

Choć przez ostatnie 13 lat indeksy zachowywały się różnie, GPW - pod względem ilości notowanych spółek - z roku na rok wyraźnie rosła w siłę. Kończący się rok można uznać jednak za wyjątkowo rozczarowujący.
W latach 2004-15 liczba spółek notowanych na głównym rynku GPW gwałtownie rosła. Najmniej spółek netto (różnica pomiędzy debiutującymi, a wycofanymi) przybyło w 2009 roku (+5). Przez pozostałe 11 lat - mimo okresów hossy i bessy - bilans nie dość, że był pozytywny, to jeszcze dwucyfrowy. W 2016 roku jednak wyniósł on ledwie +1 - netto przybyła tylko jedna spółka. Dodatkowo ponad kreskę udało się wyjść dzięki debiutowi TXM, który miał miejsce dopiero 29 grudnia, a więc podczas przedostatniej sesji roku. Prezes Zaleska może zaklinać rzeczywistość i przekonywać, że polska giełda znajduje się w rozkwicie. Powyższe liczby sugerują raczej stagnację
Podstawowym problemem warszawskiej GPW jest malejąca liczba debiutów. W 2016 roku na głównym parkiecie zadebiutowało ledwie dziewiętnaście spółek. To wynik o przeszło 1/3 słabszy niż przed rokiem. Aby znaleźć słabszy rok trzeba cofnąć się o siedem lat, aż do 2009 roku, a więc momentu, gdy indeksy wyznaczyły dołek po wielkim krachu. Warto także dodać, że w tegorocznej dziewiętnastce ujęte zostało sześć transferów z NewConnect. "Nowych nowych" spółek przy Książęcej pojawiło się więc w 2016 roku ledwie trzynaście. To wynik tylko o jedną spółkę lepszy niż wspomniany dołek z 2009 roku.
Zobacz także
Czym innym jest jednak ilość, a czym innym jakość. W 2009 roku łączna wartość ofert przygotowanych przez debiutantów wyniosła prawie 7 mld zł. W 2016 roku kwota ta nie przekroczyła miliarda złotych. To zdecydowanie najsłabszy wynik ostatnich lat. Aby zrozumieć "małość" tej kwoty, warto porównać ją z dziennymi obrotami na GPW, które poziom miliarda złotych przekraczają kilka razy w roku. Można ją również zestawić z ofertami PKP Cargo czy Energi z 2013 roku, które sięgały odpowiednio 1,4 i 2,4 mld zł. Jeden debiut takiego kalibru przyćmiłby więc - przynajmniej na poziomie wartości - wspólne wysiłki wszystkich debiutantów z 2016 roku.
Takich ofert próżno jednak w ostatnich trzech latach szukać na GPW. Kiedyś największe debiuty były wiązane ze Skarbem Państwa, ten jednak sporą część swoich planów prywatyzacyjnych już wypełnił. I choć spółek, które mogłyby zasilić giełdę zostało jeszcze kilka (np. PKP IC, LOT czy Poczta Polska), to obecna władza mówi raczej o ponownym upaństwowieniu niektórych przedsiębiorstw, aniżeli o dalszym prywatyzowaniu.
Otoczenie nie sprzyja debiutantom
Podobne tendencje widać jednak również wśród "prywaciarzy". I choć GPW deklaruje, że debiutem na rynku zainteresowana jest ponad setka spółek, w giełdowych rocznikach póki co tego zainteresowania nie widać. Trzeba jednak przyznać, że w ostatnich latach debiutantom po prostu nie sprzyja otoczenie. Po pierwsze 2015 rok był rokiem bessy, a przecież rynkowa czerwień to najlepszy sposób na odstraszenie od giełdy zarówno firm, jak i inwestorów. Wprawdzie 2016 rok przyniósł - szczególnie spółkom średnim - wzrosty, jednak przygotowanie oferty wymaga czasu i zazwyczaj rynek pierwotny reaguje na ożywienie z nieco opóźnionym zapłonem.
Dowodem na istnienie opisywanego powyżej powiązania niech będą producenci gier. Branża przez ostatnie dwa lata znajduje się w bardzo silnym trendzie wzrostowym, co w IV kwartale 2016 roku zaowocowało wysypem debiutów. Na głównym rynku pojawili się Vivid, PlayWay oraz Artifex. Jeszcze w listopadzie 2015 roku na GPW notowanych było tylko dwóch przedstawicieli branży, teraz jest ich szóstka.
Argumentem przemawiającym za pozytywnym rozpatrzeniem decyzji o debiucie nie jest również trwające od kilku lat zamieszanie wokół OFE. Demontaż funduszy przeprowadzony przez rząd PO-PSL przykręcił kurek z pieniędzmi płynącymi na giełdę oraz rynek pierwotny. Wiele spółek chce zadebiutować, ale zawiesza oferty, ponieważ nie znajduje inwestorów gotowych zapłacić zadowalające je pieniądze. OFE - w swojej pierwotnej formie - mocno rozszerzały ten rynek. Dodatkowym obciążeniem dla rynku jest niepewność co do formy ostatecznego rozwiązania kwestii OFE.
Największe debiuty na GPW - 2016 rok | ||
---|---|---|
Spółka | Data debiutu | Wartość oferty (w mln zł) |
Celon Pharma | 2016-10-17 | 244,95 |
X-Trade Brokers | 2016-05-06 | 188,99 |
Stelmet | 2016-10-25 | 182,06 |
Artifex Mundi | 2016-11-17 | 99,41 |
Archicom | 2016-03-22 | 72,18 |
Źródło: GPW |
Warto także pamiętać o niskich stopach procentowych czy dyrektywie MAR. Te pierwsze zachęcają do szukania finansowania w bankach, a nie na giełdzie. Obowiązujący od lipca MAR z kolei przyniósł szereg zmian prawnych, które właścicielom spółek mogły nie przypaść do gustu. Wymogi informacyjne dla podmiotów giełdowych stały się nieco mniej "zero-jedynkowe", zaś kary dla zarządów poszybowały w górę.
Mały exodus
Gwałtowne wyhamowanie GPW pod względem ilości spółek notowanych na głównym rynku to jednak nie tylko kwestia debiutowej posuchy. Rok 2016 był także rokiem małego giełdowego exodusu. Z głównego rynku zniknęło aż 18 podmiotów. W gronie tym znalazły się m.in. takie firmy jak Duon, Midas, DTP, Rovese czy Empik. Więcej spółek z GPW "uciekło" tylko w latach 2003 (19) i 2002 (19). Wykupy to albo efekt przejęć, albo decyzji głównych akcjonariuszy, których od giełdy mogą odpychać podobne kwestie, co właścicieli spółek zastanawiających się nad debiutem.
"Dołek" na debiutach i "górka" na wycofaniach sprawiły, że rok 2016 przyniósł GPW stagnację. Szans na powrót do dynamiki z lat 2004-15 upatrywać można przede wszystkim w odbiciu giełdowych notowań, które z jednej strony zwiększy zainteresowanie rynkiem inwestorów, a z drugiej podniesie wyceny, czym może przekonać zastanawiających się nad debiutem przedsiębiorców. Patrząc jednak na obserwowaną w ostatnich trzech latach skalę wyhamowania w debiutach, ciężko uwierzyć, że giełda zdoła w najbliższym czasie rozpędzić się tak, jak była rozpędzona w 2007 czy 2010 roku. Rozbiór OFE wyraźnie odbił się na rynku pierwotnym i hossa musiałaby być naprawdę pokaźna, by suma ofert znów przekroczyła 15 mld zł.
