Polski rynek walutowy nie za bardzo się przejął sensacyjnie wysokim odczytem inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych. Jednakże zdaniem części analityków umocnienie dolara może w krótkim terminie doprowadzić do osłabienia polskiej waluty.
W kwietniu inflacja CPI w USA podskoczyła do najwyższego poziomu od 2008 roku, nasilając presję na wzrost stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. To z kolei przełożyło się na umocnienie dolara względem euro, co w przeszłości zwykle niekorzystnie wpływało na notowania polskiego złotego.
Jednakże tym razem złoty nie zareagował na spadek kursu EUR/USD. Kurs euro pozostał bez większych zmian, poniżej linii 4,55 zł. W czwartek o 9:50 wspólnotowa waluta byłą wyceniana na 4,5480 zł, a więc na podobnym poziomie co dzień wcześniej.
- Korekta na EUR/USD sugeruje wzrost pary EUR/PLN do oporu na 4,57. Podtrzymujemy stanowisko, że odłożenie w czasie decyzji SN ws kredytów frankowych nie zmienia dużo z punktu widzenia rynku. Już po zeszłotygodniowym orzeczeniu rynek przestał wyceniać związane z tym ryzyko - napisano w czwartkowym raporcie ING Banku Śląskiego. W dalszej części raportu analitycy Banku Śląskiego wyrazili jednak oczekiwanie na spadek kursu euro do 4,40-4,45 zł na koniec 2021 roku.
Tymczasem dolar amerykański wyceniany był na 3,7615 zł, czyli o grosz niżej niż w środę wieczorem. We wtorek notowania „zielonego” znalazły się na najniższym poziomie od lutego, schodząc w pobliże 3,72 zł.
Kurs franka szwajcarskiego kształtował się na poziomie 4,1428 zł, a więc o pół grosza niższym niż dzień wcześniej. Funt brytyjski kosztował 5,2851 zł – o ponad grosz mniej niż w środę wieczorem.
KK/PAP
