Koniec czerwca przynosi kolejne rekordy cen energii i coraz gorsze perspektywy na przyszłość. Ubiegłoroczne problemy z opłatami za prąd mogą okazać się „miłym” wspomnieniem, gdy przyjdzie płacić przyszłe rachunki. Dla polskich producentów rynek nie był tak łaskawy od 10 lat.


Ceny energii elektrycznej na przyszły rok osiągnęły w Niemczech lokalne maksima na poziomie 266 EUR/MWh (1247 PLN/MWh) i były ponownie wyższe niż w Polsce (1159 PLN/MWh). Ograniczanie dostaw gazu ziemnego europejskim krajom oraz problemy z eksportem LNG z USA sprawiły, że kraje UE zaczęły wracać do węgla. Ale próbując zabezpieczyć alternatywnie węgiel kamienny, pchają jego ceny na nowe rekordy.


Feralny wrzesień
„Cały kryzys energetyczny trwa od września 2021 i jest związany z rynkiem gazu i jego deficytem na rynku energii. Ten kryzys przybrał na sile po wybuchu wojny na Ukrainie. Tylko Rosja odpowiadała za 40 proc. dostaw gazu do Europy i 60 proc. importu węgla kamiennego, czyli dwóch kluczowych paliw w europejskim systemie energetycznym” - opisuje Krystian Brymora z DM BDM.
„Doszły jeszcze problemy elektrowni jądrowych we Francji, która była eksporterem energii, a teraz sama musi ją importować. Wszystko to złożyło się na rekordowe ceny energii, które obserwujemy od kilku miesięcy” – dodaje.
Od dłuższego czasu pozytywne dla producentów energii otoczenie rynkowe dyskontują polskie spółki. Reprezentujący je WIG-Energia jest najlepiej radzącym sobie indeksem sektorowym na polskiej giełdzie, pogrążonej w okowach technicznej bessy ze spadkami przekraczającymi ponad 20 proc. na WIG czy WIG20.
Eksporterzy energii netto
Od początku roku średnia dla spółek energetycznych zyskała już 26 proc., co przy wzroście sektora chemicznego o 14 proc., neutralnego górnictwa oraz spadkach pozostałych 11 sektorów przekraczających kilkadziesiąt procent, mówi samo za siebie. Jak wskazują analitycy, model kontraktów w energetyce sprawia, że spółki obecne ceny pokażą w wynikach dopiero za rok. Kamil Kliszcz z BM mBanku tłumaczy to w kontekście PGE.
„Jeśli chodzi o obecne ceny energii to dużego przełożenia na tegoroczne wyniki PGE nie ma, jednak będą miały znaczący pozytywny wpływ na przyszłoroczne” – mówi analityk.
„To wynika z modelu kontraktacji produkcji w energetyce, gdzie większość energii sprzedaje się w kontraktach terminowych na rok do przodu. Można powiedzieć, że energia na ten rok jest w dużej części już sprzedana. Oczywiście to zależy od tego jak zostanie przeprowadzone wydzielenie aktywów węglowych” – wskazuje.
O całym wątku transformacji w polskiej energetyce oraz Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) pisałem na początku lutego w artykule „Drogi prąd i coraz tańsze spółki”
„Cały proces transformacji, mimo nakreślonych kierunków, rozbija się o detale. Diabeł tkwi w szczegółach i bardzo dużo będzie zależało od tego, jak ten proces będzie przebiegał, jak te aktywa będą ewaluowane i jaki profil inwestycyjny będą miały spółki energetyczne po transformacji”- wyjaśnia Kliszcz.
Jacek Sasin nadzorujący cały proces przekonuje, że termin utworzenia NABE do końca roku jest możliwy. Im bliżej tego terminu, tym więcej szczegółów co do pozbycia się węglowego balastu będziemy znać. Balastu, który jednak obecnie jest wybawieniem nie tylko dla Polski, ale i pozostałych krajów europejskich.
„Od września Polska stała się eksporterem energii netto, mimo ze przez 10 poprzednich lat musiała ją importować. Ta duża zmiana dla energetycznych aktywów sprawiła, że mogą być one dłużej dyspozycyjne, więcej pracować, przez co spółki korzystają nie tylko z kilkukrotnego wzrostu marż jednostkowych tzw. CDS, ale i z wolumenów. Działa efekt dźwigni operacyjnej, bo elektrownie mają sporo kosztów stałych. W kopalniach stanowią one nawet ok. 70 proc. ogółu” – przypomina Krystian Brymora z DM BDM.
Dlatego też rekomendacje dla spółek energetycznych mówią „kupuj”. Ostatnio analityk Wood&Co, zaktualizował rekomendacje i ceny docelowa akcji czterech spółek energetycznych z GPW (PGE, Tauron. Enea, Cez) i wszystkie co do jednej sugerują kupno akcji - napisał "Puls Biznesu"
Węgiel brunatny największym beneficjentem
"Dzisiaj jest tak, że ceny energii są napędzane przede wszystkim przez ceny węgla i gazu. Te spółki, które są zintegrowane pionowo, korzystają na tym najbardziej. PGE i ZEPAK ze swoimi elektrowniami i własnym węglem brunatnym są w stanie dużą część wzrostu cen przekuć na marże" – wyjaśnia Kamil Kliszcz.
„Podobnie sytuacja wygląda w Enei, gdzie bardzo duża część spalanego węgla w elektrowniach w Kozienicach czy Połańcu pochodzi z własnej kopalni. W Tauronie też jest własne wydobycie, ale relatywnie w rankingu beneficjentów obecnej sytuacji to pewnie ta spółka byłaby na końcu, co nie oznacza, że nie korzysta z niej, tylko po prostu w mniejszym stopniu” – podsumowuje analityk.
Tak samo uważa Krystian Brymora z DM BDM. „Obecnie węgiel brunatny jest największym beneficjentem tego co się dzieje na rynku energii. Ceny są rekordowe i nie zanosi się, aby były niższe, co wynika z sytuacji na rynku gazu. Elektrownie zlokalizowane tuż przy odkrywkowych kopalniach, zapewniają dostępność paliwa. Producenci oparci o węgiel kamienny, też uzyskują wysokie marże, ale istnieje obawa co do cen i dostępności paliwa. Podsumowując korzystają wszyscy, ale obecnie wydaje się, że to PGE i ZE PAK zyskują najwięcej” – zaznaczył Brymora.
Mało optymistyczne prognozy dla konsumentów
„Jeśli chodzi o prognozę na rynku energii to zapowiada się, że niestety będzie gorzej. Będzie jeszcze drożej, bo gaz jest krańcowym paliwem w systemie energetycznym Europy, stanowiącym nawet 25-30 proc. w miksie. Ekonomia mówi sama za siebie, cena wyrobu, czyli energii, jest krańcowy kosztem jej wytworzenia. Koszt gazu wynosi 130 euro za MWh, a kiedyś kosztował 15-20 euro, do tego dochodzi odcinanie dostaw gazu przez Rosję do kolejnych krajów. Dostawy spadły od wybuchu wojny o 50 proc., przez rok już o 70 proc. Jest problem dostępności z LNG na rynku, więc sytuacja podażowa jest bardzo trudna.” – podsumował Krystian Brymora.