Emocje na giełdach sięgają zenitu, indeksy szybko wkroczyły w obszar bessy, skąd zawróciły w dynamicznym odbiciu. Wykres notowań giełdowych indeksów w czasie poniedziałkowego handlu bardziej przypominał wykres pracy sejsmografu podczas trzęsieni ziemi aniżeli emanację rynku akcji. Amplituda wahań była tak duża, że GPW zdecydowała z ostrożności zawiesić notowania.


Na koniec dnia WIG20 stracił 1,49 proc., po jednej z najbardziej szalonych sesji w historii GPW. WIG był na koniec dnia niżej o 1,47 proc. Z kolei mWIG40 spadł o 1,28 proc., a sWIG80 oddał 1,77 proc. Obroty na szerokim rynku wyniosły 3,23 mld zł, z czego 2,68 mld zł dotyczyło spółek z WIG20. Dodajmy, że to obroty bez ponad godziny handlu, o czym później.
Fala wyprzedaży na rynkach akcji sprowadziła większość najważniejszych giełdowych indeksów świata w obszar bessy, rozumiany jako co najmniej 20-proc. oddalenie się od ostatniego szczytu. Tak daleko od szczytu w poniedziałek rano były notowane m.in. DAX, FTSE250, MOEX, a przed startem sesji w USA również S&P500 czy Nasdaq. WIG20 rano tracił ok. 7 proc., po spadku aż o 6,4 proc. w piątek i o 4,1 proc. w czwartek, przez co pukał do bram bessy z przeceną od szczytu rzędu 19 proc.
Nie trzeba dodawać, że motywem ogólnoświatowej wyprzedaży była rozpętana przez Donalda Trumpa wojna handlowa z całym światem oraz utwardzenie stanowiska przez weekend. Do tego doszła najnowsza ocen sytuacji szefa Fedu Jeroma Powella, który w piątek podsumował, że cła prawdopodobnie spowolnią wzrost gospodarczy i zwiększą inflację, co zresztą prognozują największe banki inwestycyjne.
Poranna panika zaczęła jednak ustępować i np. DAX ograniczył dzienną przeceną z -10 proc. do około 3-4 proc. Straty odrabiały notowania kontraktów terminowych na indeksy w USA. Jednym słowem zmienność rządziła, a zainteresowanie inwestorów handlem było ogromne, o czym niech świadczą obroty tylko z pierwszej godziny handlu na GPW, które wyniosły około 1 miliarda złotych. Już rano GPW wydała w tym kontekście komunikat o wystąpieniu skrajnych warunków rynkowych, a po południu zdecydowała się zawiesić notowania na wszystkich rynkach od godz. 15:15 do 16:15 z uwagi na zapewnienie bezpieczeństwa obrotu.
Z informacji uzyskanych przez Bankier.pl wiemy, że mogło chodzić o wydolność systemu UTP, który był narażony na testowanie skrajnych warunków pracy. Zawieszenie przypadło na czas startu handlu kasowego w USA. Wall Street odznaczyło się ogromną zmiennością. S&P500, Nasdaq czy Dow Jones po otwarciu spadały o przeszło 3 proc., by w ciągu niecałej godziny wyjść na plus, co na S&P500 oznaczało nawet wzrost o 3,5 proc. i ponad 8,6 proc. odbicie od dziennego dna.
Podnieść rynek miał Kevin Hassett, jeden ze starszych doradców Donalda Trumpa, który wskazał, że prezydent ma rozważać 90-dniowe zwieszenie ceł na wszystkie państwa poza Chinami. Szybko jednak Biały Dom zaprzeczył tym doniesieniom, a indeksy na Wall Street znów się cofnęły i S&P500 w momencie końca handlu w Warszawie tracił około 0,5 proc.
Na GPW po fazie przyjmowania zleceń jaka przyszła po zawieszeniu, wznowienie notowań ciągłych nastąpiło o godz. 16:30. Na moment, WIG20 tracący przed zawieszeniem około 2 proc. wyszedł nawet na plus, ale sesję skończył najniżej od 5 lutego br. po trzecim dniu wyprzedaży, który jednak świadczy o próbie wyhamowania spadków. Wciąż klucze do nastrojów rynkowych leżą w rękach amerykańskiej administracji i tego, czy i jak zakończy wojnę handlową z całym światem. Na stole pojawiła się propozycja UE dot. całkowitego wzajemne zwolnienia z ceł towarów przemysłowych między USA i Unią. Burza na giełdach trwa, ale w poniedziałek chwilo zza chmur przebijało się słońce, kataklizm mógł się jednak jeszcze nie skończyć, bo prognozy wciąż są niekorzystne.
"Pojawił się popyt. Do ogłoszenia zakończenia spadków czy powrotu wzrostów jest jeszcze daleka droga, ale na naszych głównych wykresach, czy to WIG20, czy mWIG40, czy sWIG80, w tej chwili rysują się białe świece, choć nadal indeksy są na minusie” – powiedział PAP Biznes Przemysław Smoliński, analityk BM PKO BP.
„Sytuacja nie wygląda już tak tragicznie, jak w piątek, bo wyraźnie widać, że u nas na rynku pojawił się popyt. Spadki zostały wyhamowane i o ile sytuacja jakoś mocno nie pogorszy się na giełdach za oceanem, to u nas również raczej można spodziewać się przejścia w konsolidację, czy korekcyjnego odbicia, a już nie kontynuacji ruchu w dół” - powiedział.
„Tego samego nie da się powiedzieć np. w przypadku niemieckiego DAX, na którym widnieje czarna świeca i który spada silniej niż warszawski rynek” - dodał. DAX tracił ponad 4 proc. gdy zamykano sesję w Warszawie.
W WIG20 największe spadki dotknęły akcje PGE (-5,93 proc.) oraz banków; Pekao (-3,5 proc.) i Aliora (-3,88 proc.). Ponad 3 proc. spadły jeszcze ceny akcji CD Projekt, Allegro i Kęt, a blisko 3 proc. kurs CCC. Na plusie były tylko kurs PKO BP (1,37 proc.), zyskujący przy blisko 384 mln zł obrotu oraz odbijający z historycznego dna, wyznaczonego rano kurs Pepco (2,17 proc.).
Na szerokim rynku echem odbił się rajd o blisko 20 proc. od dziennego minimum kursu Vigo Photonics (8,7 proc.) po informacji o nowej umowie o wartości co najmniej 192 mln zł. Wysoka zmienność to idealne otoczenie dla biznesu XTB, którego kurs zyskał 5,9 proc. Warto też wspomnieć o JSW (3,77 proc.) notującego wzrosty po informacji o podjęciu decyzji w sprawie wystąpienia z wnioskiem o zwrot składki solidarnościowej.
Michał Kubicki