24 czerwca Turcy zadecydują o przyszłości swojego kraju, wybierając jednocześnie prezydenta i parlament. Nad Bosforem nie ma wątpliwości, kto zwycięży, jednak skala sukcesu prezydenta Erdogana zależy od wyników najmniejszych ugrupowań.
Czego dotyczą wybory?
Zgodnie z nową konstytucją przyjętą przez naród w referendum w kwietniu ubiegłego roku Turcja stanie się krajem z systemem prezydenckim. Oznacza to, że na czele rządu stanie głowa państwa, a urząd premiera wybieranego przez parlament zostanie zlikwidowany. 24 czerwca przy urnach Turcy będą wybierać zarówno prezydenta, jak i 600 posłów do powiększonego parlamentu. Oznacza to, że tego jednego dnia naród podejmie najważniejsze decyzje dotyczące władz kraju. To sprawia, że zwycięzca może potencjalnie cieszyć się ogromną władzą.
Dlaczego teraz?
Zgodnie z nową konstytucją przyjętą w kwietniu 2017 r. łączone wybory prezydenckie i parlamentarne miały odbyć się cztery lata po poprzednich wyborach powszechnych, czyli w listopadzie 2019 r. Podjęto jednak decyzję o przyspieszeniu wyborów, za czym stać miały względy ekonomiczne, a w szczególności drastycznie osłabiająca się lira. Ewentualna druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 8 lipca.
Kto będzie głosować?
Prawo głosu ma około 58 milionów obywateli, którzy ukończyli 18 rok życia. W tym około 3 miliony to emigranci oddający głos poza granicami kraju. Tureckie społeczeństwo jest niezwykle zmobilizowane i frekwencja zazwyczaj wynosi około 85 proc. Nie ma podstaw, by przypuszczać, że zainteresowanie głosowaniem w tym roku będzie niższe.
Kto bierze udział?
O miejsca w parlamencie ubiegać się będą posłowie ośmiu ugrupowań, z czego sześć wystawiło kandydatów w wyborach prezydenckich. Nowością w tureckim systemie wyborczym jest możliwość zawierania koalicji. Pozwala to wejść do parlamentu także mniejszym ugrupowaniom. Dotychczas było to niemal niemożliwe z uwagi na wysoki, wynoszący 10 proc. próg wyborczy. Teraz wystarczy, by próg przekroczyła koalicja. W tegorocznym głosowaniu wezmą udział dwie koalicje oraz trzy partie niezrzeszone.
Sojusz Ludowy (AKP, MHP)
Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), kandydat na
prezydenta: Recep Tayyip Erdoğan.
Rządząca Turcją nieprzerwanie od 2001 r. konserwatywna oraz umiarkowanie
islamistyczna partia i w tych wyborach jest zdecydowanym faworytem. W swoim
programie stawia szczególny nacisk na praworządność, a w gospodarce na wolny
rynek, prywatyzację i promocje inwestycji w celu zwiększenia zatrudnienia. W
polityce zagranicznej zakłada przede wszystkim zwiększenie swojej roli jako
gwaranta stabilności regionu oraz zacieśnienie relacji z europejskimi państwami,
a także Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi oraz zachowanie przyjaznych
stosunków z Rosją.
Przeczytaj także
Partia Ruchu Nacjonalistycznego (MHP), kandydat na
prezydenta: brak
Nacjonalistyczna partia pod przywództwem Devleta Bahçeliego stała się w
ostatnich latach przybudówką rządzącej AKP. To
dzięki niej w ogóle możliwe było wprowadzenie w Turcji systemu prezydenckiego.
Program MHP także jest bardzo podobny do programu AKP i również skupia się na
praworządności, demokracji i kilku innych pięknie brzmiących hasłach. W
wyborach prezydenckich popiera kandydaturę Erdoğana.
Sojusz Narodowy (CHP, İYİ, SP)
Ludowa Partia Republikańska (CHP), kandydat na prezydenta: Muharrem
İnce
Najstarsze ugrupowanie na tureckiej scenie politycznej, założone jeszcze przez
twórcę Republiki, Mustafę Kemala Atatürka, a zarazem największa partia
opozycyjna. W swoim programie skupia się na identyfikacji i rozwiązaniu pięciu
najważniejszych problemów w kraju, czyli systemu sprawiedliwości, edukacji,
gospodarki, spokoju społecznego oraz polityki zagranicznej.
Dobra Partia (İYİ), kandydatka na prezydenta: Meral Akşener
Najmłodsza partia na tureckiej scenie politycznej. Powstała pod koniec 2017 r.
poprzez oderwanie się od MHP całych struktur niezadowolonych ze zbliżenia z
rządzącą AKP. Jest to partia nacjonalistyczna kierująca jednak swój przekaz do
ludzi raczej o poglądach świeckich niż religijnych. Bez wątpienia jej
największym atutem jest charyzmatyczna postać liderki Meral Akşener, nazywanej
czasem turecką Marine Le Pen.
Partia Szczęśliwości (SP), kandydat na prezydenta: Temel
Karamollaoğlu
Partia islamistyczna zbudowana wokół ruchu religijnego Millî Görüş.
Charakteryzuje się antyamerykanizmem i euro sceptycyzmem, a w szeroko pojętym
świecie zachodu upatruje zagrożenia dla świata muzułmańskiego, między którymi
stawia wyraźną granicę. Pod tymi względami całkowicie różni się od
koalicjantów. Od założenia w 2001 r. jeszcze nigdy nie przekroczyła progu
wyborczego.
Niezrzeszone (HDP, VATAN, HÜDAPAR)
Demokratyczna Partia Ludów (HDP), kandydat na prezydenta:
Selahattin Demirtaş
Mocno lewicowe ugrupowanie proekologiczne, upominające się o prawa mniejszości
seksualnych, religijnych i etnicznych, przede wszystkim mniejszości
kurdyjskiej. Właśnie w regionie Turcji zamieszkałym przez Kurdów cieszy się
największym poparciem. Często jest oskarżana o związki z Partią Pracujących
Kurdystanu (PKK) uznawaną za organizację terrorystyczną. Z tego powodu wielu
działaczy i parlamentarzystów HDP przebywa obecnie w areszcie, wliczając w to
Selahattina Demirtaşa, kandydata na prezydenta, który prowadzi kampanię
wyborczą zza krat. Także dlatego nie udało jej się zawiązać koalicji z
pozostałymi ugrupowaniami opozycyjnymi.
Partia Patriotyczna (VATAN), kandydat na prezydenta: Doğu Perinçek. Rewolucyjne ugrupowanie lewicowe łączące socjalizm i nacjonalizm.
Hür Dava Partisi (HÜDAPAR), kandydat na prezydenta: brak. Islamistyczna partia prokurdyjska.
Jak się kształtują sondaże?
Według sondaży nie ma żadnych wątpliwości, że wybory zwycięży dotychczas rządząca partia AKP, która może liczyć na około 40 proc. poparcia. Nie pozostawiają one też wątpliwości, że prezydentem zostanie jej lider oraz dotychczasowa głowa państwa, Recep Tayyip Erdoğan, choć jeszcze nie wiadomo, czy w pierwszej, czy w drugiej turze. Jej koalicjant, MHP, może liczyć na około 5-8 proc. poparcia. Opozycyjny Sojusz Narodowy w najlepszej konfiguracji może liczyć na łącznie nieco ponad 40 proc., z czego 27 proc. przypadnie na republikańską CHP, 11 proc. na nacjonalistyczne İYİ, a 2-4 proc. na islamistyczne SP.
Największą niewiadomą jest wynika pro-kurdyjskiego HDP, które ma poparcie mieszczące się w przedziale 9-12 proc. Nie są oni zrzeszeni w żadnej koalicji, więc duże znaczenie ma to, czy przekroczą 10 proc. próg wyborczy. Gdyby im się to udało, oznaczałoby to, że AKP utraci większość w parlamencie i będzie musiała utworzyć rząd koalicyjny. Z tego powodu notowania tej właśnie partii budzą największe zainteresowanie. Ponadto partia rządząca doskonale wie, że jej parlamentarna większość zależy od wyniku HDP, więc zrobi wszystko, by próg 10 proc. nie został osiągnięty, co Erdoğan zresztą zapowiedział na wewnętrznym spotkaniu partii 9 czerwca, z którego nagranie wyciekło.
Dlaczego te wybory są takie ważne?
Wybory 24 czerwca będą pierwszymi po zeszłorocznej zmianie konstytucji, co oznacza, że w ich dniu zostanie w Turcji ostatecznie wprowadzony system prezydencki. To oznacza, że zwycięzca wyborów będzie cieszył się olbrzymią władzą, która będzie do tego w zasadzie niekwestionowana w przypadku równoczesnego zdobycia większości parlamentarnej.
Ostatnie zawirowania gospodarcze, wysokie bezrobocie i gwałtowny spadek wartości tureckiej liry, który pociągnął za sobą wzrost stóp procentowych i kosztów kredytu, stawiają jednak pod znakiem zapytania tryumf AKP w wyborach parlamentarnych. Trudno nazwać Erdoğana pupilkiem rynków, ale jest on swojego rodzaju gwarantem stabilności, a utrata przez niego większości tworzy dużą niepewność. Z drugiej strony zdobycie przez prezydenta jeszcze większej władzy niż dotychczas rodzi ryzyko podporządkowania głowie państwa chociażby polityki monetarnej.
Istnieją także obawy, że głosowanie nie będzie do końca uczciwe. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w opublikowanym tydzień przed wyborami raporcie zauważa, że wciąż trwa w Turcji stan wyjątkowy wprowadzony po próbie puczu w lipcu 2016 r. Jego przepisy pozwalają ograniczać wolność zgromadzeń i dostęp do mediów partiom opozycyjnym, co utrudnia im prowadzenie skutecznej kampanii wyborczej. Istnieją obawy, że wybory będą, podobnie jak zeszłoroczne referendum konstytucyjne, wolne, ale nierówne.
Zwycięzca w tureckich wyborach może być tylko jeden i będzie nim bez wątpienia dotychczasowy prezydent Recep Tayyip Erdoğan. Opozycja jest podzielona i tak naprawdę nie ma spójnego pomysłu na rządzenie krajem, poza obaleniem Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. To sprawia, że nie ma alternatywy dla dotychczasowej władzy. Zagadką pozostaje skala zwycięstwa.























































