Zwyżkujące akcje banków wyniosły średnią przemysłową Dow Jonesa na szczyt wszech czasów, podczas gdy ceny złota poszły w dół, reagując na aprecjację dolara i wzrost rentowności amerykańskich obligacji skarbowych.
Nie wiem, czy ktoś przewidział akurat taką reakcję inwestorów na wybór Donalda Trumpa. Pierwszym zaskoczeniem jest brak powszechnie przepowiadanego załamania na rynkach akcji. Drugim jest umocnienie dolara względem euro. Ale dla mnie prawdziwą sensacją jest to, co dzieje się z akcjami banków, notowaniami obligacji i z cenami złota.


Zacznijmy od banków. W czwartek notowania największych firm finansowych Ameryki kontynuowały środowe wzrosty. Akcje Wells Fargo podrożały o 7,6%, Goldman Sachs o 4,3%, a JP Morgan Chase o 4,6%. Ale jak tu się dziwić, skoro według Reutersa ludzie Trumpa sondowali prezesa tego ostatniego banku, czy nie chciałby zostać następnym sekretarzem skarbu!
To szok, ponieważ Jamie Dimon jest symbolem bankowego establishmentu i postacią, którą spora część wyborców Trumpa z miejsca wsadziłaby za kratki. To przecież Hillary Clinton była kandydatką Wall Street, a teraz okazuje się, że prezydent Trump może powrócić do mocno krytykowanej zasady „drzwi obrotowych”, w ramach której kolejnych sekretarzy skarbu rekrutowano wśród prezesów największych banków. Chrapkę na posadę w Białym Domu ma chyba też szef Goldman Sachs. Lloyd Blankfein powiedział, że program wyborczy Trumpa będzie dobry dla wzrostu gospodarczego, „a zatem także dla naszej firmy i naszych klientów”.
Jeszcze dziwniejsze jest, że rynek zdaje się wierzyć, że prezydentura Donalda Trumpa będzie dobra dla dolara - kurs EUR/USD spadał czwarty dzień z rzędu. Prawdziwą sensacją jest też rzeź na rynku amerykańskich obligacji skarbowych. Drugi dzień z rzędu mocno rosła rentowność Treasuries, co jest tożsame ze spadkiem ich cen. Amerykańskie 10-latki płacą już 2,14%, a więc najwięcej od stycznia. To tak, jakby rynek liczył na wyższe stopy procentowe lub wyższą inflację pod rządami republikanina.
Wypadkową mocniejszego dolara i wyższych rentowności US Treasuries był spadek cen złota. Notowania kontraktów terminowych na żółty metal spadły o 1,5%, do 1259 dolarów za uncję. W ten sposób potwierdzone zostało przełamanie wsparcia w postaci 200-sesyjnej średniej kroczącej. Zgodnie z przedwyborczymi prognozami analityków to właśnie złoto miało zyskać najwięcej na zwycięstwie Donalda Trumpa.
Krzysztof Kolany