Na gigantyczną stratę Idea Banku spadkami zareagowały nie tylko spółki Leszka Czarneckiego, ale także i sektor bankowy. Wszystko przez to, że cała branża to jeden wielki układ naczyń połączonych.
Na wtorkowej sesji mocno tanieją akcje banków. Getin Noble oraz Idea Bank tracą po blisko 20 proc., Getin Noble zaś niemal 18 proc. Ponad 2-proc. straty notują banki spoza grupy Leszka Czarneckiego: Pekao, PKO BP oraz ING, po ponad 1 proc. zaś mBank, BOŚ i Santander Polska. Łącznie WIG-Banki traci 1,9 proc. Spadki banków ciągną w dół z kolei WIG20, który traci 1,2 proc.
Przeczytaj także
Bankowe spadki mają związek z publikacją wyników Idea Bank. W 2018 roku odnotował on 1,892 mld złotych straty netto - wynika z raportu opublikowanego przez bank we wtorek rano. Tak ogromnej straty rynek się nie spodziewał. O samej stracie Idei i jej przyczynach piszemy w osobnym artykule, warto jednak zwrócić uwagę na szerszy kontekst problemów Idea Banku, który właśnie uwidacznia się na kursach innych spółek.
Przede wszystkim czarne chmury znów zebrały się nad imperium Leszka Czarneckiego. Do tej pory - pod względem finansowym - "tym złym" był Getin Noble Bank, który już kilkukrotnie ratowany musiał być dokapitalizowaniem, by spełnić wymogi kapitałowe. Problemem były złe kredyty i straty, które notował bank. Wystarczy powiedzieć, że ostatni zysk Getin Noble pokazał w II kwartale 2016 roku. Pozostałe 10 kwartałów to straty, które uderzały w strukturę kapitałową i skutkowały koniecznością przystawiania bankowi kroplówki z pieniędzmi.
Powstała nawet koncepcja, by połączyć Getin Noble z Idea Bankiem. W styczniu 2019 roku ogłoszony został nawet plan połączenia, zgodnie z którym cała operacja miała być zamknięta w 3 kwartale 2019 roku. Choć przedstawiciele banków nie mówili o tym głośno, wydaje się, że cały pomysł polegał na tym, by generujący straty Getin Noble wyleczyć połączeniem ze "zdrową" Ideą. Ryzyka w tej ostatniej upatrywano w zasadzie tylko w związku z aferą GetBack, w której Idea wzięła czynny udział, aktywnie dystrybuując obligacje widykatora, który później okazał się niewypłacalny.
Problem z kapitałami
Najnowszy raport Idea Banku całą tę percepcję zmienia. Idea, która miała leczyć Getin Noble, sama potrzebuje intensywnej pomocy medycznej. Kapitał własny banku na dzień 31 grudnia 2018 roku stopniał do zaledwie 272,65 mln złotych wobec 2,52 mld zł rok wcześniej. Oznacza to, że tylko w czwartym kwartale kapitał własny Idea Banku zmalał o 85 proc., a współczynnik Tier 1 obniżył się do 2,7 proc wobec limitu 10,88 proc (w przypadku TCR wyniósł 4,11 proc. przy limicie 12,88 proc.).
Opisane wyżej limity mają służyć bowiem temu, by nadzorca miał pewność, że bank ma wystarczająco dobrą sytuację finansową, by ludzie mogli powierzyć mu swoje pieniądze. To właśnie z tymi limitami mierzył się do tej pory Getin Noble, teraz zaś okazało się, że jeszcze poważniejszy problem ma Idea. Oznacza to mniej więcej tyle, że Idea, by dalej funkcjonować, potrzebuje dokapitalizowania. Zwróciła zresztą na to uwagę i Komisja Nadzoru Finansowego, która 19 marca zobowiązała bank do niezwłocznego podjęcia działań polegających na zwiększeniu funduszy własnych banku do poziomu gwarantującego osiągnięcie i utrzymanie wskaźników kapitałowych.


Idea przedstawiła Komisji swój plan, z raportu okresowego wynika, że w Idei wciąż wierzą w fuzję. Obecnie wybrani inwestorzy typu private equity kontynuują due dilligence, analizując wyniki Banku uzyskane w czwartym kwartale 2018 roku - napisał prezes Jerzy Pruski w liście do akcjonariuszy. - Jesteśmy przygotowani również na alternatywny scenariusz, niezależny od toczących się procesów: połączeniowego i inwestycyjnego. Bank zaproponuje w takim wypadku realizację strategii zakładającej w szczególności zmniejszenie skali działania i stworzenie Banku specjalistycznego - dodaje jednak.
Inne banki powinny trzymać kciuki za Ideę
Bez dokapitalizowania może być to jednak trudne, potrzeba zatem znalezienia kogoś, kto wyłoży pieniądze. Jak Idea Bank sam informuje w sprawozdaniu finansowym, naruszenie łącznego współczynnika kapitałowego może sprawić, że KNF może uchylić zezwolenie dla banku, a sam bank zagrożony jest upadłością. Na ryzyko upadłości zwraca uwagę także audytor.
Przeczytaj także
Za powodzenie misji odbudowania kapitałów Idea Banku kciuki powinny trzymać jednak wszystkie banki. Przypomnijmy bowiem, że w przypadku upadłości banku objętego gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - a tak jest w przypadku Idei - funkcjonuje gwarancja depozytów do 100 tys. euro. To dobra informacja dla klientów Idei, zła jednak dla innych banków. Na koniec grudnia 2018 bowiem suma depozytów w Idei, które zostałyby objęte funduszem, sięgała 17,9 mld zł. Pieniądze te - w razie upadłości - spróbowano by wygenerować wyprzedażą majątku spółki. Niedobór musiałyby pokryć inne banki, co zapewne mocno obciążyłoby sektor. Dla porównania dodajmy, że banki w Polsce w 2018 roku zarobiły 14,7 mld zł. Stąd też nerwowa reakcja akcjonariuszy innych banków.
Oczywiście po drodze jest jeszcze kilka scenariuszy. Idea może przecież znaleźć finansowanie, nadzorca ma jeszcze po drodze narzędzie w postaci przymusowej restrukturyzacji. Upadłość to najczarniejszy i wcale nie musi się spełnić. Szczególnie, że upadłość tak dużego banku nie była by na rękę, ani sektorowi, ani nadzorcy, ani klientom, ani całemu systemowi bankowemu. Sami klienci powinni też pamiętać o gwarantowanych przez BFG depozytach do 100 tys. euro.