W kwietniu duże firmy wycięły ponad 150 tysięcy etatów, co
jest absolutnie rekordową redukcją zatrudnienia we współczesnej historii
Polski. Po raz pierwszy od ponad 7 lat odnotowano realny spadek przeciętnego wynagrodzenia.




Liczba zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu wyniosła 6258,8 tys. i była o 152,9 tys. niższa niż miesiąc wcześniej - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. To najgłębszy miesięczny spadek zatrudnienia w sięgających roku 2005 historii tych statystyk. Poprzedni rekord padł w marcu, gdy zatrudnienie zmalało o 34,2 tys.
- Było to wynikiem m.in. zmniejszania wymiaru etatów, zakończenia i nieprzedłużania umów terminowych (niekiedy z powodu sytuacji epidemiologicznej), a także rozwiązywania umów o pracę z pracownikami. Na spadek przeciętnego zatrudnienia wpływ miało też pobieranie przez pracowników zasiłków opiekuńczych, chorobowych, jak również przebywanie na urlopach bezpłatnych – co w zależności od ogólnej długości ich trwania mogło także zaważyć na sposobie ujmowania tych osób w przeciętnym zatrudnieniu i zarazem w wynagrodzeniach – informuje GUS.
Zatem z tych danych nie musi wynikać, że przedsiębiorstwa trwale zwolniły ponad 150 tys. pracowników - część z nich może wrócić do pracy, gdy ustabilizuje się sytuacja w gospodarce. Względem kwietnia 2019 roku liczba etatów była niższa o 2,1 proc. Ekonomiści kompletnie nie doszacowali skali tego zjawiska - spodziewali się dynamiki zatrudnienia na poziomie -0,5 proc. rdr.
- Dane z rynku pracy częściowo wynikają z działania Tarczy Antykryzysowej (pomoc publiczna przy obniżeniu wymiaru pracy i redukcji płac). Mogło to obniżyć "przeciętne zatrudnienie" wg GUS (przeliczenie niepełnych etatów) o ok. 100 tys (2/3 spadku), a dynamikę płac o blisko 2pp. - napisał na Twitterze Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy
Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
Dane z rynku pracy częściowo wynikają z działania Tarczy Antykryzysowej (pomoc publiczna przy obniżeniu wymiaru pracy i redukcji płac). Mogło to obniżyć "przeciętne zatrudnienie" wg GUS (przeliczenie niepełnych etatów) o ok. 100 tys (2/3 spadku), a dynamikę płac o blisko 2pp. 1/2 https://t.co/RQ0gNUZw1A
— Piotr Bujak (@pbujak) May 20, 2020
- Działanie Tarczy prowadzi więc do pogorszenia statystyk z rynku pracy, ale de facto oznacza znaczącą ochronę miejsc pracy i wsparcie dla sytuacji gospodarstw domowych - dodaje Bujak.
Przeciętne wynagrodzenie brutto w dużych firmach niefinansowych wyniosło w kwietniu 5 285,01 złotych i nominalnie było o ledwie o 1,9 proc. wyższe niż przed rokiem - poinformował Główny Urząd Statystyczny. To wynik wyraźnie niższy od większości prognoz ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu „średniej krajowej” o 4,5 proc.


Tak niski nominalny wzrost "średniej krajowej" oznacza, że po raz pierwszy od stycznia 2013 roku realna dynamika płac w dużych firmach przyjęła wartość ujemną. To znaczy, że wzrost wynagrodzeń był wolniejszy od wzrostu cen dóbr i usług konsumpcyjnych (CPI). W kwietniu 2020 roku realna dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw wyniosła -1,44%.
Przypominamy, że tzw. średnia krajowa to kwota przed potrąceniem podatków od pracy („składek” na ZUS i zaliczki na PIT). Ponadto dotyczy tylko firm niefinansowych zatrudniających ponad 9 pracowników. Statystyki te obejmują więc niespełna 40 proc. pracujących. Dodatkowo z innych badań wiemy też, że ok. 2/3 zatrudnionych otrzymuje pensje niższe od tzw. średniej krajowej.
Lepiej opisujący realia polskiego rynku pracy raport o medianie wynagrodzeń GUS publikuje tylko raz na 2 lata. Najnowsze dane zostały upublicznione pod koniec listopada i dotyczyły stanu na październik 2018 roku. Z tego opracowania wynika, że połowa zatrudnionych pracowników otrzymywała do 4094,98 zł brutto, czyli około 2919,54 zł netto (tzn. "na rękę").
Krzysztof Kolany