Nie jest tajemnicą, że częstochowska huta od kilku miesięcy zmaga się z problemami. Czy ratunkiem okaże się państwowa firma?


Przez lata Unia Europejska nie widziała problemu, bo hutnictwo i firmy stalowe jakoś sobie działały. Jednak regulacje, chociażby w obszarze systemu uprawnień ETS, sprawiają, że europejskie hutnictwo przegrywa z zagraniczną konkurencją, głównie z dalekiego Wschodu. Z końcem marca głośno było o ukraińskich hutach, które chcą być zwolnione z podatku węglowego. Odbiło się to protestem polskiej branży, która lata świetności ma już za sobą.
W połowie marca Huta Liberty Częstochowa i władze Częstochowy apelowały do rządu o "natychmiastowy dostęp do kapitału obrotowego, który mogą zapewnić polskie instytucje finansowe". Powodem była trudna sytuacja zakładu, który na postojowym znalazł się już po świętach Bożego Narodzenia w 2023 roku.
Huta Liberty Częstochowa jest jednym z największych producentów blach grubych, które mogą być wykorzystywane w energetyce, budownictwie infrastrukturalnym, przemysłach maszynowym, stoczniowym i zbrojeniowym. W kwietniu w hucie powołano "sztab wojenny", a zakład po długim przestoju przygotowany został do wznowienia produkcji. Problemem jest jednak brak zamówień, co skutkuje brakiem produkcji na odpowiednim poziomie i coraz dłuższą listą wierzycieli.
Przy takiej produkcji nie można osiągnąć zysków
Niegdyś hutnictwem Polska stała - symbolem PRL-u jest ówczesna Huta im. Lenina, która od powstania w 1954 roku jest największym zakładem przemysłowym Krakowa i jedną z większych hut w Polsce. Dziś zakład znajduje się w rękach francuskiego koncernu ArcelorMittal. W latach 70. XX wieku wyprodukowano w niej 6,7 mln ton stali, czyli niemal tyle, ile w ubiegłym roku we wszystkich hutach w Polsce. Zresztą produkcja stali w Polsce sukcesywnie spada od wielu lat.


"Wykorzystanie zdolności produkcyjnych na poziomie 60 proc. to jest katastrofa. Przy takiej produkcji nie można osiągnąć zysków, nie można osiągnąć w ogóle przepływu finansowych, a to jest egzystencjalna sprawa" - zwrócił uwagę prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Mirosław Motyka podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Węglokoks kupi Hutę Częstochowa?
"Jest Huta Częstochowa i są aktywa, które można w kraju zagospodarować" - powiedziała podczas EKG dyrektor departamentu analiz Ministerstwa Przemysłu Marta Jarno.
Pomysł sprzedaży Huty Częstochowa w ręce spółek Skarbu Państwa nie jest nowy. Jeszcze w 2019 roku władze Częstochowy proponowały ówczesnemu rządowi PiS, aby włączył hutę w Częstochowie do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Propozycja pozostała bez odzewu. Obecnie w kuluarach mówi się, że hutą mógłby być zainteresowany Weglokoks.
- Huta Częstochowa jest firmą prywatną, jest właściciel, który składa masę deklaracji, już mają ruszyć z produkcją. Gdyby przyszedł z taką propozycją [odkupienia Huty Częstochowa - red.], to pewnie byśmy się zastanowili, co z tym zrobić, bo fakt jest taki, że rządowi zależy na produkcji stali. Więc gdyby taka możliwość była, rozważylibyśmy to bardziej poważnie, niż inwestycję w nowe moce w Rudzie Śląskiej - zapewnił prezes Węglokoksu Tomasz Ślęzak.
Prezes Węglokoksu podkreślił wartość produkowanych w Częstochowie blach grubych. - To po prostu dobra, ważna dla kraju fabryka, która produkuje dobry produkt. Blachy będą nam potrzebne nie tylko do offshore’u, ale również na potrzeby obronności - wskazał Ślęzak.