Zawirowania na rynku akcji, a także umacniający się jen spowodowały, że Japoński Rządowy Fundusz Emerytalny w drugim kwartale był na minusie. Strata gigantycznego funduszu światowego funduszu wyniosła 52 mld dolarów.


Z opublikowanego dzisiaj raportu wynika, że w okresie kwiecień-czerwiec wartość aktywów posiadanych przez japoński fundusz zmniejszyła się o 3,9%, co równa się kwocie 52 mld dolarów. Za stratę w największej części odpowiadają spadki na tokijskiej giełdzie (tłumaczone m.in. Brexitem), a także umacniająca się krajowa waluta, która „obcięła” wartość zagranicznych aktywów. Deficyt zlikwidował zysk wypracowany w poprzednich sześciu kwartałach, wynoszący 41 mld USD.
Jedyną klasą aktywów, która okazała się dla funduszu opłacalna, były państwowe obligacje, których wartość wzrosła w obliczu ujemnych stóp procentowych w kraju. Spadki dotknęły natomiast akcji przedsiębiorstw japońskich (-7,4%), a także zagranicznych (-7,8%). Z powodu umacniającego się jena, zmniejszyła się również wartość obcych obligacji (-8%).
Zarządzający funduszem nie widzą jednak konieczności zmiany dotychczasowej strategii i uspokajają opinię publiczną.
– Inwestujemy w długim horyzoncie – mówi agencji Bloomberg dyrektor instytucji Norihiro Takahashi. – Nawet jeśli rynkowe ceny wahają się w krótkim terminie, nie będzie to miało negatywnego wpływu na beneficjentów emerytur. Poza tym cały czas wzmacniamy obszar zarządzania ryzykiem i kontynuujemy zatrudnianie ekspertów - dodaje.
W październiku 2014 r. władze funduszu zdecydowały o docelowym zwiększeniu udziału akcji krajowych i zagranicznych w portfelu do 50% (równo po 25%). Obecnie w obu przypadkach jest to 21% udział. Fundusz lokuje dziś środki także w obligacje państwowe (39% portfela) oraz zagraniczne (13%).
Wartość aktywów zgromadzonych w japońskim funduszu wynosi około 1,29 bln dolarów. Od roku fiskalnego 2001, funduszowi udało się wypracować średnią roczną stopę zwrotu na poziomie 2,39%. Instytucja jako swój nadrzędny cel określa „sfinansowanie publicznego systemu emerytalnego przy poniesieniu minimalnego ryzyka”.
Mikołaj Fedkowicz