Krótkoterminowe pożyczki traktowane są często jako sposób na odzyskanie płynności, gdy „nie starcza do pierwszego”. Zapotrzebowanie na takie produkty mogłoby spaść, gdyby pracodawcy zmienili nieco podejście do tego, jak wypłacają wynagrodzenia.
Słowo fintech często kojarzone jest przede wszystkim z obszarem płatności. To właśnie na tej branży koncentruje się uwaga największej części startupów starających się znaleźć nowe nisze w sektorze finansowym. Jak wynika z badań prowadzonych przez Citigroup, największy strumień finansowania płynie jednak do firm, które za cel obrały sobie szeroko pojętą dziedzinę finansowania. Grupa nowych biznesów próbuje też podkopać podstawy rynku krótkoterminowych pożyczek.


Część klienteli korzystającej z chwilówek trafia do pożyczkodawców nie dlatego, że stale wydaje więcej, niż zarabia. Niektórzy nie radzą sobie z podstawami zarządzania finansami osobistymi – utrzymaniem płynności. Przyczyną tego stanu rzeczy mogą być nieregularne dochody, ale także konieczność planowania przepływów w sytuacji, gdy wynagrodzenia wypłacane są np. co miesiąc, a wydatki trzeba regulować na bieżąco.
Zamiast tygodniówki
Zmagania z domowym budżetem mogłyby być łatwiejsze, gdyby można było elastycznie korzystać z tego, co już zarobiliśmy – z takiego założenia wychodzą startupy takie jak DailyPay, FlexWage czy PayActiv. Ich model biznesowy opiera się na współpracy z pracodawcą, który chce umożliwić swoim pracownikom pobieranie zaliczek.
Firmy tego typu zazwyczaj integrują się z systemem kadrowo-płacowym biznesu i mogą pobierać z niego informacje o przepracowanych przez zatrudnionych dniówkach. Na tej podstawie określa się, ile pieniędzy już zarobił zatrudniony i jakiej wysokości mogłaby być zaliczka. Jeśli pracownik zechce przed wypłatą pobrać część swojego wynagrodzenia, korzysta np. z karty przedpłaconej lub transferu na swój rachunek bankowy.
Środki pochodzą od pośrednika, który albo działa jak pożyczkodawca (angażuje swój kapitał), albo jest tylko „księgowym” obciążającym ostatecznie rachunek pracodawcy. W dniu wypłaty wynagrodzenia z pensji pracownika potrącana jest pobrana wcześniej zaliczka – tak spłaca się firmową „chwilówkę”. Usługa nie jest darmowa i nie w każdych okolicznościach będzie tańsza od krótkoterminowej pożyczki, jednak jej koszt (np. 5 dolarów od jednej transakcji w przypadku PayActiv) może być dzielony pomiędzy przedsiębiorstwo a pracownika.
Elastyczne wypłaty jako przewaga na rynku pracy
Opcję szybkiej wypłaty wynagrodzenia można potraktować jako część pakietu motywacyjnego i coś, co pozwoli wyróżnić się pracodawcy na rynku. W zeszłym roku firma Lyft, konkurent działającego również w Polsce Ubera, zdecydowała się udostępnić swoim kierowcom narzędzie pozwalające na natychmiastową wypłatę zarobków. Jak informuje „The New York Times”, kosztująca 50 centów (za jedną transakcję) usługa okazała się strzałem w dziesiątkę. Z możliwości wcześniejszej wypłaty skorzystał co trzeci szofer Lyft.
Pomysł szybko skopiował Uber. „Instant Pay” ruszył w marcu 2016 r. i opiera się na kartach przedpłaconych wydawanych przez GoBank. W czerwcu, po kilku miesiącach obiecujących testów, usługa stała się dostępna dla niemal pół miliona kierowców zarejestrowanych na platformie.
Czy wypłacanie wynagrodzeń zgodnie ze sztywnym harmonogramem stanie się wkrótce przeżytkiem? Czasy niewątpliwie sprzyjają zmianom, a dla pożyczkodawców i banków specjalizujących się w pożyczaniu "na chwilę" to zwiastun nadciągających kłopotów.