W Donaldzie Trumpie odezwała się deweloperska żyłka. Prezydent rozważa zakupienie przez Stany Zjednoczone Grenlandii - podaje "Wall Street Journal".




Według gazety Trump poprosił swoich doradców, by wybadali możliwość zakupienia największej wyspy świata. Ta obecnie kontrolowana jest przez Danię, lecz posiada jednak silną niezależność od Kopenhagi. We wrześniu ma się nawet w tej sprawie odbyć spotkanie Donalda Trumpa z królową i premierem Danii oraz przedstawicielami Grenlandii i Wysp Owczych. Biały Dom odmówił komentarza w tej sprawie. Doradcy Trumpa są do pomysłu nastawieni podobno bardzo sceptycznie, choć zgodzili się jednak przyjrzeć sprawie.
Amerykańskie media przypominają, że nie byłby to pierwszy raz, gdy Ameryka rozszerza się poprzez zakup ziem. Bodaj najsłynniejszy taki przypadek miał miejsce w 1867 roku, gdy prezydent Andrew Johnson nabył od Imperium Rosyjskiego Alaskę. Zakup okazał się strzałem w dziesiątkę, Alaska sprzedawana była bowiem jako zimny kawał nikomu niepotrzebnej ziemi, później zaś wybuchła gorączka złota, a tam odkryto również ropę.
Grenlandia z Alaską ma wiele wspólnego. Wyspa ta to również synonim zimna, jest w większości pokryta lodem i liczy ledwie około 56 tysięcy mieszkańców. To także na surowce liczy prezydent Trump, przede wszystkim mówi się o węglu oraz uranie.
Grenlandia ze względu na swoją wielkość i położenie to także ważny punkt strategiczny. Stany Zjednoczone jeszcze do niedawna silnie inwestowały w bazę wojskową na Islandii, teraz zapewne doceniłyby i walory Grenlandii. Więcej o wpływie Amerykanów na rozwój Islandii można przeczytać w artykule "Islandia - kraj lodu, ognia i gospodarczych baniek".
Były premier Danii: "To jakiś żart"
Ministerstwo spraw zagranicznych Grenlandii poinformowało w piątek, że wyspa ta nie jest na sprzedaż. "Grenlandia jest bogata w cenne zasoby (...) Jesteśmy otwarci na biznes, a nie na sprzedaż” - oświadczyło MSZ Grenlandii. Sprawy dotychczas nie skomentował gabinet premier Danii Mette Frederiksen, komentarza na razie nie wydała także amerykańska ambasada w Kopenhadze.
Duńscy politycy z niedowierzaniem i oburzeniem odrzucili w piątek pomysł kupienia przez Stany Zjednoczone należącej do Danii Grenlandii. Amerykańska prasa podała wcześniej, że prezydent USA Donald Trump sondował ten pomysł z rozmowach ze swoimi doradcami.
"To jakiś żart" - napisał na Twitterze były premier Danii Lars Lokke Rasmussen.
"Jeśli on (Trump) naprawdę to rozważa, jest to ostateczny dowód na to, że oszalał. Pomysł sprzedania przez Danię Stanom Zjednoczonym 50 tys. obywateli jest całkowicie niedorzeczny" - oświadczył rzecznik Duńskiej Partii Ludowej (DF) ds. polityki zagranicznej Soren Espersen.
Z kolei Aaja Chemnitz Larsen, deputowana do duńskiego parlamentu z ramienia drugiej co do wielkości partii na Grenlandii - Inuit Ataqatigiit (IA), w rozmowie z agencją Reutera wyraziła przekonanie, że "większość (mieszkańców) Grenlandii w dłuższej perspektywie za lepsze uważa utrzymywanie relacji z Danią niż z USA".
"Moja pierwsza myśl (po usłyszeniu o pomyśle zakupu Grenlandii przez USA - PAP) to: +nie, dziękuję+" - dodała.
"O słodki panie. Jako osoba, która kocha Grenlandię, odwiedziła jej wszystkie zakątki dziewięć razy i kocha jej mieszkańców, (uważam, że) jest to katastrofa" - zatweetował były ambasador USA w Danii Rufus Gifford.
Premier Danii Mette Frederiksen i minister spraw zagranicznych Jeppe Kofod dotychczas nie skomentowali prasowych doniesień na temat Grenlandii, ale urzędnicy zapowiedzieli, że w ciągu dnia przedstawią stanowisko w tej sprawie. Komentarza nie wydała na razie także amerykańska ambasada w Kopenhadze.
Prominentny polityk opozycyjnej Partii Radykałów Liberalnych (DRV) i były szef MSZ Martin Lidegaard nazwał pomysł kupienia duńskiej wyspy przez USA bezpodstawną, "groteskową propozycją".
"Mówimy tu o istniejących realnie ludziach, nie można tak po prostu sprzedać Grenlandii niczym jakaś dawna kolonialna potęga" - zauważył. Jak jednak podkreślił, "na poważnie możemy wziąć fakt, że (...) zainteresowanie USA Arktyką znacząco wzrasta i (Amerykanie) chcą mieć o wiele większe wpływy w regionie".
Z racji położenia i bogatych zasobów surowców naturalnych (ropa, gaz, złoto, diamenty, uran, cynk, ołów) Grenlandia ma duże znaczenie geopolityczne i w ostatnich latach budziła rosnące zainteresowanie potęg takich jak USA, Chiny czy Rosja. Na mocy traktatu z Danią z lat 50. USA utrzymują bazę wojskową na północy wyspy, w której skład wchodzi m.in. stacja radarowa - element systemu wczesnego ostrzegania przed pociskami balistycznymi.
AT/PAP