Zarządzający funduszami niedoważają amerykańskie akcje tak bardzo, że dalsza ich wyprzedaż nie ma już potencjału, ocenia bank UBS Group.


Od szczytu sprzed dwóch miesięcy główny indeks giełdy nowojorskiej S&P500 zniżkował o 6,9 proc., ale w najgłębszym punkcie wyprzedaży jego strata sięgała 11,5 proc. Ten dołek prawdopodobnie nie zostanie już przełamany, wynika z ostatniej noty strategów UBS Group do klientów. Tak sugeruje obliczany przez nich wskaźnik pozycjonowania inwestorów, który śledzi zaangażowanie zarządzających aktywnymi funduszami na amerykańskim rynku akcji i odnosi je do historycznych średnich.
Zarządzający aktywnymi funduszami silnie ograniczali zaangażowanie w amerykańskie akcje od początku października, co sprowadziło wskaźnik pozycjonowania do pułapu o 0,9 odchylenia standardowego poniżej długoterminowej średniej [odchylenie standardowe to używana w statystyce, odniesiona do zmienności miara odchylenia – red.]. Kiedy w historii wskaźnik znajdował się równie nisko, indeks S&P500 rósł przeciętnie w ciągu kolejnych 30 dni o 3-4 proc., obliczają specjaliści. Choć w miarę zbliżania się przyszłego roku czynniki ryzyka są bardziej wyraźne, to korzystne pozostają również perspektywy średnioterminowe.
Za sprawą korekty wyceny spadły, dyskontując szereg rynkowych zagrożeń, a pojawiające się na horyzoncie pozytywne czynniki nie są jeszcze uwzględnione w cenach. Do wydarzeń, z którymi inwestorzy wiążą zbyt negatywne oczekiwania, należy kończący się w weekend szczyt grupy G20, na którym spotkać się mają prezydent USA Donald Trump oraz jego chiński odpowiednik Xi Jinping. W ostatnim wywiadzie dla Wall Street Journal Donald Trump powtórzył groźbę objęcia cłami pozostałej części importu z Chin.
'W notowaniach indeksu S&P500 uwzględnione jest dalsze zaostrzenie napięć handlowych, więc brak złych wiadomości ze szczytu G20 może popchnąć indeks w górę w kierunku 2800 punktów” – przewidują w nocie specjaliści UBS Group.