Bank Japonii utrzymał niemal zerowe stopy procentowe i zasugerował możliwość ich podniesienia dopiero w dalszej części roku. Dla inwestorów było to stanowczo za mało. W rezultacie jen wyraźnie osłabił się względem dolara, osiągając poziomy ostatni raz widziane w roku 1990.


[Aktualizacja 10:05] Na rynku USD/JPY obserwujemy gwałtowne spadki. W ciągu kilku minut po godzinie 10:00 kurs dolara spadł z ok. 156,75 do 155 jenów. Wygląda to jak interwencja walutowa Banku Japonii lub japońskiego ministerstwa finansów.
Główna stopa procentowa w Banku Japonii pozostała bez zmian w przedziale 0-0,10%. Ponadto bank centralny Japonii utrzymał swoje marcowe zobowiązanie do skupu obligacji skarbowych w dotychczasowym tempie za świeżo wykreowane pieniądze (tj. technicznie za dodatkowe rezerwy bankowe).
Reakcja rynku walutowego była jednoznaczna i negatywna. Do godziny 9:48 kurs USD/JPY podniósł się do 156,69 jenów za dolara względem ok. 155,50 przed ogłoszeniem decyzji Banku Japonii. Jest to najwyższy kurs dolara w Japonii od maja 1990 roku. Czyli czasów, gdy Lech Wałęsa wówczas jako kandydat na prezydenta RP obiecywał uczynienie z Polski drugiej Japonii.
- Reakcja waluty jest z pewnością rozczarowaniem wynikającym z braku wskazówek z Banku Japonii. Moim zdaniem rynek walutowy mówi nam, że uważa politykę monetarną BoJ za zbyt luźną i dlatego waluta jest tak słaba – powiedział Reutersowi Rodrigo Catril, starszy strateg walutowy w National Australia Bank.
Tylko od początku roku jen stracił do dolara ponad 10%. Tak szybka i silna deprecjacja jednej z głównych walut świata jest rzeczą nieczęsto spotykaną. Dodajmy jeszcze, że w roku ubiegłym jen stracił do dolara prawie 8%, po tym jak rok wcześniej oddał 6,9%, dwa lata wcześniej osłabił się o 12,3%, a trzy lata temu o ponad 10%. W rezultacie od końca 2020 roku japońska waluta zdeprecjonowała się o jedną trzecią!
Upadek ostatnich drukarzy świata
Jen osłabia się pomimo pojawiających się spekulacji o możliwej interwencji walutowej rządu Japonii. Tego typu groźby japońscy oficjele rzucają już od kilku tygodni i póki co nic z nich nie wynika. A to dlatego, że za słabością jena stoi kuriozalna polityka monetarna Banku Japonii. Dopiero 19 marca BoJ jako ostatni znaczący bank centralny świata porzucił politykę ujemnych stóp procentowych oraz potężny program skupu aktywów (QE). Tymczasem w Stanach Zjednoczonych i strefie euro stopy procentowe już w zeszłym roku osiągnęły najwyższe poziomy od przeszło 20 lat.
Stopa procentowa w Japonii w dalszym ciągu tkwi w okolicach zera, podczas gdy inflacja CPI od przeszło dwóch lat przekracza pożądany przez BoJ poziom 2% (w marcu wyniosła 2,6%). W Kraju Kwitnącej Wiśni widoczna jest wyraźna presja płacowa, co wraz z bezprecedensowym osłabieniem jena grozi utrwaleniem się podwyższonej inflacji w najbliższych latach. A kierownictwo Banku Japonii zdaje się tego zagrożenia w ogóle nie dostrzegać, co niepokoi posiadaczy japońskich aktywów.
Kwestia kursu USD/JPY ma niebagatelne znaczenie dla światowych rynków finansowych. Jen jest globalną walutą pożyczkową – tj. pożycza się pieniądze w nisko oprocentowanym jenie i kupuje za to wyżej oprocentowane lub bardziej ryzykowne papiery czy to w USA, czy na rynkach wschodzących. W tym sensie deprecjacja jena napędza hossę na światowych rynkach finansowych.