Jeśli nic się nie
zmieni, to za 30 lat dług publiczny Stanów Zjednoczonych sięgnie 150% PKB i
pobije rekord ustanowiony po zakończeniu II wojny światowej – alarmuje Biuro
Budżetowe Kongresu. To pierwsze tak poważne, oficjalne ostrzeżenie przed galopującym
długiem supermocarstwa.


„Dług publiczny znajdujący się w rękach prywatnych stanowi teraz 77% produktu krajowego brutto (PKB), co jest najwyższym poziomem od czasów tuż po zakończeniu II wojny światowej. Jeśli obecne prawa pozostaną zasadniczo niezmienione, to Kongresowe Biuro Budżetowe prognozuje, że rosnące deficyty budżetowe gwałtownie zwiększą dług publiczny w ciągu następnych 30 lat; może on osiągnąć 150% PKB w roku 2047. Perspektywa tak dużego i rosnącego długu stwarza znaczące ryzyko dla narodu i stawia polityków przed istotnym wyzwaniem” – tak brzmi pierwszy akapit opracowania sporządzonego przez niepowiązane z partyjnymi koteriami biuro Kongresu.


Ostrzeżenia przed rosnącym w tempie wykładniczym zadłużeniu Stanów Zjednoczonych nie są niczym nowym. Katastrofa rozpoczęła się w 2008 roku. Prezydent Barack Obama w osiem lat niemal podwoił dług publiczny: z 10,7 bln do niemal 20 bilionów na koniec drugiej kadencji. Ale już wcześniej, za prezydentury G. W. Busha Ameryka zadłużała się niebezpiecznie szybko: pomiędzy rokiem 2001 a 2008 dług wzrósł z niespełna sześciu do 9,2 bln USD (1 bilion = 1.000 miliardów = milion milionów).
Biuro Budżetowe Kongresu (Congressional Budget Office - CBO) w swojej analizie bierze pod uwagę tylko dług znajdujący się w rękach prywatnych, który obecnie wynosi 14,35 bln dolarów, co stanowi 77,3% PKB. CBO nie uwzględnia tzw. długu wewnątrz rządowego – czyli zobowiązań państwa wobec agend publicznych – wynoszącego obecnie niemal 5,5 bln dolarów. Zatem łączny dług publiczny Stanów Zjednoczonych w relacji do PKB wynosi 106,6% i już teraz jest niebezpiecznie wysoki.
Wydatki federalne w 2016 roku stanowiły niespełna 21% PKB. Relacja ta pozostaje zasadniczo stała od lat 50. XX wieku – w tym okresie udział wydatków Białego Domu w PKB wahał się od 15% do 25%, z reguły trzymając się okolic 20%. Nawet jeśli doliczyć wydatki stanowe, to zdecydowanie mniej niż w Europie Zachodniej, gdzie wydatki sektora publicznego pochłaniają 40-50% dochodów wytworzonych w gospodarce.
Tyle że na skutek rosnących wydatków na emerytury (Social Security) i finansowanych ze środków federalnych programy medyczne za 30 lat udział wydatki federalne będą pochłaniać prawie 30% PKB. Równocześnie CBO prognozuje utrzymanie dochodów państwa na poziomie ok. 20% PKB, co będzie skutkowało dziurą budżetową w wysokości prawie 10% PKB! Na przełomie lat 2009/10 taki deficyt doprowadził do upadku Grecji. Z tą różnicą, że Ateny nie mogły emitować własnego pieniądza, a Stany Zjednoczone (jeszcze) są emitentem globalnej waluty rezerwowej.
Niepokoi także szybkie pogarszanie się prognoz dla budżetu USA. Jeszcze rok temu CBO prognozowało, że w perspektywie 30-letniej dług publiczny wzrośnie do 141% PKB. Teraz mowa już o 146% lub nawet 150%. Dla porównania, w roku 1946, po zakończeniu potwornie kosztownej II wojny światowej, zadłużenie Stanów Zjednoczonych sięgnęło 106% PKB. Teraz jest wyższe, choć Ameryka nie jest zaangażowana w żaden konflikt zbrojny na szeroką skalę.


Tak długoterminowe prognozy obarczone są ogromnym ryzykiem i są bardzo wrażliwe na przyjęte założenia. CBO dodaje, że w bardziej optymistycznym scenariuszu (niskie stopy procentowe i szybszy wzrost gospodarczy) relacja długu publicznego do PKB może sięgnąć „tylko” 85%. Ale przy bardziej pesymistycznych założeniach (wyższe stopy i niższy wzrost) amerykański dług sięgnie 244% PKB. To mniej więcej tyle, ile dziś ma Japonia – najbardziej zadłużone państwo świata.


Trzeba też wziąć poprawkę na to, że po przekroczeniu pewnego poziomu zadłużenia maleje produktywność gospodarki. Według obliczeń Carmen Reinhart i Kennetha Rogoffa, gdy zadłużenie zagraniczne kraju przekracza próg 90% PKB, jego wzrost PKB maleje o połowę. Już teraz USA przeżywają najsłabsze ożywienie gospodarcze od zakończenia II wojny światowej. W 2016 roku amerykański PKB wzrósł tylko o 1,6%, a w latach 2010-16 było to średnio 2,1%.