

E-podręczniki mają wejść do szkół od przyszłego roku szkolnego. Problem w tym, że umowy z twórcami mówią jedynie o napisaniu multimedialnych książek, a nie ma mowy o ich utrzymaniu w sieci czy aktualizowaniu.
Za zaplecze technologiczne i przygotowanie serwerów odpowiada Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe. Krzysztof Kurowski powiedział, że umowa na dostarczenie tych usług kończy się jesienią 2015 roku i ciągle nie ma nowej. Zaczęły się jednak rozmowy na ten temat. Na razie są to spotkania międzyresortowe, które mówią o potrzebie rozwoju programu cyfryzacji szkół.
Z autorami merytorycznymi e-podręczników jeszcze nie rozmawiano. Seweryn Kubicki, prezes Grypy Edukacyjnej, odpowiedzialnej za przygotowanie elektronicznego podręcznika dla klas 1-3 szkoły podstawowej powiedział, że nie ma żadnej umowy na ewentualne aktualizacje materiałów.
Nadzór nad projektem e-podręczników ma podległy MEN-owi Ośrodek Rozwoju Edukacji. Dyrektorka ORE Aleksandra Zawłocka powiedziała, że z takimi umowami trzeba jeszcze poczekać na pieniądze z Unii. Jest plan, aby finanse na kontynuowanie projektu e-podręczników wziąć z nowej perspektywy finansowej.
Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy te pieniądze się pojawią i wcale nie ma pewności, czy akurat zostaną one przyznane na kontynuowanie tego konkretnego projektu.
E-podręczniki obejmą wszystkie etapy edukacji. Podręczniki interaktywne będą dostępne za darmo poprzez stronę www, co oznacza, że trzeba przygotować zaplecze technologiczne, które udźwignie przyjęcie po pierwszym dzwonku nawet 5 milionów uczniów i nauczycieli. Projekt zakłada też, że e-podręczniki będą mogły też być ściągane jako aplikacje na tablety czy smartfony.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Kamil Szwarbuła/magos