Prezes Crowley Data Poland, Jarosław Roszkowski, którego firma złożyła tańszą ofertę od TP, twierdzi, że dwóch wysoko postawionych urzędników TP przyszło do niego i próbowało go skłonić, by wycofał się z przetargu. Jak utrzymuje Roszkowski mężczyźni zapowiedzieli, że jeśli Crowley nie zgodzi się na „układ”, to TP postara się zniszczyć go w oczach klientów, grozili, że dzięki „dobrym relacjom” z NIK, mogą doprowadzić do zerwania kontraktu tej instytucji z CDP.
Prezes odrzucił propozycję i postanowił skierować sprawę do prokuratury.
Tymczasem oskarżani dyrektorzy TP zaprzeczają stawianym im zarzutom. Twierdzą, że nikogo nie szantażowali, a ich wizyta u prezesa Crowley’a miała charakter czysto biznesowy. Jeden z dyrektorów TP tłumaczy, że w przetargach publicznych przegrany może o swoimi protestami znacznie przedłużyć przetarg, a nawet doprowadzić do jego unieważnienia, a TP chodziło tylko o zdrową konkurencję.
Prezes Crowley’a inaczej zinterpretował całą wizytę, dlatego zawiadomił prokuraturę. Zarzuca on urzędnikom TP zmuszanie, próbę przekupstwa oraz usiłowanie porozumienia z inną osobą na szkodę instytucji, na rzecz której organizowany był przetarg.
Do przetargu na obsługę transmisji danych organizowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości stanęło czterech wykonawców: TP S.A., Telekomunikacja Kolejowa, konsorcjum CDP z Tel-Energo i ATM oraz Polkomtel. Przed złożeniem ofert startujący w przetargu zarzucali resortowi, że faworyzuje TP. Ministerstwo zmieniło sporne przepisy. Zwycięska oferta TP była pod względem cenowym dopiero na trzecim miejscu.
J.B.