Bank Morgan Stanley dołącza do grona instytucji, które są zmuszone ciąć zatrudnienie w obliczu kryzysu. Kolejny gigant planuje zwolnić około 1600 osób, czyli około 2 proc. pracowników. Eksperci szacują, że wypłaty pracowników Wall Street spadną o 20 proc.


Informację podało BBC News tuż po tym, jak dyrektor naczelny banku James Gorman ostrzegł, że bank stoi w obliczu "skromnego" zmniejszenia zatrudnienia. Nie zgodził się jednocześnie z zarzutem, że takie cięcia to wynik, który można było przewidzieć po kilku latach szybkiego wzrostu. Morgan Stanley, który dokonał w ostatnich latach kilku ważnych przejęć, pod koniec września zatrudniał na całym świecie około 82 tys. osób (rok wcześniej było to 75 tys. zatrudnionych).
Bank Morgan Stanley nie jest jedynym, który wręczy wypowiedzenia swoim pracownikom. Podobny krok musi zrobić Goldman Sachs. Szef David Solomon ostrzegał też przed perspektywami na przyszły rok. - Wzrost gospodarczy zwalnia - konkludował. - Kiedy rozmawiam z klientami, ostrożnie ważą oni słowa - dodaje. Bank dodatkowo wypłaci mniejsze premie.
Credit Suisse w ostatnich tygodniach również zapowiedział zwolnienia. Planuje likwidację około 9 tys. stanowisk w ciągu trzech lat, co jest częścią szerszej restrukturyzacji.
Redukcje zapowiadają także Barclays i Citigroup.
Sektor bankowy jest jednym z najbardziej narażonych na spowolnienie, ponieważ banki centralne na całym świecie podnoszą stopy procentowe (zobaczymy, co zdecyduje nasza Rada Polityki Pieniężnej), co w praktyce przekłada się na "ceny kredytów". W ten sposób kraje próbują zmniejszyć popyt na pożyczki i złagodzić presję na wzrost cen.
Zgodnie z szacunkami, pracownicy Wall Street otrzymają wypłaty o około 20 proc. mniej w porównaniu z rekordowym 2021 rokiem. Wówczas średnia premia wyniosła ponad 250 tys. dolarów.