

Gdy bankowi nie udaje się porozumieć z klientem w sprawie spłaty zaległego zobowiązania, może sprzedać dług firmie profesjonalnie zajmującej się ściąganiem zaległości. O to, co dzieje się później i jakich kroków może spodziewać się niefrasobliwy kredytobiorca, pytamy znane firmy windykacyjne.
– Mając zadłużenie w banku, musimy liczyć się z tym, że nasze zobowiązanie w każdej chwili może zostać sprzedane w drodze cesji wierzytelności innemu podmiotowi, który jest zainteresowany jego zakupem. Odbywa się to m.in. na podstawie art. 509 Kodeksu cywilnego – informuje Karolina Barańska z Grupy KRUK. – Podmiot, który kupuje wierzytelność (wierzyciel wtórny), wchodzi we wszystkie prawa i obowiązki wierzyciela. Tym samym może rozpocząć egzekwowanie zaległości na własny rachunek. Wcześniej osoba zadłużona powinna jedynie otrzymać pisemną informację o cesji – kontynuuje Barańska.
Na tym etapie dłużnik może zetknąć się z nieznanym i trudnym pojęciem sekurytyzacji, będącej specyficzną formą obrotu wierzytelnościami. – Banki w jej ramach sprzedają aktywa (pakiety złych długów) do podmiotów powołanych specjalnie w tym celu – funduszy sekurytyzacyjnych. Dzięki temu eliminują ze swojego bilansu portfele przeterminowanych należności i polepszają wskaźniki finansowe. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem, bowiem na taką cesję wierzytelności nie jest potrzebna zgoda dłużnika. Oznacza to natomiast, że od tego momentu warunki spłaty zadłużenia można negocjować z funduszem sekurytyzacyjnym lub reprezentującym go podmiotem – wyjaśnia przedstawicielka Grupy KRUK.
![]() |
» Nie mam na ratę kredytu. Co robić? |
O tym, że dług trafił do funduszu sekurytyzacyjnego i będzie się nim zajmować firma windykacyjna, dotychczasowy klient banku zostanie poinformowany niezwłocznie. – Tuż po zakupie portfela wierzytelności od bankowego wierzyciela pierwotnego do klienta wysyłana jest informacja o cesji wierzytelności, o nowym wierzycielu (funduszu sekurytyzacyjnym) oraz o pełnomocniku, czyli firmie windykacyjnej. Jednocześnie informujemy klienta o kwocie zadłużenia na dzień cesji, warunkach współpracy z nami, podajemy również kontakt telefoniczny. Nieodłącznym elementem tzw. welcome packa jest pierwsza oferta warunków spłaty zobowiązania. Dalsze kroki to sekwencje kontaktów telefonicznych, listowych, SMS-y, MMS-y, a w szczególnych przypadkach także działania terenowe, czyli wizyty pracownika firmy w miejscu zamieszkania – tłumaczy Anna Gawęska-Dąbrowska, prezes zarządu ULTIMO SA.
Pierwszy krok: polubowne rozwiązanie sprawy
W pierwszej kolejności firma obsługująca zadłużenie będzie zmierzała do polubownego rozwiązania sprawy, rozłożenia zaległości na raty i ustalenia możliwego sposobu ich spłaty. – Proces dochodzenia należności przez wierzycieli wtórnych przebiega w dłuższej perspektywie czasowej niż w przypadku dochodzenia zobowiązań przez wierzycieli pierwotnych. Szerszy horyzont czasowy pozwala na budowanie długoterminowych relacji z osobami zadłużonymi, charakteryzujących się bardziej elastycznym podejściem do restrukturyzacji zobowiązań – wyjaśnia prezes ULTIMO SA. – W przeciwieństwie do wierzyciela pierwotnego, czyli np. banku, na etapie windykacji polubownej naliczane są dodatkowo wyłącznie odsetki ustawowe. Nie pobieramy natomiast żadnych opłat za podejmowane działania (np. korespondencję listowną, telefony, wizyty terenowe) – dodaje.
Firmy windykacyjne stosują nieraz narzędzia, które nie występują w przypadku windykacji prowadzonej przez same banki. Jedynym z częściej występujących będzie np. zaniechanie mniejszej lub większej części zadłużenia. Inne, na pierwszy rzut oka dość zaskakujące, to programy premiowe czy konkursy dla dłużników. – W naszej firmie nagradzamy osoby spłacające terminowo swoje zadłużenie w punktowym programie motywacyjnym, gdzie gromadzone punkty wymieniane są na nagrody. Organizujemy również konkursy, w których można wygrać częściowe lub całkowite zaniechanie zadłużenia – potwierdza prezes Gawęska-Dąbrowska.
BIG-i i giełdy wierzytelności – co to takiego?
Gdy nie skutkują kontakty telefoniczne, propozycje rozłożenie spłaty zaległości na raty, a nawet zaniechanie części zadłużenia, firmy windykacyjne mogą sięgnąć po inne narzędzia. Przykładem jest wpisanie dłużnika do jednego z biur informacji gospodarczej (tzw. BIG-u), których na polskim rynku działa kilka. – BIG-i to specjalne instytucje zajmujące się gromadzeniem i upowszechnianiem informacji m.in. o zadłużeniu firm i konsumentów. Obecność w BIG-u to dla większości dłużników silna motywacja do spłaty długu. Figurowanie w bazie nierzetelnych płatników może bowiem odciąć od kredytów, zakupów na raty, wynajmu nieruchomości lub usług na abonament, np. telewizji, internetu czy telefonu. Dodatkowo widniejącym w BIG-u firmom trudniej będzie nawiązać współpracę z nowymi kontrahentami – wyjaśnia Karolina Barańska.
Wobec osób, z którymi nie udaje się porozumieć i u których nie widać szansy na spłatę, firma windykacyjna może podjąć decyzję o dalszej sprzedaży wierzytelności. Również w tym przypadku zgoda osoby zadłużonej nie jest potrzebna. – Wówczas jednym ze sposobów odsprzedania wierzytelności jest wystawienie długu do publicznej sprzedaży np. poprzez giełdę wierzytelności – wskazuje Anna Gawęska-Dąbrowska. Obecnie w internecie działa wiele giełd wierzytelności należących do poszczególnych firm windykacyjnych.
Zobacz też: | |
Zabierz pieniądze z banku |
– Po upublicznieniu danych dotyczących zadłużenia na giełdzie wierzytelności dłużnik automatycznie otrzymuje wezwanie i powiadomienie o zamieszczeniu informacji na temat jego niespłaconych należności. Działanie to często mobilizuje dłużników do uregulowania zaległości płatniczych bądź podjęcia rozmów o polubownym rozwiązaniu sprawy. Co równie ważne, opublikowane przez wierzyciela dane o zadłużeniu są ogólnodostępne i wyświetlane w wyszukiwarkach internetowych. Zatem giełdy wierzytelności pozwalają wierzycielom dotrzeć z informacją o sprzedaży długu danej osoby lub firmy do szerokiego grona odbiorców – dodaje Karolina Barańska.
Gdy dłużnik nie podejmuje współpracy
Choć firmy windykacyjne zgodnie potwierdzają, że stawiają przede wszystkim na polubowne porozumienie z osobą zadłużoną, nie zawsze udaje się to osiągnąć. – Gdy zawodzą polubowne próby rozwiązania sprawy lub nie spotykamy się z żadną wolą współpracy odnośnie do spłaty nawet w małych, dopasowanych do sytuacji finansowej ratach, sięgamy po egzekucję prawną – potwierdza prezes ULTIMO SA. – W przypadku braku chęci współpracy ze strony osoby zadłużonej, unikania kontaktu i wyraźnej odmowy spłaty sprawa zwykle trafia do sądu, a następnie do komornika. To ostateczność, jednak konsekwentnie praktykowana, gdy osoba zadłużona lekceważy propozycje polubowne – dodaje Karolina Barańska z Grupy KRUK.
Pozew do sądu o nakaz zapłaty może złożyć sam wierzyciel lub działająca w jego imieniu firma obsługująca zadłużenie. – Polskie sądy działają coraz szybciej i sprawniej w sprawach o wydanie nakazów zapłaty. Ponieważ zwykle są to sprawy bezsporne, nakazy zapłaty wydawane są w ponad 95% spraw, a uzyskanie korzystnego orzeczenia zajmuje średnio 6 tygodni. Zdarza się również, że sąd rozstrzyga sprawę już w kilka dni. Umożliwia to np. e-sąd działający w Lublinie, do którego pozwy o zapłatę można składać przez internet. Dla osoby zadłużonej oznacza to, że jej dług zostanie powiększony o dodatkowe koszty postępowania sądowo-egzekucyjnego i wyegzekwowany z wykorzystaniem przymusu państwowego – wskazuje przedstawicielka Grupy KRUK.
![]() |
»Zmagasz się z kredytem w CHF? Opowiedz nam o tym i ciesz się z wygranej! |
Po uzyskaniu prawomocnego sądowego nakazu zapłaty do akcji wkracza komornik. – W celu uregulowania długu może on zająć określone części majątku osoby zadłużonej (nadające się do egzekucji): rachunek bankowy, sprzęty domowe, samochód, a jeśli np. dług wynika z kredytu hipotecznego – nawet cały dom, który był jego zabezpieczeniem. Komornik może zająć również część wynagrodzenia za pracę. Wtedy o tym, że jesteśmy zadłużeni, dowie się również pracodawca – dodaje Barańska. – Tych przykrych konsekwencji można jednak uniknąć, decydując się na kontakt z firmą obsługującą zadłużenie i zawarcie polubownego porozumienia o spłacie długu w ratach. To rozwiązanie jest zdecydowanie korzystniejsze dla osoby zadłużonej niż doprowadzenie do postępowania sądowo-egezkucyjnego – przestrzega.
– Długi nie znikają i nie przestają istnieć. Czasem po wielu latach, w innej rzeczywistości, przy nowych potrzebach wracają rykoszetem do osoby zadłużonej, np. w sytuacji, gdy chce ona podpisać umowę na zakup telefonu, dostawę telewizji kablowej lub internetu czy zaciągnąć raty na zakup potrzebnych produktów lub wesprzeć dziecko w zakupie mieszkania. Dlatego bezwzględnie zachęcamy do współpracy z firmą windykacyjną i podjęcia spłaty. Nawet gdy wiąże się to z czasowymi wyrzeczeniami, nagroda w postaci przywrócenia wiarygodności finansowej jest tego warta – puentuje prezes Gawęska-Dąbrowska.