Dobre nastroje na światowych giełdach przełożyły się na zielony początek dnia w Europie. W środę rano wzrosty na głównych europejskich indeksach sięgały około 1,5%.


O godzinie 11 najlepiej na Starym Kontynencie radził sobie łotewski OMX, który zyskiwał 2,2%. Kroku dotrzymywały mu jednak największe zachodnie indeksy - DAX i IBEX rosły o 1,5%, CAC o 2,1%, a FTSE100 o 1,4%. WIG tym razem odstawał od czołówki nieco mniej niż zwykle i umacniał się o 1,2%.
Europejczykom we wzrostach pomagały wysokie zamknięcia sesji w Tokio oraz Nowym Jorku. Na Wall Street wzrosty przekroczyły w poniedziałek 2%, w Kraju Kwitnącej Wiśni z kolei Nikkei umocnił się aż o 7%. Japończycy nie tylko wyceniali optymizm Amerykanów, ale także wypowiedzi premiera Shinzo Abe, który zapowiedział dalsze działania na rzecz wspierania wzrostu gospodarczego.
To jednak nie pierwszy zielony dzień na europejskich giełdach w ostatnich dniach. W ciągu trzech dni DAX zyskał już ponad 3%. Frankfurcki indeks znalazł się tym samym na najwyższym poziomie od 19 sierpnia. Wczoraj impuls do wzrostu dały mu dane z niemieckiej gospodarki. W lipcu wyrównana sezonowo wartość niemieckiego eksportu wyniosła 103,4 mld euro i była o 2,4% wyższa niż przed miesiącem. Wzrósł także import. Zarówno w przypadku eksportu, jak i importu odnotowane wyniki są najwyższe w historii (dane od 1991 r.). Nowa rekordowa nadwyżka w niemieckim handlu zagranicznym wyniosła 22,8 mld euro.
Na rynku wciąż dyskutuje się także o możliwości zwiększenia QE. Podczas ostatniego posiedzenia EBC (3 września) Mario Draghi wprawdzie kolejnej bazooki nie uruchomił, jednak nieco namieszał w programie luzowania poprzez podwyższenie limitu obligacji, które można objąć w każdej emisji obligacji rządowych z 25% do 33%.