

Upadłość Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa to pierwszy przypadek bankructwa w polskim sektorze bankowym od kilkunastu lat. Sprawa ma szansę trafić do podręczników bankowości, chociaż wyjaśnienie wszystkich wątków zajmie zapewne kilka lat. Jednym z najciekawszych pytań jest tajemnica szybkiego wzrostu wołomińskiej instytucji. Z informacji opublikowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego wynika, że bank stosował swoisty „finansowy doping”.
Wkrótce po ogłoszeniu przez nadzór zawieszenia działalności banku oraz zgłoszeniu wniosku o jego upadłość, Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała dokument, w którym podsumowano najważniejsze etapy procesu prowadzącego do bankructwa SK Banku. Na kilkunastu stronach przedstawiono najważniejsze działania podejmowane przez komisję. Nie rozwieje to zapewne wątpliwości dotyczących szybkości reagowania i adekwatności stosowanych przez nadzór środków, ale daje pewien wgląd w dynamikę zdarzeń.
Z dokumentu KNF wynika, że nadzór poważniej zainteresował się SK Bankiem w 2013 r. Uwagę zwróciło tempo wzrostu sumy bilansowej – bank rozwijał się bardzo dynamicznie, wyraźnie odróżniając się od reszty instytucji spółdzielczych. Znakiem szczególnym banku z Wołomina było również to, że systematycznie przebijał konkurencję pod względem wysokości oprocentowania depozytów.
Ze sprawozdania finansowego za 2012 r. wynikało, że portfel kredytowy jest zdrowy (tylko 5,8 proc. kredytów z utratą wartości), wynik finansowy dodatni, a współczynnik wypłacalności odpowiada wymaganiom. Dokument bez zastrzeżeń potwierdził biegły rewident.
Komisja zażądała od banku dodatkowych informacji (m.in. pełnego planu finansowego) i wydała zalecenia dotyczące procedur zarządzania ryzykiem stopy procentowej i płynności. Bank nadal rósł jak na drożdżach – na koniec 2013 r. suma bilansowa przekroczyła 3 mld zł, a więc w ciągu roku powiększyła się niemal dwukrotnie. Parę nietypowych zjawisk zwróciło ponownie uwagę nadzoru:
- Portfel kredytowy nie był zdywersyfikowany, innymi słowy bank udzielał chętniej niektórych typów kredytów w wybranych branżach.
- Fundusze własne banku rosły szybciej niż portfel kredytowy.
- Marża odsetkowa banku (w uproszczeniu – różnica pomiędzy tym, co bank zarabia na kredytach a tym, ile płaci za przyjmowane depozyty) była najniższa wśród podobnych instytucji.
Znowu sprawozdanie finansowe banku nie wzbudziło zastrzeżeń biegłego rewidenta. Dokumenty analizowała ta sama firma, co rok wcześniej.
Fundusze własne na dopingu
Nadzorca zażądał od banku zatrzymania zysku, a w 2014 r. przeprowadzono w instytucji kontrolę kompleksową. Lista zastrzeżeń była długa – bank prowadził nierozważną politykę kredytową, nie badał szczegółowo powiązań pomiędzy kredytobiorcami, nie wyceniał odpowiednio przyjmowanych zabezpieczeń. Nie tworzył także rezerw w wystarczającej wysokości , a przy wyliczaniu wskaźników adekwatności kapitałowej nie brał pod uwagę zmiany klasyfikacji udzielonych kredytów. Skorygowany odsetek kredytów z utratą wartości wyniósł w III kw. 2014 r. już 18 proc.
Szczególną uwagę warto zwrócić na mechanizm, który pozwalał instytucji szybko zwiększać skalę działania. Bank pobierał wpisowe od klientów powiązane z kwotą zaciąganego zobowiązania. Co więcej, w niektórych przypadkach, zgodnie z ustaleniami z późniejszej kontroli z 2015 r., środki z kredytu były używane do pokrycia wpisowego. Środki te powiększały fundusze własne, co doprowadziło do sytuacji, w której dynamika przyrostu funduszy SK Banku była najwyższa w sektorze. Dzięki rosnącym funduszom własnym bank mógł rozwijać akcję kredytową (depozyty bez trudu pozyskując od klientów indywidualnych). Proces sam się napędzał. Warto zauważyć, że takie źródło zasilenia nie było powiązane z wynikiem finansowym. Jak wskazuje KNF, bank z Wołomina zyskał dzięki temu możliwość rozluźnienia polityki cenowej.
Zapis w statucie umożliwiający niebezpieczną konstrukcję wprowadzono bez wymaganej zgody nadzoru kilka lat wcześniej, zanim SK Bank znalazł się pod lupą. Jednak KNF zdołała go usunąć dopiero w 2015 r. Nadzór poinformował także odpowiednie organy, że bank mógł w ten sposób naruszyć przepisy podatkowe.
Coraz szybciej w stronę upadku
Od końca 2014 r. bank był już stale na celowniku nadzoru, codziennie przekazując informacje dotyczące posiadanych płynnych środków. Jak wynika z dokumentu KNF, SK Bank nie realizował zaleceń pokontrolnych dotyczących m.in. tworzenia rezerw na kredyty poniżej standardu. Nadal powiększał też pasywa, co skłoniło nadzór do narzucenia bankowi zakazu reklamowania produktów depozytowych. W marcu 2015 r. KNF złożył zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa prezentowania nierzetelnych danych finansowych przez zarząd.
W czerwcu 2015 r. SK Bank stał się obiektem kolejnej kontroli, tym razem dotyczącej obowiązków wynikających z ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy. Inspekcja przyjrzała się wycinkowi działalności kredytowej banku. Wyniki były szokujące – kredytobiorcy wykorzystywali środki niezgodnie z przeznaczeniem, w przypadku części klientów występowały łatwo dające się dostrzec powiązania (np. te same osoby jako pełnomocnicy do rachunków firm), a mimo tego bank nie zastosował odpowiednich procedur. Badanie zdolności kredytowej miał również co najmniej nietypowy charakter. W dokumentach nadzoru wskazany jest przykład 3 nowopowstałych spółek z minimalnym kapitałem, które otrzymały łącznie ponad 150 mln zł kredytów.
W międzyczasie szybko pogarszała się jakość portfela kredytowego banku. W połowie 2015 r. stan kredytów przeterminowanych powyżej 30 dni w portfelu przekraczał 50 proc. Wkrótce komisja odrzuciła plan postępowania naprawczego zaproponowany przez bank.
Po sierpniowej decyzji o ustanowieniu zarządu komisarycznego w banku sprawy potoczyły się szybko. W ciągu 3 dni z banku odpłynęło 16 proc. depozytów. Po tygodniu zarząd poinformował KNF, że SK Bank utracił płynność. Pod koniec września znane były wstępne wyniki przeglądu portfela kredytowego i zabezpieczeń – po utworzeniu wymaganych rezerw bank odnotował stratę w wysokości 115 mln zł. Wskaźnik kredytów z utratą wartości wynosił 46 proc. W porównaniu z końcem II kwartału stan depozytów zmniejszył się o 57 proc.
Ostateczne wyniki przeglądu sytuacji banku zaprezentowane w listopadzie okazały się znacznie gorsze. Na dzień ustanowienia zarządu komisarycznego kapitały banku wyniosły 426 mln zł przy stracie w wysokości 1,5 mld zł. Do połowy listopada nie zgłosił się żaden bank, który chciałby wziąć udział w uzdrowieniu wołomińskiej instytucji. 20 listopada działalność SK Bank została zawieszona.
„Zawiniły procedury”?
W pierwszych komentarzach dotyczących upadłości SK Banku wskazywano na brak odpowiednich procedur zarządzania ryzykiem kredytowym jako główną przyczynę dramatu. Udzielanie kredytów bez odpowiednich zabezpieczeń, podmiotom bez historii to jednak nie proste zaniedbanie. Wiele wskazuje na to, że wątek kryminalny sprawy SK Banku dopiero się rozwinie i pozwoli dokładniej wyjaśnić przebieg zdarzeń. Niepokojące jest jednak, że instytucja stosująca „kreatywną sprawozdawczość” i triki pozwalające na nienaturalnie szybki wzrost nie zwróciła na siebie wcześniej uwagi nadzoru oraz banku zrzeszającego i zdołała stać się największym bankiem spółdzielczym w Polsce.
