To była gorąca debata Bankier.pl: o spirali naszego zadłużenia, ryzyku, wyczerpanym modelu wzrostu i „scenariuszu greckim lub hiszpańskim” dla Polski.


Eksperci rynkowi i ekonomiczni debatowali nad krytycznym stanem polskich finansów publicznych podczas dyskusji zatytułowanej „Czy Polsce grozi spirala zadłużenia i finansowy kryzys, czyli czy pójdziemy w scenariusz grecki”. Uczestnicy, w tym Rafał Benecki (ING Bank Śląski), Zbigniew Jakubowski (Quercus TFI), Marcin Materna (Millenium Dom Maklerski), Tomasz Prusek (Fundacja Przyjazny Kraj) oraz Kamil Sobolewski (Pracodawcy RP), różnili się w ocenie ryzyka, ale byli zgodni co do pilnej potrzeby zmiany modelu wzrostu gospodarczego. Moderatorem debaty był Andrzej Stec, redaktor naczelny Bankier.pl.
Jaki kolor ma lampka „długu”? Czerwień dominuje
Na pytanie o kolor lampki ostrzegawczej w kontekście rekordowego zadłużenia i deficytu budżetowego, większość ekspertów wskazała na czerwień.
Rafał Benecki uznał, że lampka jest czerwona, ponieważ Polska ma drugi najwyższy deficyt i rosnący dług. Ostrzegał, że duży dług ma poważne efekty uboczne, w tym pożeranie krajowych oszczędności przez budżet, co nie służy potrzebnym inwestycjom prywatnym i innowacyjności. Zauważył, że rynek daje sygnał pomarańczowy, ale Polska doświadczyła dwóch obniżek ratingu, a inwestorzy zagraniczni nie interesują się polskim długiem od lat.
Marcin Materna stwierdził, że czerwone światło oznacza porę na zatrzymanie. Podkreślił, że budżet zamienił się w „przepompownię pieniędzy”, pożyczając pieniądze (ostatnie wydatki socjalne to niemal 100 mld zł) na 5,5% i rozdając je na konsumpcję, a nie inwestycje.
Tomasz Prusek mówił o podwójnej czerwonej lampie. Jego fundacja prowadziła intensywne badania nad długiem publicznym i wcześniej zapalała lampę pomarańczową. Alarmował, że Polska wydaje już ponad 10% dochodów państwa na obsługę długu (75-80 mld zł rocznie vs. 30 mld zł w 2019 r.). Polska jest liderem w Europie pod względem kosztu pozyskania długu, pożyczając drożej tylko od Rumunii i Węgier – rentowność 10-letnich obligacji oscyluje wokół 5,5%.
Z kolei Kamil Sobolewski i Zbigniew Jakubowski uznali, że sytuacja to bardziej pomarańcz z odcieniem czerwonego.
Kamil Sobolewski argumentował, że Polsce daleko do „scenariusza greckiego”, ponieważ polski dług do PKB to około 60% (podczas gdy w Grecji w krytycznym momencie było to 140% i więcej). Ponadto, Polska ma znacznie mniejsze uzależnienie od finansowania zagranicznego (ujemna pozycja inwestycyjna netto to około 25% PKB, poniżej progu alarmowego UE 35%, podczas gdy Grecja miała ponad -70%).
Zbigniew Jakubowski zauważył, że rentowności długu nie są jeszcze skrajnie wysokie, ale przyszły rok, a przede wszystkim 2027 rok, jako rok wyborczy, niepokoi, gdyż deficyt może osiągnąć poziom 7%.
Wyhamowanie wzrostu i wyparte inwestycje
Kluczowym problemem jest wyczerpywanie się dotychczasowego modelu wzrostu gospodarczego Polski, opartego na niskich kosztach pracy. Rafał Benecki ostrzegał, że brak budowania innowacyjnej gospodarki i szybkie zadłużanie podkopuje szanse rozwojowe.
Tomasz Prusek podkreślił, że wydatki państwa (2/3 z podatków, aż 1/3 z długu) są kierowane na czystą konsumpcję (transfery socjalne), a nie na inwestycje, które przynoszą „zdrowy” wzrost. Polska jest na jednym z ostatnich miejsc w UE pod względem inwestycji prywatnych!
Kamil Sobolewski opisał, jak polska gospodarka zużyła trzy "dopalacze":
- Brak inwestycji: 10-letni zastój w inwestycjach, co pozwala na większą konsumpcję w krótkim okresie, ale przynosi konsekwencje w przyszłości (np. brak elektrowni jądrowych zastępujących węglowe).
- Inflacja: W krótkim okresie pozwala państwu zwiększać dochody (z VAT, PIT, CIT), co było widoczne w latach 2021-2023, ale następnie wydatki kontynuują galop, a dochody przestają rosnąć.
- Kredyt: Zwiększenie zadłużenia z niecałych 50% do prawie 70% PKB.
Militaria jako ciężar i szansa
Wydatki na obronność, osiągające 4,8% PKB, są ogromnym obciążeniem. Eksperci zaznaczyli, że chociaż wydatki na obronność są niezbędne (koszt wojny jest wyższy niż koszt zbrojeń), nie można nimi tłumaczyć całego stanu finansów publicznych, gdyż w deficycie budżetowym stanowią one ok. 1,5%. Co więcej, wydatki te są często impulsywne i służą głównie importowi, a nie rozwojowi krajowego przemysłu zbrojeniowego, w tym innowacji.
Zbigniew Jakubowski i Rafał Benecki wskazywali na model koreański, gdzie inwestycje militarne stały się kołem zamachowym innowacyjności (np. Hyundai Rotem). W Polsce należy "dać tlen" prywatnym spółkom obronnym poprzez długoterminowe zamówienia i wsparcie w technologii, zamiast polegać na państwowych, „nieruchliwych” i powolnych molochach.
Bariery polityczne i nieuchronne hamowanie
Kwestią krytyczną jest polityczny klincz, który uniemożliwia reformy podatkowe i racjonalizację wydatków. W ocenie ekspertów, obecny model nie utrzyma się w kolejnej kadencji parlamentarnej, a przejęcie rządów może oznaczać "polityczne harakiri" dla partii, która będzie musiała gwałtownie schłodzić gospodarkę w obliczu zbliżającej się bariery konstytucyjnej (60% długu do PKB w 2028/2029 r.).
Tomasz Prusek uważa, że konieczne są fundamentalne podwyżki podatków (VAT, podatki majątkowe jak katastralny/wealth tax, które funkcjonują na Zachodzie) oraz racjonalizacja wydatków socjalnych poprzez wprowadzenie kryterium dochodowego. Wydatki te powinny trafiać do osób faktycznie potrzebujących (np. w kontekście ubóstwa), a nie podnosić ogólny poziom życia (przykładem są niespójności, takie jak brak pieniędzy na pomoc, ale miliardy na rentę wdowią).
Z kolei Marcin Materna uważa, że politycy nie będą przejmować się limitem 60% PKB i przekroczą go spektakularnie, zwłaszcza jeśli jedna strona będzie miała zarówno prezydenta, jak i rząd. Wzrost deficytu poza budżetem centralnym (Bank Gospodarstwa Krajowego, Polski Fundusz Rozwoju) oznacza, że krajowe reguły fiskalne już nie dyscyplinują. Dopiero korekta rynkowa, wywołana przez globalne zmiany, zmusi polityków do działania, ale może pojawić się w najgorszym momencie.
Wzory do naśladowania i wskazówki inwestycyjne
Rafał Benecki wskazał na przykład Czech i Holandii, gdzie debata publiczna opiera się na argumentach i długofalowych planach, a nie na emocjach. Czeskie obligacje mają istotnie niższą rentowność niż polskie, mimo że Czechy są poza strefą euro. Zmniejszenie polskiego spreadu do niemieckich obligacji o jeden punkt procentowy mogłoby oszczędzić 170 mld zł w ciągu 10 lat.
Tomasz Prusek przywołał przykład Grecji, która w 2024 roku ma nadwyżkę budżetową i zmniejsza dług, pożyczając pieniądze taniej niż Polska (3,5% rentowności obligacji rządowych dzięki strefie euro).
W kontekście niepewności geopolitycznej i zadłużenia, eksperci radzili oszczędzającym:
- Dywersyfikacja majątku (geograficzna, aktywa: akcje, obligacje, nieruchomości, złoto, fundusze VC).
- Regularność w oszczędzaniu – działa procent składany.
- Polacy powinni odejść od ultra-konserwatywnego, niemieckiego modelu inwestowania (90% w dług skarbowy) na rzecz podejścia anglosaskiego, z większym udziałem inwestycji agresywnych (np. 10% minimum).
Oszczędzanie jest niezbędne, gdyż „większe oszczędności będą się równały większym inwestycjom”, co napędza wzrost gospodarki od strony podażowej.



























































