Creotech Instruments planuje dalszą ekspansję zagraniczną, m.in. na Dalekim Wschodzie, w Azji Środkowej i Europie - powiedział PAP Biznes prezes Grzegorz Brona. Wskazał, że rynek satelitów wciąż rośnie, perspektywy sektora satelitarnego także.


"Nie myślimy o tym, żeby stworzyć własną flotę satelitarną. Wiemy, że rynek w tej chwili bardzo mocno rośnie. Jest olbrzymie zapotrzebowanie na nowe satelity, na nowe systemy satelitarne - my to chcemy wykorzystać i uważamy, że to jest odpowiednio duża nisza dla firmy wielkości Creotech. Odnośnie finansowania, gdybyśmy chcieli stworzyć własną flotę satelitarną, to jest to olbrzymi CAPEX. Obecnie wydaje się to mało sensowne w porównaniu z tym, co możemy już zaoferować na rynku produkcji satelitów" - powiedział Grzegorz Brona.
Jak dodał, w tej chwili jest nowe powiedzenie na rynku kosmicznym - capability już nie wystarczy, teraz jest potrzebne capacity, żeby produkować satelity. Mówi się bowiem już o 30 tysiącach sztuk do 2032 roku, a samych zgłoszeń w International Telecommunication Union, jeśli chodzi o częstotliwości przyznawane dla nowych satelitów, jest już około miliona.
"Rynek satelitów wciąż rośnie, perspektywy sektora satelitarnego także. Co roku można otrzymać nowe predykcje firm międzynarodowych, które zajmują się badaniem rynku high-tech, w szczególności rynku satelitarnego. Z roku na rok te liczby są podnoszone. Mówi się już o 30-40 tysiącach sztuk satelitów wyprodukowanych i wysłanych w przestrzeń kosmiczną w ciągu następnych 10 lat. W większości będą to mikrosatelity, czyli satelity małe, poniżej 200 kilogramów, dokładnie takie, nad którymi obecnie pracujemy" - powiedział Brona.
Dodał, że duży wpływ na wzrost rynku również ma wojna w Ukrainie, która pokazała, że na satelity jest duże zapotrzebowanie.
"Ktoś, kto jeszcze rok temu czy półtora roku temu nie myślał o postawieniu własnego rozpoznania satelitarnego, teraz już nie tylko myśli, ale wysyła też zapytania ofertowe" - powiedział.
Jak wskazał prezes, coś nowego i bardzo perspektywicznego, co pojawiło się w ciągu ostatnich kilku miesięcy w Creotech Instruments, to jest wejście w obszar związany z systemami dla telekomunikacji kwantowej, a właściwie dystrybucji kluczy kwantowych poprzez sieć światłowodową.
"To jest rynek znacznie większy niż rynek komputerów kwantowych i jest to rynek, który już istnieje. Są na świecie firmy, które dostarczają takie systemy - tylko niestety mają one swoje siedziby albo w Stanach Zjednoczonych, albo w Chinach, czy w Korei. Nie ma europejskich, dużych firm, które tym tematem się zajęły. Stąd Komisja Europejska dostrzegając ten problem, zleciła nam dosłownie kilka tygodni temu opracowanie takiego systemu i przygotowanie go do szerokiej komercjalizacji w ramach późniejszego wdrożenia" - powiedział Brona.
"Temat jest o tyle ciekawy, że jest on związany także z rynkiem kwantowym, ale to nie są komputery kwantowe. Komputery kwantowe to temat przyszłości. Wydaje się, że 2030 rok to może być moment kiedy to się upowszechni. Natomiast dystrybucja szyfrów i kluczy szyfrujących na drodze kwantowej to jest temat już stosowany w jakimś wycinku gospodarki. Kilka lat temu np. wybory w Szwajcarii były w ten sposób zabezpieczane i uważam, że to jest temat znacznie bardziej perspektywiczny na teraz niż komputery kwantowe same w sobie. Dwa takie konsorcja zostały wybrane przez Komisję Europejską - my stanowimy partnera technologicznego i partnera przemysłowego w jednym z nich. Jest to również dla nas kolejna duża szansa" - dodał.
Jak wskazał prezes, Creotech oczywiście próbuje to powiązać z segmentem kosmicznym, żeby nie tylko wysyłać, dystrybuować klucze kwantowe na drodze światłowodowej po ziemi, ale też powiązać to w przyszłości z takimi satelitami, które pomagają dystrybuować ten klucz kwantowy na większe odległości.
"Wygraliśmy pierwsze kontrakty dla Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wydaje mi się, że to jest jak najbardziej przyszłościowy sektor, a powoli wyrasta na dobrego konkurenta dla naszej platformy satelitarnej i samego systemu HyperSat" - dodał.
CREOTECH PLANUJE DALSZĄ EKSPANSJĘ ZAGRANICZNĄ
"Mamy przedstawiciela na Dalekim Wschodzie, który aktywnie nawiązuje kontakty biznesowe - już nie tylko z Malezją. Współdziałamy także z innymi obszarami około malezyjskimi, tj. Tajlandia, Wietnam. Patrzymy również w kierunku Azji Środkowej – na kraje, które w tej chwili próbują się uniezależnić od dwóch dużych potęg, tj. od Chin i Rosji, szukając swojej bezpiecznej drogi. Rozmawiamy także z takimi krajami, jak np. Uzbekistan" - powiedział prezes.
"Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, to uznaliśmy, że do momentu, kiedy nie będziemy mieć pierwszego dużego zamówienia z USA, wstrzymujemy się z inwestycjami i podjęciem tam pełnowymiarowej działalności. Na takie pierwsze zamówienie liczymy jednak już wkrótce – rozmawiamy m.in. z NASA pod kątem ewentualnych wspólnych działań. Jak to się wydarzy, wrócimy do tematu amerykańskiego" - dodał.
Prezes wskazał, że ciekawie rozwija się też temat europejski.
"Mamy pierwszych przedstawicieli w Niemczech, w okolicach Monachium, z którymi współpracujemy. Próbujemy w tej chwili rozpoznać tamten rynek i wejść do krajów Europy Zachodniej z innowacyjnym produktem, ale też pewnie z większą zwinnością niż ciężki, stary przemysł niemiecki czy francuski. Zatem patrzymy też na kraje Europy, która wydaje się, że ma w tej chwili pieniądze na to, żeby znacznie wesprzeć rozpoznanie satelitarne. Potwierdza to ostatnio ogłoszona deklaracja zwiększenia składki Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA" - powiedział Grzegorz Brona.
Jak dodał, planowane jest m.in. zwiększenie udziału naszego kraju w programach ESA, w tym budowy polskich satelitów obserwacyjnych. To bardzo korzystna informacja dla polskiego sektora kosmicznego, także dla Creotech. W ciągu ostatnich 10 lat Creotech brał udział w ponad 20 misjach kosmicznych realizowanych dla ESA i jest jej kluczowym partnerem na polskim rynku.
"Dwa tygodnie temu nasz projekt konsorcyjny REACTS otrzymał dofinansowanie z European Defence Fund (Europejski Fundusz Obronny – przyp. PAP Biznes). Jest to fundusz, który ma na celu wzmocnienie zdolności obronnych państw Unii Europejskiej. Nam się udało wejść w tzw. fast response, czyli w obszar związany z szybką reakcją, w przypadku zaistnienia sytuacji kryzysowej, związanej z bezpieczeństwem w przestrzeni kosmicznej" - powiedział prezes.
"Jeśli jest jakiś konflikt, zasadne jest z perspektywy obronności całej Unii Europejskiej, żeby opracować system funkcjonalnych satelitów, który może się znaleźć w przestrzeni kosmicznej w ciągu 72 godzin i odpowiednio zareagować na sytuację – odbudować możliwości komunikacji, obrazowania, nawigacji czy dodatkowo je zwiększyć. Ten system trzeba opracować, a Unia Europejska dostrzegła taki problem nie dysponując dotąd takimi zdolnościami. Creotech Instruments odpowiada za cały segment kosmiczny tego systemu - czyli nie odpowiadamy za rakiety czy stacje naziemne, ale zdefiniujemy, jak te przyszłe satelity dla całej Unii Europejskiej mają wyglądać. Chcielibyśmy, aby w znacznej mierze bazowały one na naszej autorskiej platformie satelitarnej HyperSat, rozwijanej właśnie przez Creotech, jako lidera tego pakietu w ramach European Defence Fund" - dodał.
CREOTECH PLANUJE W PRZYSZŁOŚCI EMISJĘ AKCJI
"Nie mówimy w tej chwili jeszcze o dokładnym momencie tej emisji, natomiast rzeczywiście pewnie będziemy szli prędzej lub później po kolejny kapitał, aby móc w pełni odpowiedzieć na ilość projektów, jakie do nas spływają od potencjalnych klientów zainteresowanych ofertą Creotech" - powiedział prezes.
"Oczywiście przemysł kosmiczny i w ogóle przemysł deep tech jest kapitałochłonny - nie ma co się oszukiwać, że to jest coś, co można zbudować za kilka milionów złotych. To kolejne zasilenie kapitałowe będzie potrzebne, ale w porównaniu z firmami zachodnimi, jesteśmy szalenie mało dokapitalizowani, jeśli chodzi o moment rozwoju, w którym jest w tej chwili Creotech. Następna emisja będzie potrzebna przede wszystkim na zwiększenie naszego capacity produkcyjnego i zaatakowanie dość szeroko rynków międzynarodowych, bo kompetencje i produkty już praktycznie posiadamy. W przyszłym roku wystrzelimy naszego satelitę EagleEye, wieńcząc tym samym kilkuletni rozwój autorskiej platformy HyperSat i potwierdzając funkcjonalność produktu w warunkach kosmicznych" - dodał.
KOSZTY OSOBOWE W SPÓŁCE SĄ WYSOKIE
"W spółkach, które stawiają na kapitał ludzki, zazwyczaj ten koszt jest największy. W każdej spółce high tech pracują dobrzy specjaliści, którym trzeba dać ciekawe projekty i możliwość rozwoju, ale również odpowiednio zapłacić. My w tej chwili konkurujemy nie tylko z firmami polskimi, których w branży kosmicznej wciąż nie ma dużo, ale z firmami w całej Unii Europejskiej" - powiedział Grzegorz Brona.
"Drugim największym kosztem w spółce, który jest istotny i w który teraz mocno inwestujemy, to zwiększenie zdolności do obsłużenia potencjalnych zamówień, których spodziewamy się w niedalekiej przyszłości. To trochę jest kwestia tego, czy pierwsze zamówienia, czy pierwsza możliwość odpowiedzi na te zamówienia. Tutaj rynek dyktuje warunki. Trzeba mieć zbudowane odpowiednie capacity, żeby zainteresować większych graczy świadczeniem usług produkcji systemów satelitarnych" - dodał.
Prezes wskazał, że spółka przeprowadziła się do nowych lokalizacji cztery miesiące temu, wciąż trwają prace nad nowymi powierzchniami produkcyjnymi i clean roomami.
"To już nie są startupowe dwa pomieszczenia w wynajętej wielkiej hali, to jest duży budynek, który dostosowujemy do produkcji satelitów - może jeszcze nie w pełni seryjnej, ale rzędu kilkunastu do dwudziestu sztuk średniorocznie" - powiedział.
CREOTECH NIE PLANUJE ZWOLNIEŃ, STAWIA NA POZYSKIWANIE DOBREGO KAPITAŁU LUDZKIEGO
"Chcemy wprowadzać automatyzację, ale nie kosztem zwalniania zespołów i dobrych specjalistów. Sztuczna inteligencja póki co jest w stanie spełniać proste zadania i rzeczywiście my już od jakiegoś czasu posiłkujemy się jej algorytmami, chociażby przy pisaniu dokumentacji. To dzięki temu dobrzy inżynierowie nie muszą spędzać czasu nad przygotowywaniem rzeczy żmudnych, tylko rzeczywiście mogą się skupić na pracy twórczej. Raczej przesuwamy ludzi do innych projektów, nie idziemy w kierunku zwolnień, zresztą firma cały czas się rozwija, więc przyjmujemy nowych pracowników. W tej chwili przekroczyliśmy liczbę 200 pracowników i wciąż rośniemy, wciąż mamy zapotrzebowanie na kolejne osoby i to jest jeden z obszarów dla nas kluczowych - zarządzanie i pozyskiwanie dobrego kapitału ludzkiego, który chce się rozwijać w Polsce, a niekoniecznie wyjeżdżać do krajów zachodnich" - powiedział prezes.
Jak wskazał prezes, konkurencja w Polsce dla Creotechu raczej się nie pojawiła, spółka starała się znacznie wyprzedzić rynek.
"Rozwijamy się od 2014 roku z takim zamysłem, żeby produkować własne satelity, czyli wcześnie wystartowaliśmy i to w połączeniu z naszą pracą dało nam sporą przewagę. Rzeczywiście firm kosmicznych przybywa w Polsce, natomiast nikt nie planuje w tej chwili takiego uczestnictwa w tym rynku jak my, czyli dostawy pełnych kompletów systemów małych satelitów o wadze od 10 kg do kilkudziesięciu kg, a wkrótce nawet 200 kg. Większość skupia się na najmniejszych urządzeniach o wadze od 1 kg do 10 kg, gdzie jest znacznie niższy próg wejścia, ale i niższe marże oraz potencjał wzrostu" - powiedział.
CREOTECH PRACUJE NAD STWORZENIEM POLITYKI CENOWEJ
"Koszt związany z produkcją elektroniki to jest niewielka składowa dodatkowych kosztów wpływających negatywnie na EBITDA. Mimo to, działamy aktywnie w tej chwili w kierunku stworzenia takiej polityki cenowej, która zdyskontuje nam wzrost kosztów i cen komponentów. Nie chodzi nam o podniesienie cen, ale uzależnienia ich przykładowo od ilości zamówień, określonych komponentów, które są elementem zamówienia, czy innych czynników" - powiedział Grzegorz Brona.
"Główną składową dodatkowych kosztów jest jednak realizacja projektów badawczo-rozwojowych, które w tej chwili weszły już w fazę wyższą. Już nie jesteśmy na niskich poziomach gotowości technologicznej - te obecne poziomy gotowości technologicznej to jest 7-8 poziom, a dochodzimy powoli do 9 poziomu. Finansowanie ze źródeł publicznych, ze źródeł Komisji Europejskiej wymaga także dopłat ze strony Creotech, dlatego musimy dysponować własnym kapitałem, którym finansujemy nasze, a także te dofinansowywane przedsięwzięcia. Oczywiście później to pojawia się w wynikach finansowych. To jest główna składowa wpływu na EBITDA. Oczywiście koszty, zarówno osobowe, jak i związane z nowymi budynkami, także wpływają na EBITDA" - dodał.
Jak wskazał, należy też pamiętać o jednym aspekcie, który pewnie w sprawozdaniu finansowym nie jest przez wszystkich dostrzegalny - Creotech musi budować spore stany magazynowe komponentów elektronicznych.
"W niektórych przypadkach jesteśmy zmuszeni do budowania stanów magazynowych, które wyprzedzają naszą sprzedaż o 12 miesięcy. To jest też istotny aspekt, który ma wpływ może nie tyle na wyniki finansowe, ile na zamrożenie pewnej części kapitału w spółce" - dodał.
"Po wprowadzeniu na rynek - co pewnie nastąpi w przyszłym roku - naszych kluczowych produktów, będziemy otwarci na rozmowy z naszymi akcjonariuszami o ewentualnej wypłacie dywidendy" - powiedział Grzegorz Brona.
Anna Lalek (PAP Biznes)
alk/ ana/