Odpowiedź na moje poniedziałkowe pytanie pojawiła się szybko – z optymizmu niewiele zostało. Na wartości szybko traciło zarówno euro jak też europejskie parkiety. Spadki dotknęły też amerykańskie giełdy. Na rynku powiało grozą.
Skrupulatni czytelnicy zapewne pamiętają, jak kilka dni temu zwracałem uwagę na fakt, iż „pomoc” dla Cypru stwarza niebezpieczny precedens. Mowa oczywiście o zabieraniu części depozytów bankowych, zwaną elegancko „jednorazowym podatkiem”. Otóż holenderski minister finansów, Jeroen Dijsselbloem, stwierdził wczoraj, iż rozwiązania zastosowane na Cyprze mogłyby stanowić ramy, pomocne w rozwiązywaniu problemów innych państw strefy euro. Nie mi oceniać, na ile jest to stanowisko powszechne wśród innych europejskich ministrów, ale rynek nie bez przyczyny zareagował na tego typu pomysły wręcz panicznie, mocną wyprzedażą.
Dziś można już pomału wracać do spraw publikacji makroekonomicznych. Poznamy zarówno dane z amerykańskiego rynku nieruchomości(SP/Case-Schiller) jak też zaufanie tamtejszych konsumentów. Spodziewany jest niewielki spadek, względem danych o nastrojach z poprzedniego miesiąca.
W klasycznym trendzie bocznym znajduje się teraz rynek AUD/USD. Po odbiciu od poziomu 1.0150, dolar australijski nieprzerwanie pnie się w górę. Teoretycznie celem jest teraz poziom 1.06. Jest to jednak tak oczywisty cel, iż nie sposób nie mieć podejrzeń, iż poziomu tego jednak nie osiągniemy lub „przestrzelimy” go. Najbliższe wsparcie mamy na 1.0350.(wykres)
Sylwester Majewski
Forex-Desk