REKLAMA

Zawsze na fali: zarobki zarządów

2002-08-02 09:10
publikacja
2002-08-02 09:10
Jak dobrze można zarobić, kiedy twoja firma traci i to traci ponad miliard, tak jak Netia w ubiegłym roku? Bardzo dobrze. Zarząd i rada nadzorcza wzięły razem ponad 13 300 tys. zł. Czy gdzieś na świecie istniej bank, gdzie wynagrodzenie zarządu i rady stanowią 72% zysku netto? Owszem w Polsce nazywa się BIG BG.

Opinię publiczną wstrząsają informacje o zarobkach menedżerów bankrutujących spółek amerykańskiej giełdy. Na naszym rynku nie słychać jeszcze o aferach w skali Enronu, natomiast zarobki menadżmentu, biorąc pod uwagę proporcje, nie są gorsze od tych jakie uzyskali ich koledzy za oceanem. Nie to jest jednak najważniejsze. Wynagrodzenia zarządów i rad nadzorczych nie pozostają w żadnym związku z wynikami finansowymi przedsiębiorstw, a co więcej ze zmianami indeksów giełdowych oraz kapitalizacji firm. O zyskach na akcje nie wspominając.

W ubiegłym roku  zarobki 57 prezesów amerykańskich firm, o aktywach przekraczających 25 mld USD spadły o ponad 20% w sytuacji gdy Dow Jones obnizył swoje notowania tylko o 8%. Na naszym parkiecie rzecz ma się zupełnie odwrotnie. Szefowie spółek notowanych  w ramach WIG 20 zwiększyli swoje wynagrodzenie prawie 67%, gdy sam indeks świadczący o efektywności grupy spadł o ... Jednym z rekordzistów jest Bank Ochrony Środowiska. Zysk netto w 1999 roku wynoszący ponad 96 mln zł zamienił się w stratę 38 mln w ubiegłym roku, natomiast pensje szefów wzrosły prawie dwukrotnie.

Od 1999 roku indeks WIG 20 stracił na wartości 23 proc. W tym samym okresie zarobki menedżerów firm notowanych w ramach tego indeksu zwiększyły się o ponad 67 proc. „Dziura” pomiędzy dynamiką jednych i drugich wynosi 90 punktów procentowych.

Fachowcy o takich zjawiskach mówią, że znajdują się w tzw. przeciwfazie. Innymi słowy nie ma między nimi dodatniej korelacji. Zarządy spółek nie bacząc na kiepskie wyniki fundują sobie królewskie wynagrodzenia. Dodatkowo, dzięki nie oprocentowanym pożyczkom,  firmy udzielają swoim zarządzającym najtańszych na rynku kredytów. Podobna praktyka dotyczy nierozliczania zaliczek. Wystarczy powiedzieć, że w jednym z czołowych banków giełdy na koniec roku zadłużenie zarządu osiągnęło kwotę 700 tys. zł, a dodatkowo udzielono szefom różnych jednostek tej firmy gwarancji kredytowych na 260 tys. zł Oczywiście kwoty te są nie oprocentowane i zwracane są w wysokości nominalnej. Absolutnym giełdowym rekordzistą jest spółka Bauma, która wypłaciła zarządowi i radzie nadzorczej ponad 32,5 mln zł (dane z Przewodnika Inwestora – Gazety Parkiet) przy stracie netto około 1 mln zł. Jeśli nawet przyjąć, że popełniono błąd i chodzi o 3,25 mln to proporcje delikatnie mówiąc są zachwiane. Choroba nieadekwatnych wynagrodzeń dotyczy całej giełdy. Pensje zarządów i rad w ciągu ostatniego roku (2001) wzrosły o około 9 proc., gdy tymczasem suma strat notowanych na parkiecie spółek osiągnęła prawie 700 mln zł. O rekordziście w wyścigu płace-straty, czyli Netii nie będziemy już wspominać. Oczywiście można tłumaczyć, że menedżerowie ciężko pracują, tylko koniunktura jest nie taka i ich wysiłki nie są w stanie odwrócić ogólnych trendów. Wydaje się jednak, że w jakiś sposób ich wynagrodzenia powinny odzwierciedlać sytuację firmy, a przynajmniej pokazywać utrzymującym ich akcjonariuszom, że nie korzystają na bessie. Na koniec przykład pozytywny: Pekao SA zapłaciło swoim szefom 6,7 mln zł., a zarobiło netto 1252 mln zł.

KRZYSZTOF MIKA

Krzysztof Mika
Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki