Większość obywateli myli wydajność pracy z przykrością jej wykonywania. Patrząc na dane porównawcze, można odnieść wrażenie, że Polak w pracy obija się i nic nie robi, a w Niemczech wszyscy pracują ponad normę. Ale to nieprawda.
Wskaźnik wydajności pracy w Polsce od 2010 roku wzrósł o 3,3%. Chociaż wciąż wynosi on 66% średniej UE, to cieszy fakt, że stale rośnie. Polacy pracują dużo – średnio 1940 godzin rocznie. Ale zarabiamy mało – w Niemczech wydajność pracy jest prawie dwa razy większa, a zarobki aż pięciokrotnie wyższe. Czy kiedykolwiek uda nam się dogonić naszego zachodniego sąsiada i czy w ogóle opłaca nam się zwiększać wydajność pracy?
Dlaczego mamy niższą wydajność niż Niemcy?
OECD za wskaźnik wydajności pracy w poszczególnych państwach przyjęła wartość PKB na godzinę pracy. Przy takim założeniu okazuje się, że jesteśmy jednym z najmniej produktywnych narodów w Europie. Dzieje się tak, ponieważ wartość wytworzonych w Polsce dóbr i usług jest dużo niższa niż w bogatych krajach zachodnich.
Załóżmy, że w Niemczech i w Polsce mamy dwie fabryki samochodów. W każdej produkuje się po 50 tys. pojazdów rocznie i w każdej pracuje 2 tys. pracowników. Różnica polega na tym, że w niemieckiej produkuje się bogato wyposażone mercedesy wyższej klasy, a w polskiej tańsze i mniejsze auta. Chociaż dane wyglądają podobnie, to wydajność fabryki niemieckiej pod względem wartości wyprodukowanych towarów będzie dużo wyższa niż w polskiej fabryce.
Kolejną kwestią są różnice technologiczne. Niemiecki rolnik, pracując jedną godzinę w polu, zbiera tonę marchwi. Z kolei polski rolnik z rodziną w tym samym czasie zbierze tylko 500 kg. Różnica nie polega na tym, że Polak bardziej się leni, tylko w narzędziu, które wykorzystuje.
Chcesz zobaczyć, jak się zbiera marchew?
Wspomniany Niemiec miał do dyspozycji najnowocześniejszy kombajn "zbierający warzywa samodzielnie", oszczędny w zużyciu paliwa, a Polak 30-letniego, rozregulowanego ursusa, który pije ropę jak smok. Ponadto większość czynności musi wykonywać ręcznie.
Pracodawcy RP podkreślają, że wydajność pracy w Polsce systematycznie wzrasta, ale nie dzięki temu, że pracujemy więcej, tylko dlatego, że używamy coraz lepszych technologii i produkujemy coraz droższe rzeczy. Na razie wydajność pracy w Polsce wynosi 66,7% średniej UE. Dla porównania w Niemczech jest to 111% średniej UE, a w Rumunii 49%. Z danych OECD wynika, że jedna roboczogodzina pracy w Polsce warta jest 40 zł – tyle samo co w Estonii, ale dwa razy mniej niż w Grecji. W Niemczech w roboczogodzinę produkuje się towary lub usługi o wartości 40 euro – o 10 euro więcej niż 20 lat temu. Wartość dóbr i usług wytworzonych w Polsce w roboczogodzinę wzrosła dwukrotnie od 1993 roku.
Wydajność pracy a płace
Patrząc na liczbę przepracowanych roboczogodzin i średniej płacy, pojawia się pytanie, komu opłaca się zwiększanie wydajności? Polak średnio przepracowuje rocznie 1940 godzin. Przeciętne wynagrodzenie w Polsce wynosi 42 tys. zł brutto rocznie. Oznacza to, że średnio za godzinę pracy otrzymujemy 21 zł brutto. Oczywiście dla większości obywateli są to wartości z kosmosu. Modalna wynagrodzeń w Polsce to 2 tys. zł brutto, czyli 24 tys. zł brutto rocznie. Przy wynagrodzeniu w tej wysokości jedna roboczogodzina wyceniania jest na 12,3 zł brutto.
Teoretycznie wzrost wydajności pracy powinien przekładać się na wzrost wynagrodzenia. Jednakże średnia płaca nie jest sztywno powiązana z wydajnością. W grę wchodzą jeszcze takie specyficzne dla danego kraju czynniki, jak poziom opodatkowania, liczba zatrudnionych, poziom wykształcenia itp.
Polacy zarabiają za mało czy Niemcy za dużo?
| Potrzebujesz więcej firmowych porad? Chcesz rozwiać swoje wątpliwości? Wejdź na zakładkę Firma |
Wydajność pracy w Polsce w latach 2010-2011 wzrosła o 3,3%. Według OECD od 2005 do 2010 roku wzrosła ona aż o 15%. W tym samym okresie średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw w Polsce zwiększyła się o prawie 5%, a PKB o 3,8%. Cynik doda, że w tym czasie przybyło 50 tys. etatów w administracji. W UE przeciętne wynagrodzenie to 2127 euro miesięcznie, czyli 8,8 tys. zł. Polska średnia płaca stanowi tylko 39% średniej UE.
Można odnieść wrażenie, że wynagrodzenia w Polsce są mocno niedowartościowane. Gdyby powiązano je z wydajnością, to przeciętnie Polak powinien zarabiać 1400 euro miesięcznie, czyli ponad 5,7 tys. zł. Naturalnie jest to duże uproszczenie, ale daje dużo do myślenia.
Niektórzy analitycy wskazują na dużą podaż osób chętnych do podjęcia pracy w Polsce – łatwiej jest zmusić Polaka do pracy od 8.00 do 20.00 niż Greka. W rzeczywistości Grecy w 2010 roku przepracowali prawie 150 godzin więcej niż Polacy. Inni analitycy wskazują na to, że pracujemy głównie dla zachodnich koncernów, których zyski transferowane są za granicę, nawet małe polskie firmy w znakomitej części są tylko podwykonawcami większych zleceń.
Jaka jest prawda? Nie wiadomo. Stąd twierdzenie, że Polacy będą zarabiać średnią unijną w 2077 roku to takie samo łgarstwo jak to, że dzisiejszy 25-latek będzie pracował tylko do 67. roku życia.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl

























































