaka wystąpiła u klienta. – Na tym etapie oszacowanie szkody nie jest możliwe, gdyż uzależnione jest ono od ostatecznej treści układu GetBacku z wierzycielami w procesie restrukturyzacji, w szczególności uzależnienia zaproponowanych warunków od wartości posiadanych obligacji – mówią przedstawiciele banku.
UOKiK: składajcie reklamacje, żądajcie zwrotu wpłaconych kwot
Z sygnałów, które docierają od naszych czytelników wynika, że odpowiedź na część reklamacji zostanie wydłużona do 60 dni. Prawo dopuszcza taką możliwość przy bardziej skomplikowanych przypadkach. Na tę chwilę obligatariuszom pozostaje czekać na wyniki postępowania restrukturyzacyjnego. Bank utrzymuje bowiem, że klienci nie ponieśli jeszcze żadnej szkody. Niestety można się spodziewać, że uzyskanie pozytywnej odpowiedzi na reklamację będzie graniczyło z cudem. Stworzyłoby to bowiem precedens i skłoniło innych klientów do walki o swoje pieniądze.
Niemniej UOKiK zachęca do składania reklamacji. Wzór reklamacji można pobrać ze strony www.finanse.uokik.gov.pl. W formularzach zostawiono pola, które należy samodzielnie wypełnić na podstawie zawartych tam wskazówek. Urząd prosi, by opisać, jak wyglądał proces sprzedaży obligacji. Ważne jest, kto i w jakich okolicznościach zaproponował te obligacje. Inwestor powinien przytoczyć fragmenty rozmów, e-maili, SMS-ów, dołączyć wydruki lub zdjęcia. Należy też podać dane doradców lub pracowników banku, którzy się kontaktowali w klientem. Trzeba opisać, jak przedstawiali ofertę, czy np. była mowa o gwarancji zysku, bezpieczeństwa, rentowności spółki. W reklamacji można żądać zwrotu wpłaconych kwot. Reklamację należy składać do banku lub domu maklerskiego.
























































