Wyśmiewanie pomysłów, drwienie ze sposobu pracy w obecności innych współpracowników, cyniczne uwagi, kpienie, a nawet krzyk, grożenie utratą pracy lub ciągłe dokładanie nowych obowiązków – to tylko niektóre objawy mobbingu. Warto wiedzieć, jak reagować na takie zachowanie przełożonych i kiedy powinna się zapalić czerwona lampka.


Okazuje się, że nieprzyjemnych zachowań w pracy w ciągu ostatnich kilku miesięcy mogło doświadczyć ponad 41 proc. pracowników w Polsce – wynika z sondażu UCE RESEARCH i platformy ePsycholodzy.pl. W dodatku liczba ta w ostatnim czasie wzrosła. Często ofiarami takich zachowań są młodzi ludzie rozpoczynający swoją karierę, ale zdarza się, że również osoby z wieloletnim doświadczeniem stają się ofiarami szefów-mobberów.
Poniżanie i skłócanie z zespołem
Jak opowiada Justyna, która do niedawna była zatrudniona w biurze komunikacji i relacji inwestorskich jednego z banków, ostatnie miesiące swojej pracy spędziła na zwolnieniu chorobowym.
- Psychiatra stwierdził u mnie zaburzenia lękowe i depresję. Nogi uginały się pode mną jeszcze w dniu, w którym składałam wypowiedzenie. To wszystko „zawdzięczam” jednej osobie – mojej szefowej – opowiada Bankier.pl Justyna. – Jak się później okazało, zastosowała wobec mnie ten sam schemat, co wobec innych pracowników zespołu. Na początku tzw. okres miodowy, czyli pochwały, zachwyty, „uważne” wysłuchiwanie. Później próby skłócenia z zespołem i groźby zwolnienia dyscyplinarnego z błahych powodów. Wiele razy słyszałam, że „teraz mamy rynek pracodawcy, ale jak chcesz, to idź, szukaj”. Na końcu publiczne poniżanie, odsyłanie efektów mojej pracy „do poprawy” innym osobom, odbieranie zadań bez podania przyczyny. W ciągu 5 lat prowadzenia zespołu liczącego od 4 do 6 osób, dyrektorka wykończyła psychicznie lub zmusiła do zmiany pracy już ponad 15 osób.
O niewłaściwym zachowaniu szefowej wiedzieli dyrektorzy innych biur i departamentów, zarząd, a nawet rada nadzorcza, do której jedna z poszkodowanych wysłała dokument opisujący całą sytuację. I nic. Dyrektorka obecnie już po raz drugi jest odsunięta od prowadzenia zespołu, po kolejnym zgłoszeniu wobec niej zarzutu mobbingu, ale nadal w pracuje w tym samym banku.
Wyśmiewanie i praca po godzinach
Również Anna chodziła do pracy w redakcji kobiecego pisma dla ze ściśniętym żołądkiem. Pracowała tam od roku, a ponieważ dziennikarstwo było jej pasją, starała się wytrzymać zachowania swojej szefowej, która zanim objęła kierownicze stanowisko, była jej koleżanką.
– Na kolegiach redakcyjnych wszystkie moje pomysły okazywały się beznadziejne, choć wcześniej było zupełnie inaczej – opowiada Bankier.pl Anna. – Szydziła z jakości moich tekstów w obecności całego zespołu. Najgorsze było jednak to, że kazała mi zostawać po godzinach, żeby sprawdzać błędy w artykułach kolegów, wiedząc, że w domu czeka na mnie małe dziecko. Nawet wówczas, gdy było chore.
Cierpi nie tylko psychika
Jak się okazuje, złe traktowanie pracownika przez przełożonego może mieć daleko idące skutki dla jego zdrowia, nie tylko psychicznego. Jak twierdzi Ewa Cisło, coach, trener kompetencji miękkich i socjoterapeuta, mobbing to podstępna broń, która wpływa negatywnie na całe funkcjonowanie człowieka, począwszy od trudności ze strony układu pokarmowego, poprzez problemy kardiologiczne, zróżnicowane dolegliwości bólowe, po bezsenność i wreszcie po zaburzenia psychiczne.
– Do najczęstszych będą należały zaburzenia adaptacyjne, o charakterze depresyjnym, ale również lękowe - od lęku uogólnionego, poprzez ataki paniki aż po zespół stresu pourazowego. – mówi Bankier.pl Ewa Cisło. – Efektem może być również zwiększona podatność na popadnięcie w uzależnienia np. od leków czy alkoholu. Z kolei w codziennym funkcjonowaniu mogą pojawić się problemy z pamięcią, koncentracją uwagi, zwiększona męczliwość, brak satysfakcji z pracy oraz obniżenie poczucia wartości.
„Czerwona lampka” zapala się zbyt późno?
Według Ewy Cisło najczęściej tzw. „czerwona lampka” zapala się dosyć późno, bo nie chcemy być postrzegani jako osoby przewrażliwione lub pozbawione dystansu do siebie. To powoduje, że wielokrotnie dajemy przekraczać swoje granice.
– Często zdarza się tak, że mobber jest powszechnie znany ze swojej „bezpośredniości” w kontaktach, a współpracownicy ostrzegają, że nie ma na niego mocnych i walka nie ma sensu – mówi Ewa Cisło. – Jednak, kiedy zaczynamy czuć, że praca nie sprawia nam satysfakcji, że atmosfera jest przytłaczająca, otrzymujemy zadania znacznie powyżej lub o wiele poniżej naszych kwalifikacji, może to oznaczać, że jesteśmy narażeni na mobbing. Dlatego warto być czujnym na zmianę dotychczasowego samopoczucia i ocenę swojej pracy. Jeżeli coraz częściej na nią narzekamy, metody zarządzania wydają się nam na granicy zachowań agresywnych, czujemy się przytłoczeni i obawiamy się kolejnego dnia w pracy – należy zadać sobie pytanie, co jest faktycznym źródłem takiej zmiany.
Zamiatanie pod dywan nie jest dobrym pomysłem
Jak twierdzi specjalistka, najważniejsze, aby nie zamiatać spraw pod dywan.
– Mobber w ciszy i niedopowiedzeniach czuje się jak ryba w wodzie i nasza dyskrecja pozwala mu sprawować nad nami kontrolę – twierdzi Ewa Cisło. – Na początku warto porozmawiać jasno i wprost z osobą stosującą według nas mobbing. Zawsze jest cień szansy, że nie zdawała sobie sprawy z opresyjności swoich działań i - skonfrontowana wprost - przeprosi i zmieni swoje postępowanie. Jeżeli ta disney’owsko-optymistyczna wizja nie potwierdzi się, to nie warto już przeprowadzać rozmów sam na sam, tylko zawsze przy świadkach, głośno, trzymając się konkretów, a nie emocji. Powinniśmy znaleźć wsparcie społeczne na terenie pracy, ale i poza nią.
Wiele firm ma swoją politykę antymobbingową i warto z niej skorzystać, nawet jeśli nie do końca ufamy w jej skuteczność – pozostawia ona ślad w dokumentacji, co często ma wartość odstraszającą. Trzeba też zapamiętać, że działania mobbera nie są naszą winą i że nie współdzielimy odpowiedzialności za niewłaściwe zachowanie wobec nas. To wyłączna wina mobbera, oparta na jego celowych i przemyślanych działaniach.