Kurs dolara do jena japońskiego przełamał ważną barierę i znalazł się na najwyższym poziomie od 34 lat. Waluta Kraju Kwitnącej Wiśni mocno traci od początku roku, czego przyczyną jest kuriozalna polityka monetarna Banku Japonii.


W czwartek rano za dolara trzeba było zapłacić 153,18 dolarów. Był to najwyższy poziom kursu USD/JPY od czerwca 1990 roku. Tylko od początku tego roku jen stracił do dolara prawie 7,9% po tym jak rok wcześniej oddał 6,9%, dwa lata wcześniej osłabił się o 12,3%, a trzy lata temu o ponad 10%. W rezultacie od końca 2020 roku japońska waluta zdeprecjonowała się o blisko jedną trzecią! Jest to spektakularny upadek w świecie najważniejszych par walutowych globu.
Najnowszy akt dramatu jena miał miejsce w czwartek o 14:30, gdy na rynek napłynęły zaskakująco wysokie odczyty inflacyjne ze Stanów Zjednoczonych. Uporczywie silna presja cenowa w sektorze usług może sprawić, że Rezerwa Federalna będzie zmuszona wycofać się z zaplanowanych na ten rok obniżek stóp procentowych. A to zwiększy i tak już bardzo niekorzystny dla jena dysparytet stóp procentowych pomiędzy USA a Japonią.
Ostatni drukarze świata rzucili ręcznik na ring
W czwartek kurs USD/JPY przełamał ważną barierę, wychodząc powyżej poziomu 152 jenów za dolara. Ten pułap przez ostatnie trzy tygodnie powstrzymywał dalsze wzrosty na parze dolar-jen. Był też postrzegany przez rynek jako „czerwona linia” rządu Japonii, który od kilku tygodni otwarcie grozi interwencjami mającymi na celu zatrzymanie deprecjacji jena.
W czwartek groźba ta została powtórzona. Przedstawiciel japońskich władz monetarnych Masato Kanda powiedział, że władze nie wykluczają użycia wszelkich środków w celu wyeliminowania „bezładnych” zmian kursu walutowego.
Tyle tylko, że owe „bezładne” osłabienie jena jest logiczną reakcją na kuriozalną politykę monetarną Banku Japonii. Dopiero 19 marca BoJ jako ostatni znaczący bank centralny świata porzucił politykę ujemnych stóp procentowych oraz potężny program skupu aktywów (QE). Tymczasem w Stanach Zjednoczonych i strefie euro stopy procentowe już w zeszłym roku osiągnęły najwyższe poziomy od przeszło 20 lat. Japończycy zerwali z polityką ujemnych stóp niespełna dwa tygodnie.
Rynek był rozczarowany tym, że kierownictwo Banku Japonii nie zasugerowało kolejnych podwyżek kosztów kredytu, które byłyby wskazane ze względu na podwyższoną inflację (która od 2 lat przekracza pożądany przez BoJ poziom 2%), niespotykaną od dekad presję płacową oraz bezprecedensowe osłabienie japońskiej waluty. I żadne interwencje walutowe tutaj nie pomogą, jeśli Bank Japonii w miarę szybko nie podniesie stóp procentowych na tyle wysoko, aby przestało się opłacać lokowanie japońskiego kapitału poza Japonią.
Kwestia kursu USD/JPY ma niebagatelne znaczenie dla światowych rynków finansowych. Jen jest globalną walutą pożyczkową – tj. pożycza się pieniądze w niskooprocentowanym jenie i kupuje za to wyżej oprocentowane lub bardziej ryzykowne papiery czy to w USA, czy na rynkach wschodzących. W tym sensie deprecjacja jena napędza hossę na światowych rynkach finansowych.























































