[AKTUALIZACJA 23.12.2016 r.] W ostatnim czasie zmieniło się w Polsce wiele, ale powrotu do ustawy Wilczka jak nie było, tak nie ma. Do dokumentu tego nawiązać chciał Mateusz Morawiecki w swojej Konstytucji dla Biznesu, jednak jej postulatom bliżej do półśrodków niż do deregulacji na wielką skalę. Nie wątpię, że minister finansów i rozwoju ustawę Wilczka zna, jednak przy okazji kolejnej rocznicy jej uchwalenia warto i jemu (i wszystkim politykom partii rządzącej) ją przypomnieć. Oby 23 grudnia 2017 r. w Polsce obowiązywało więcej wolności w duchu ustawy Wilczka.
[AKTUALIZACJA 23.12.2015 r.] „Dobra zmiana” na szczytach władzy możliwa była m.in. dzięki głosom polskich przedsiębiorców, którzy odwrócili się od PO. Polityczna maksyma mówi, że najgłębsze reformy powinno robić się w pierwszym roku rządów - popularność jest jeszcze wysoka, a szansa na zebranie owoców zmian przed następnymi wyborami wciąż istnieje. Pozostaje trzymać kciuki za Beatę Szydło, Pawła Szałamachę i Mateusza Morawieckiego, aby realizując liczne obietnice składane w trakcie kampanii, od czasu do czasu zerknęli do ustawy Wilczka i zainspirowali się nią.
[AKTUALIZACJA 23.12.2014 r.] Z racji tego, że przez ostatni rok w prawie nie zmieniło się nic, co przybliżyłoby polskie przepisy do tamtych standardów, chciałbym przypomnieć ubiegłoroczny tekst o ustawie Wilczka. Dedykuję go przede wszystkim Ewie Kopacz, która w expose zapowiedziała nową ustawę o działalności gospodarczej oraz Januszowi Piechocińskiemu, którego resort w przyszłym roku ma przedstawić jej kształt. Mam nadzieję, że 23 grudnia 2015 r. nie będę już musiał robić tego samego.


Ćwierć wieku temu między Bugiem a Odrą stacjonowały wojska Armii Czerwonej, krajem rządzili generałowie Jaruzelski i Kiszczak, a niewydolna gospodarka PRL chyliła się ku upadkowi. Jednocześnie w życie wchodziła jedna z najbardziej liberalnych ustaw gospodarczych na świecie, o której współcześni przedsiębiorcy mogą jedynie marzyć.
5 stron, 54 artykuły, 11 koncesji
Ustawa z dnia 23 grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej - bo tak brzmi oficjalna nazwa ustawy Wilczka - mieści się na zaledwie pięciu stronach maszynopisu i zawiera 54 artykuły, z czego tylko 25 dotyczy regulacji działalności gospodarczej, a reszta to przepisy przejściowe i zmieniające inne ustawy.
Wilczek: władze były tak wystraszone, że można je było operować bez znieczulenia
Zważywszy na postępującą sejmową "biegunkę legislacyjną" i zawiłość uchwalanych obecnie ustaw, już sama lakoniczność czyni ustawę sprzed 25 lat niedoścignionym wzorem. Największą zaletą ustawy Wilczka jest jednak nie liczba znaków, lecz treść. Istotę ducha ustawy oddają jej dwa kluczowe artykuły, które mówią:
Art. 1. Podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa.
Art. 4. Podmioty gospodarcze mogą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej dokonywać czynności oraz działania, które nie są przez prawo zabronione.
Ustawa Wilczka
Zgodnie z ustawą, uzyskania koncesji wymagało podjęcie działalności gospodarczej w zakresie:
- wydobywania kopalin podlegających prawu górniczemu oraz poszukiwania złóż tych kopalin
- przetwórstwa i obrotu metalami szlachetnymi i kamieniami szlachetnymi
- wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią i amunicją
- wytwarzania środków farmaceutycznych, odurzających i psychotropowych, artykułów sanitarnych oraz substancji trujących
- wyrobu, oczyszczania i odwadniania spirytusu oraz wydzielania spirytusu z innego wytworu, a także wyrobu wódek
- wytwarzania wyrobów tytoniowych
- transportu morskiego, lotniczego oraz wykonywania innych usług lotniczych
- prowadzenia aptek
- obrotu z zagranicą towarami i usługami, określonymi w drodze rozporządzenia Ministra Współpracy Gospodarczej z Zagranicą
- obrotu dobrami kultury powstałymi przed 9 maja 1945 r.
- usług ochrony osób i mienia, detektywistycznych oraz w sprawach paszportowych
Na tym koniec. 11 obszarów zastrzeżonych - wśród których na pierwszy plan wysuwają się nieliczne państwowe monopole lub kwestie bezpieczeństwa - a poza tym "hulaj dusza" i "wolnoć Tomku w swoim domku". Co więcej, zgłoszenia do ewidencji nie wymagały "uboczne zajęcia zarobkowe" - wytwarzanie, naprawa i handel przedmiotami użytku domowego, rękodzieło artystyczne czy handel nieprzetworzonymi produktami rolnymi, ogrodniczymi, leśnymi i hodowlanymi - czyli zajęcia, które dziś wylądowały w szarej strefie.
Na wolności korzystają wszyscy
Przedstawiciele władz z czasów schyłku PRL nie nawrócili się nagle na wolny rynek, a do zmian prawa nie pchała ich neoficka chęć liberalizowania wszystkiego i wszędzie. Stare porzekadło, które mówi, że "ludzie zachowują się mądrze dopiero wówczas, gdy wyczerpią im się inne możliwości", z pewnością ma zastosowanie do chylącej się ku upadkowi gospodarki PRL. Na chichot historii zakrawa, że władza ludowa, która przez 45 lat budowała nad Wisłą socjalizm, jedną ustawą przekreśliła niemal cały swój "dorobek" na tym polu.
Oczywiście istnieje także druga strona medalu. Na liberalizacji przepisów skorzystały także osoby, które - mówiąc poetycko - "wiedziały gdzie stoją konfitury", miały różnego rodzaju koneksje czy dostęp do kapitału. Nikogo nie trzeba przekonywać, że na transformacji dorobili się również członkowie i współpracownicy władz PRL, którym ustawa Wilczka ułatwiła płynne przejście z sektora państwowego do prywatnego.
Na ten trop wskazują także dalsze losy ustawy Wilczka (w ciągu 7 lat obowiązywania nowelizowana była 40-krotnie) oraz kolejnych regulacji ograniczających swobodę prowadzenia działalności gospodarczej nad Wisłą. Stopniowe "domykanie się" systemu działało na korzyść tych, którzy weszli do niego na samym początku - skutecznie odcięło konkurencję oraz pozwoliło na łowienie ryb w mętnym morzu kolejnych przepisów.
Mimo wszystkich tych zastrzeżeń, nie można zapominać, że z szansy, jaką dawała ustawa Wilczka, skorzystały rzesze zwykłych Kowalskich - według szacunków Centrum Adam Smitha, dzięki liberalizacji prawa powstało nawet 6 mln miejsc pracy, a małe i średnie przedsiębiorstwa zaczęły wytwarzać 2/3 polskiego PKB.
Wilczek musi wrócić!
Cud gospodarczy, do którego przyczyniła się ustawa Wilczka, narodził się w rzeczywistości zupełnie odmiennej od dzisiejszej. Nie było internetu, telefonów komórkowych, nowoczesnego systemu bankowego, giełdy, a - mimo wszystkich zaniechań kolejnych ministrów - sieć polskich dróg wyglądała gorzej niż dziś. Przede wszystkim jednak za biznes brali się ludzie wychowani za żelazną kurtyną, którzy w przeciwieństwie do dzisiejszych 20- czy 30-latków nie znali angielskiego, nie bywali za granicą, a zasad ekonomii uczyli się z dzieł Marksa. Skoro więc udało się wtedy, to dlaczego nie miałoby udać się teraz?
Postulat przywrócenia ustawy Wilczka od lat nie znika ze sztandarów krajowych zwolenników wolnego rynku. Widząc jak posłowie w ekspresowym tempie uchwalają ustawę hazardową czy dokonują demontażu OFE trudno oprzeć się wrażeniu, że zliberalizować prawo gospodarcze można by równie szybko. Wystarczy chcieć.
Sadowski: Należy przywrócić ustawę Wilczka
Oczywiście samo wprowadzenie ustawy Wilczka nie zamieni III RP w kraj mlekiem i miodem płynący. Wciąż do rozwiązania pozostaną problemy takie jak system emerytalny, dług publiczny, przerost zatrudnienia w administracji, kulawe sądownictwo etc. Wszystkiemu temu łatwiej byłoby jednak stawiać czoła mając w kraju bogacącą się rzeszę małych i średnich przedsiębiorców, którym obecne przepisy krępują ręce. Ten uwolniony potencjał przyniósłby więcej miliardów niż wszystkie unijne programy pomocowe razem wzięte.
Nie trzeba przeprowadzać sondaży, by z dużą dozą pewności twierdzić, że zdaniem przeciętnego Polaka od 25 lat na szczytach władzy zasiadają wciąż te same osoby. Pozostaje mieć nadzieję, że pewnego dnia wyborcy odeślą tych polityków "na zieloną trawkę", a na ich miejsce wybiorą posłów i senatorów, których pierwszą decyzją będzie przywrócenie ustawy Wilczka, a potem zabiorą się za znoszenie kolejnych barier.
Pracy dla odwołanych z Wiejskiej polityków nie zabraknie - skoro owce może pasać Roman Kluska, to z powodzeniem będą to mogli robić także i inni. "Ustawa Wilczka 2.0" z pewnością im tego nie zabroni.