Skandal związany z zatajaniem poziomu emisji spalin zatacza coraz szersze kręgi. Na wieść, że problem może dotyczyć także samochodów BMW, akcje bawarskiego koncernu mocno tanieją. Niepokojące wieści dochodzą też z Hiszpanii.


Jak informuje niemiecki „Autobild”, model X3 xDrive 20d sport emituje aż 11-krotnie więcej spalin niż wynoszą Europejskie normy. Ta informacja zdołowała kurs BMW, którego akcje tanieją dziś ponad 6%.
BMW - 6,4% pic.twitter.com/HbZsWXUUgC
— Michał Żuławiński (@M_Zulawinski) September 24, 2015
Tymczasem madrycki dziennik "El Pais" poinformował, że hiszpański producent aut Seat, należący do koncernu Volkswagena, wyposażył ponad - 500 tys. pojazdów w silnik z oprogramowaniem, które pozwalało fałszować testy emisji spalin.
Powołując się na źródła w firmie, gazeta podała, że "hiszpańska filia niemieckiego konsorcjum od 2009 roku zamontowała ponad pół miliona tych silników w swoich samochodach".
Przeczytaj także
Pytany o to rzecznik prasowy Seata potwierdził AFP, że samochody tego koncernu są wyposażone w te silniki, ale nie potwierdził, o jaką liczbę chodzi.
"El Pais" pisze, że Seat sprzedał ponad 378,5 tys. samochodów w ubiegłym roku i blisko 2 mln w ciągu ostatnich sześciu lat.
Władze USA ujawniły w piątek, że Volkswagen jest podejrzewany przez amerykańską federalną Agencję Ochrony Środowiska (EPA) o manipulowanie pomiarem spalin z silników dieslowskich, co może oznaczać dla producenta ogromne kary. We wtorek koncern przyznał, powołując się na wewnętrzne kontrole, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie było instalowane w jego samochodach także poza USA.
W związku ze skandalem swą dymisję ogłosił w środę szef zarządu Volkswagena Martin Winterkorn, podkreślając, że bierze na siebie odpowiedzialność za nieprawidłowości i ustępuje w interesie przedsiębiorstwa. Zapewnił, że on sam nie ma sobie nic do zarzucenia.
Niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt potwierdził w czwartek, że skandal z manipulowaniem przez Volkswagena pomiarem emisji spalin w samochodach z silnikami dieslowskimi dotyczy także pojazdów tego koncernu w Europie.
Informacje te otrzymał od komisji śledczej, którą powołał w związku ze skandalem. Zaakcentował, że Volkswagen przyznał, iż manipulacja była stosowana także w samochodach sprzedawanych na rynkach europejskich.
Przeczytaj także
Dobrindt powiedział, że nie wiadomo na razie, ile z 11 milionów pojazdów, w których zastosowano oprogramowanie umożliwiające manipulację, jest zarejestrowanych w Europie. Podkreślił, że nad wyjaśnieniem tej kwestii ściśle współpracuje z Volkswagenem. Dodał, że chodzi o samochody z dieslowskimi silnikami o pojemności 1600 i 2000 ccm.
Minister zapowiedział, że wyrywkowymi testami zostaną objęte także samochody innych producentów.
Przeczytaj także
Według Dobrindta "w nadchodzących miesiącach" uzgodnione zostaną nowe europejskie testy spalin, prowadzone w warunkach drogowych, a nie laboratoryjnych.
Volkswagen przyznał, że w 11 milionach jego samochodów z silnikami dieslowskimi instalował specjalne oprogramowanie, potrafiące ustalić, że prowadzony jest pomiar emisji spalin i przestawić silnik na szczególnie oszczędny tryb pracy, gwarantujący nieprzekraczanie norm, regulujących zawartość szkodliwych substancji w spalinach. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zarzuciła koncernowi, że w normalnych warunkach emisja spalin w jego pojazdach z konkretnym, popularnym modelem silnika dieslowskiego, wielokrotnie przekracza normy USA.
Skandal odbił się echem na całym świecie. W mediach pojawiły się już określenia Dieselgate i Dieselschwindel.
Tymczasem papiery Volkswagena, od którego zaczęła się cała afera odbijają o niecałe 0,5% po tym, jak do dymisji podał się prezes koncernu Martin Winterkorn.
/ MZ, PAP