Gwałtownej przeceny doznają producenci gier z GPW. Spadki mają jednak spore uzasadnienie w rozczarowujących wynikach spółek za ostatnie miesiące.


Piątek przyniósł kolejny dzień gwałtownych spadków wśród niedawnych giełdowych hitów – producentów gier. Tanieją dziś zarówno największe spółki z GPW, jak i wielu niedawnych debiutantów. Kurs lidera branży na GPW, CD Projektu, spadał dziś nawet o ponad 6 proc., a od historycznego szczytu z sierpnia tego roku jest on już niżej o około 40 proc.


Ostatnio przecena CD Projektu dodatkowo przyspieszyła po wyraźnie rozczarowujących wynikach za trzeci kwartał 2018 roku. I pomimo tego, że nikt oczekiwał od tej spółki zbyt wiele (brak znaczących premier), to raport nie był nawet w stanie spełnić niezbyt wygórowanych założeń analityków. Szczególnie zawiódł osiągnięty zysk netto, który wyniósł w trzecim kwartale 15,5 mln zł i był o 20 proc. niższy od konsensusu PAP i o aż 57 proc. gorszy od porównywalnego okresu z roku poprzedniego. Szczególnie wartymi odnotowania faktami są m.in. niższa od założeń sprzedaż „Wojny Krwi: Wiedźmińskie Opowieści”, osiągnięty ujemny wynik dystrybutora cyfrowego GOG, a także wzrost o ponad 6 mln zł kosztów operacyjnych spółki.
Bardzo źle wygląda również sytuacja innych producentów gier. Przykładowo 11 bit studios spotkała w ostatnich dwóch dniach ogromna przecena, która także była napędzana słabymi wynikami za trzeci kwartał. I pomimo, że przychody tej spółki wyniosły w tym okresie 13,9 mln zł i były o 10 proc. wyższe od konsensusu PAP, to zysk netto okazał się o aż 16 proc. gorszy od założeń analityków. Na spadek rentowności 11 bit w największym stopniu wpłynęły tam dwie pozycje. Spółka poniosła bowiem w trzecim kwartale aż 4,75 mln zł kosztów usług obcych oraz 2,5 mln zł kosztów wynagrodzeń i świadczeń pracowniczych, wobec odpowiednio 1,63 mln zł i 0,67 mln zł kosztów przed rokiem.


W efekcie pod względem kapitalizacji niedawny numer dwa wśród giełdowych producentów gier spadł aż o dwie pozycje (za PlayWaya i Ten Square Games). Łącznie natomiast od historycznego szczytu z maja 2018 roku 11 bit dzieli już ponad 50 proc.
Rozczarowują także ci mniejsi
Wyraźnie w ostatnich dniach tanieją także mniejsi producenci gier, którzy również nie zadowolili inwestorów wynikami. The Farm 51 w trzecim kwartale wykazał jedną z najwyższych strat w historii spółki i nawet raczej niezłe wstępne przychody brutto ze sprzedaży „World War 3” niewiele były w stanie tu zmienić. Efekt? Przecena akcji do poziomów sprzed premiery „WW3”.


Niewielki zysk w trzecim kwartale (393 tys. zł) względem roku poprzedniego (1,39 mln zł) również wykazało Cherrypick Games, które dziś także mocno spadało (nawet o 16 proc.). Nie napawa tam optymizmem szczególnie słabsze od założeń przyjęcie gry „My Beauty Spa”, gdzie już dziś można powiedzieć, że pod względem liczby pobrań produkcja ta nie zapowiada się na hit choćby na podobnym poziomie co „My Hospital”.
Sentymentu do branży także nie poprawia sytuacja w takich spółkach jak Varsav Game Studios, które tylko w trzecim kwartale było aż milion złotych na minusie, czy chociażby w Jujubee. Ten drugi z kolei nie dość, że również wykazuje straty, to na dodatek bardzo chłodno została przyjęta jego ostatnia gra „Kursk”.
Koniec gamingowego dobrobytu?
Jeszcze parę miesięcy temu wielu inwestorom mogło się wydawać, że branża gier jest absolutnym fenomenem na GPW, a pod względem tempa poprawy wyników praktycznie nikt z nią nie może się równać. Gwałtownie rosnące wyceny i liczne debiuty producentów mogły także sprawiać wrażenie, że Polska staje się niemal zagłębiem w tworzeniu gier. Sytuacja nie jest jednak aż tak fantastyczna i mimo rzeczywistego rozwoju całej branży, to odbywa się ona praktycznie na całym świecie, a nasz kraj nie jest tu jakimś wyjątkiem. Z kolei globalne sukcesy (póki co) osiągnęły tak naprawdę jedynie pojedyncze polskie podmioty i niekoniecznie te mniejsze muszą pójść ich śladem.
Nie można także zbytnio zapatrzeć się na wyniki nowych giełdowych podmiotów, nie od dziś bowiem wiadomo, że tuż przed debiutem (a właściwie przed emisją akcji) każdy stara się je nieco „podkręcić". Na GPW nie wchodzą ponadto spółki w przypadkowym momencie, tylko ma to często miejsce tuż po jakiejś znakomitej produkcji, a kolejne nie zawsze są już równie świetne. Wydaje się zatem, że w miarę upływu czasu musiało nastąpić tego typu spowolnienie w raportowanych wynikach, natomiast schłodzenie giełdowych nastrojów po tak spektakularnych wzrostach nie powinno tu chyba nikogo zaskakiwać.