Detaliści i mikrosieci handlowe nie wykluczają wprowadzenia dodatkowej opłaty za schłodzone napoje – donosi serwis wiadomoscihandlowe.pl. Wszystko przez drastyczne podwyżki cen energii, które sprawiły, że zainstalowane w sklepach chłodziarki coraz mocniej odbijają się na rentowności drobnych przedsiębiorców.


„Nikt nie chce być pierwszy, ale temat coraz częściej powraca w moich rozmowach z kolegami. Teraz jest zimno i w wielu sklepach chłodziarki na piwo i napoje są wyłączone, dla klientów to żaden problem, gdy jednak zrobi się ciepło i konsumenci będą chcieli kupować napoje schłodzone, coś trzeba będzie z tym zrobić, bo koszty nas zjedzą. Jedynym wyjściem jest wprowadzenie dodatkowej opłaty za chłodzenie” – twierdzi w rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl właściciel sklepu osiedlowego w małej miejscowości.
Dodaje, że jeszcze pod koniec ubiegłego roku płacił za energię elektryczną około 5 tys. złotych. W styczniu taryfa wzrosła aż czterokrotnie, co sprawiło, że działalność firmy powoli przestaje być rentowna.
Dopłata za napoje z lodówki? „Inaczej nie przetrwam”
Podobny ból głowy ma właścicielka niewielkiego sklepu monopolowego, z tym że w jej przypadku opłata poszła w górę o 300 proc. Kobieta zdecydowała już, że w okresie wiosenno-letnim będzie kasować „ekstra” za napoje wyjęte z chłodziarki.
„Muszę to jakoś skompensować, bo nie przetrwam. […] Robię małe rozeznanie wśród klientów, na razie większość wykazuje zrozumienie, zobaczymy, co będzie, gdy przyjdzie do płacenia” – tłumaczy.
Przeczytaj także
O ile więcej będziemy musieli zapłacić, jeśli zapowiedzi przejdą w czyny? Rozmówcy portalu wspominają o kwotach rzędu od 10 do 30 groszy, w zależności np. od rodzaju napoju czy pojemności opakowania. „Jeden z detalistów przekonuje, że największą opłatą można objąć alkohole mocne 100 i 200 ml, ponieważ i tak są już horrendalnie drogie ze względu na »podatek małpkowy«” – informują Wiadomości Handlowe.
Średniej wielkości sklepy na razie wykluczają podobne ruchy, choć zapowiadają jednocześnie, że „będą trzymać rękę na pulsie”. Dopłat lodówkowych raczej nie wprowadzą też wielkie sieci handlowe, dla których drożejący prąd nie jest tak odczuwalny w ogólnym rozrachunku. Co więcej, duzi gracze mają większe pole manewru przy negocjowaniu cen z przedsiębiorstwami energetycznymi, a ponadto wymieniają lodówki na bardziej oszczędne i coraz śmielej korzystają z OZE.
ML