Po wydłużonym weekendzie inwestorzy z USA wrócili na rynki i zaczęli tydzień od kupowania akcji i kontraktów surowcowych. Efekt: ponad 3-procentowe zwyżki cen miedzi i ropy oraz przeszło 2-procentowe wzrosty na Wall Street.


W poniedziałek Amerykanie obchodzili Święto Pracy i z tej okazji nowojorskie giełdy były zamknięte. We wtorek wraz z inwestorami zza Atlantyku pojawiły się wzrosty. Dow Jones zaliczył drugą najlepszą sesję w tym roku, zyskując ponad 390 punktów (2,4%). 12 spośród ostatnich 14 sesji przyniosły zmianę DJIA o przynajmniej sto punktów.
S&P500 poszedł w górę o 2,5%, a Nasdaq o 2,7%. Było to odreagowanie po ubiegłym tygodniu, który przyniósł przeszło 3-procentowe spadki trzech głównych amerykańskich indeksów.
Ale we wtorek na plusie były wszystkie sektory rynku. 9 z 10
branżowych indeksów S&P zakończyło dzień wzrostem o ponad 2%. Imponowała
także statystyka „szerokości” rynku: na NYSE liczba spółek zwyżkujących była
niemal 4-krotnie większa niż zniżkujących. Na Nasdaqu proporcja ta wyniosła 3,4
do 1. Mankamentem były tylko obroty: wolumen był o 12% niższy od średniej z
ostatniego miesiąca.
Mocno zdrożały surowce. Notowania miedzi podskoczyły o 4,3%, ropy naftowej o 3,4%, a niklu i cynku po blisko 3%. Zachowanie rynków surowcowych sugerowałoby, że tropów wtorkowego optymizmu należałoby szukać w Chinach – największego importera metali przemysłowych i znaczącego konsumenta paliw.
Sierpniowy bilans handlowy Państwa Środka znów negatywnie zaskoczył. O ile wartość eksportu spadła „tylko” o 5,5% rdr (spodziewano się -6% rdr wobec -8,3% rdr w lipcu), to wartość importu zmalała aż o 13,8% rdr wobec oczekiwań na poziomie -8% i po spadku o 8,1% rdr miesiąc wcześniej.
To dało asumpt do spekulacji, że załamanie w imporcie świadczące o spadku popytu wewnętrznego skłoni władze ChRL do zwiększenia środków „stymulujących” gospodarkę. Mówiąc wprost: do rzucenia większej ilości pieniądza na rynki finansowe. To dość obłędna logika, ale jako pretekst do odreagowania zeszłotygodniowych spadków sprawdziła się znakomicie.



























































