Podpisanie rozporządzenia nakładającego cła na towary z Kanady, Meksyku i Chin przez prezydenta USA Donalda Trumpa to początek nowej wojny handlowej, która ma swoje konsekwencje na rynku walutowym. Dolar zyskuje, euro traci, tak jak polski złoty, dla którego eksperci rozważają różne scenariusze w kontekście wpływu podejmowanej w tym tygodniu decyzji RPP w sprawie stóp procentowych i konferencji prezesa NBP.


Kurs EUR/PLN umocnił się w poniedziałkowych godzinach porannych nawet do 4,23 zł i był najwyżej od 23 stycznia, kiedy to dzień wcześniej wyłamał kilkuletnie wsparcie na poziomie 4,25 zł, co pozwoliło mu wkrótce potem zaliczyć blisko 7-letnie minimum.
Złoty na początku tygodnia osłabł w wyniku globalnego odpływu kapitału z ryzykownych aktywów, po tym jak swoimi podpisami Donald Trump wprowadził cła na importowane towary z Meksyku, Kanady i Chin, rozpoczynając tym samym nową wojnę handlową, która zwiększa niepewność gospodarczą i odbija się silnymi spadkami na rynkach finansowych. Nowe cła sprzyjają umocnieniu dolara amerykańskiego a niepewność na rynkach wędrówce kapitału do takich bezpiecznych przystani jak frank szwajcarski. W poniedziałek o godz. 9.38 kurs EUR/PLN wynosił 4,2264 zł.


"W poniedziałek rano EUR/PLN zanotował nowe lokalne szczyty przy 4,23. Uważamy, że skalę deprecjacji złotego wywołaną globalną awersją do ryzyka mogą ograniczać czynniki krajowe związane z oczekiwaniami dotyczącymi jastrzębiej retoryki RPP" - napisano w raporcie BGK.
Inaczej do sprawy wpływu zaplanowanej na środę decyzji RPP w sprawie stóp procentowych i czwartkowej konferencji prezesa NBP na notowania złotego zapatrują się eksperci z Banku Pekao.
"Posiedzenie RPP oraz - jak się na należy spodziewać - jastrzębia konferencja prasowa prezesa NBP nie będą w stanie zastopować deprecjacji złotego. Niechęć Rady do luzowania polityki pieniężnej w najbliższych miesiącach jest już w dużej mierze wyceniona przez rynki i niewiele więcej może zrobić A. Glapiński, żeby ją jeszcze bardziej podkreślić" – napisali w porannym komentarzu.
"Globalna ucieczka od ryzyka nie sprzyja polskim aktywom, zwłaszcza krajowej walucie, która jest w trakcie korekty po bardzo silnym umocnieniu w ostatnich miesiącach. Najbliższy przystanek w horyzoncie najbliższego tygodnia to powrót w okolice 4,25-4,26 na EUR/PLN i 4,18 na USD/PLN" – dodali.
Ich prognoza co do potencjalnych zasięgów osłabienia złotego na głównych parach na bazie analizy technicznej jest podobna do tej zaprezentowanej przez ekonomistów PKO BP. "W przypadku EUR/PLN i USD/PLN oczekujemy wzrostu ich kursów odpowiednio w kierunku 4,24-4,25 oraz 4,17-4,20, gdzie widzimy kolejne, techniczne strefy oporów" - napisali ci z PKO w porannym raporcie.
Kurs USD/PLN był w poniedziałek pod największą presją jeśli chodzi o główne waluty i pokazywał skokowe umocnienie dolara w okolicy 2 proc., nawet powyżej 4,13 zł we wczesnych godzinach porannych. O godzinie 9.15 kurs USD/PLN wynosił 4,1260 zł i był wyżej o ponad 7 groszy względem piątkowego zamknięcia notowań. Eurodolar był najniżej od pierwszej połowy stycznia, a kurs EUR/USD znajdował się w poniedziałek rano o godzinie 9.30 na poziomie 1,0243.
Umocnienie względem złotego było widoczne na franku szwajcarskim, uważanym za tzw. safe heaven w momentach wzrostu awersji o ryzyka. Kurs CHF/PLN przekroczył w poniedziałek poziom 4,51 zł i był najwyżej od 21 stycznia. O godzinie 9.45 kurs franka wyniósł 4,4995 zł i był o blisko 5 groszy droższy od piątkowego zamknięcia. Funt brytyjski kontynuował umocnienie zapoczątkowane jeszcze w ubiegłym tygodniu i kosztował w poniedziałek rano już 5,0768 zł – najwięcej od 14 stycznia oraz 4,5 grosza więcej od kurs z piątku wieczorem.
MKu