Projekty dotyczące przerywania ciąży mają być procedowane w Sejmie 11 kwietnia. Problem nie jest we mnie; problem jest w tym, czy jest dziś polityczna zgoda, by potraktować kobiety tak, jak na to zasługują, i prawo zmienić – powiedział w środę marszałek Sejmu Szymon Hołownia.


Posłanka Anna Maria Żukowska (Lewica) wnioskowała o uzupełnienie porządku obrad o projekty dotyczące prawa do przerywania ciąży. "Zamrażarkę sejmową zamienił pan na uśmiechniętą chłodnię" – powiedziała, zwracając się do Hołowni (Polska 2050-TD).
"Nigdy nie jest dobry czas. (…) A to wejście do NATO, a to wejście do Unii, a to wybory, kolejne wybory. Po pierwszej turze wyborów samorządowych będzie druga tura, potem będą wybory europejskie, potem będą wybory prezydenckie, a następnie wybory parlamentarne. Dla was nigdy nie jest dobry czas dla kobiet" – oceniła Żukowska z sejmowej mównicy.
Hołownia odpowiedział, że "twierdzenie, iż projekty dotyczące prawa do przerywania ciąży są nierozpatrywane, czy nie będą rozpatrywane w tym Sejmie, jest błędne".
"Została wyznaczona data, kiedy zostaną rozpatrzone. Tą datą jest 11 kwietnia" – przypomniał. "Data 11 kwietnia zostanie przez ten Sejm dotrzymana, zostanie przez prezydium, przeze mnie dotrzymana" – zapewnił marszałek.
„Czekamy 30 lat. I może pan uważać, Panie Marszałku @szymon_holownia, że tydzień czy dwa to żaden problem. Jednak ja uważam, że to jest problem i niedługo na ulicach znowu zobaczymy błyskawicę ⚡️" - Przewodnicząca Klubu Lewicy @AM_Zukowska pic.twitter.com/e96fIHM3Zt
— Lewica (@__Lewica) March 6, 2024
"Nie dopuszczę do tego, żebyśmy wyszli na Dzień Kobiet z koszem pełnym projektów ustaw, które miały poprawić prawa kobiet w Polsce. To będzie policzek dla tych, które nas wybrały, to będzie policzek, dla tych, które uwierzyły w nadzieję, którą niosła również koalicja 15 października" – powiedział Hołownia.
Zapowiedział, że "jeśli będzie miał jasną i zgodną deklarację wszystkich klubów tworzących dziś sejmową większość, że (…) wszystkie kluby solidarnie zadeklarują, że nie wyrzucą tych ustaw do kosza w pierwszym czytaniu, to jest otwarty na rozmowy w tej sprawie".
"Chcę zrobić wszystko, by zminimalizować ryzyko dla Polskich kobiet, że odbędzie się w tym Sejmie polityczny show i polityczna debata, a wyjdziemy z niczym i nic zaprezentujemy tym, które protestowały przez tyle miesięcy i lat na ulicach. To jest moje staranie. Możecie mnie oskarżać i winić, ale problem nie jest we mnie. Problem jest w tym, czy jest dziś polityczna zgoda na to, by potraktować kobiety, jak na to zasługują, i drastyczne prawo jak najszybciej przestało obowiązywać" - dodał.
Podczas środowego posiedzenia Sejmu minister ds. równości Katarzyna Kotula przekonywała, że zawsze jest dobry czas na mówienie o prawach kobiet.
"Polki od ponad 30 lat czekają na rzetelną debatę na temat aborcji, ale Polki przerywają ciążę niezależnie od tego, czy politycy używają sejmowych chłodziarkę czy zamrażarek, niezależnie od tego, czy uznają, że przed wyborami czy po wyborach jest dobry czas" – powiedziała Kotula.
Dodała, że Polki przerywają ciążę niezależnie od tego, czy "niektórzy politycy zwracają się do nich z fałszywą troską, mówiąc: to dla waszego dobra". Oświadczyła, że Lewica zrobi wszystko, by kobietom "zbudować państwo oparte na wsparciu, trosce i opiece". "Zawsze jest dobry czas na prawa kobiet. Obiecuję, że tego tematu nie odpuścimy" – zadeklarowała Kotula.
Następnie głos zabrał szef klubu PSL Krzysztof Paszyk. "Drogie panie, przez 31 lat klasa polityczna na tej sali nie była w stanie przygotować satysfakcjonujących rozwiązań w zakresie prawa aborcyjnego. Po dzisiejszych waszych wystąpieniach, po atmosferze na tej sali nie uchwali tego. Jedynym rozwiązaniem jest oddanie decyzji w tej sprawie narodowi – Polkom i Polakom w referendum" – powiedział Paszyk.
Zwracając się do posłanek Lewicy, powiedział: "Dobrze wiecie, że nie prowadzi się kilku bitew jednocześnie". "Dzisiaj mamy przed nami obronę i przywrócenie Trybunału Konstytucyjnego i pomoc polskim przedsiębiorcom i rolnikom. I dzisiaj się na tym skupimy" – podkreślił.
Zdaniem posła PSL marszałek Sejmu podjął słuszną decyzję. "11 kwietnia wracamy do prac nad projektami dotyczącymi prawa aborcyjnego" – dodał.
W odpowiedzi minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) wskazała, że "to nie jest albo-albo", bo "można walczyć o prawa kobiet na rynku pracy, prawa przedsiębiorczyń, prawa rodzin żyjących na wsiach i jednocześnie nie odmawiać kobietom prawa do decydowania o sobie".
"Matki przerywają ciążę, kobiety mieszkające na wsi przerywają ciążę, przedsiębiorczynie przerywają ciążę. Aborcja i zakaz aborcji to także kwestia ekonomiczna" – powiedziała Dziemianowicz-Bąk.
Zaznaczyła, że uchwała o referendum w sprawie aborcji także musi być przegłosowana w Sejmie. "Trzymając projekty ustaw w zamrażarce sejmowej, ukrywacie swoje stanowisko. Polki – wyborczynie Lewicy, Koalicji Obywatelskiej, wyborczynie Prawa i Sprawiedliwości, wyborczynie Trzeciej Drogi zasługują na to, żeby wiedzieć, czy kupują kota w worku w tych i w kolejnych wyborach, czy stawiają na tych, którzy ich nie zawiodą. Zasługują na prawdę, zasługują na tę debatę, zasługują na nią teraz, bo czekają na nią od 30 lat" – podkreśliła Dziemianowicz-Bąk.
"Przebieg tej debaty utwierdza mnie w przekonaniu, choć mogą go państwo nie podzielać, że moja decyzja była słuszna" – stwierdził Szymon Hołownia.
Hołownia powiedział dziennikarzom w środę, że "jeżeli będzie jasna deklaracja wszystkich klubów koalicyjnych, że decydują się +przepuścić+, nie wyrzucić do kosza, przepuścić wszystkie te projekty do drugiego czytania, to ja jestem (gotów) na rozmowę. Oczywiście przyspieszenia mogłyby być wyłącznie krótkie" - powiedział Hołownia.
"Kiedy rozmawiałem z politykami, nie miałem poczucia, że jesteśmy w stanie tutaj zagrać razem. Klub Polski 2050 dzisiaj bardzo jasno zadeklaruje ustami naszych posłanek, z którymi wczoraj rozmawiałem, wszystkie projekty, które zostały złożone, przepuścimy do drugiego czytania" - poinformował. "Będziemy głosowali za tym jako klub i oczekujemy takiej samej deklaracji od wszystkich innych klubów, jeżeli taka deklaracja by była, jesteśmy w stanie procedować te projekty w takim momencie, w jakim uznam za stosowne" - dodał Hołownia.
Hołownia pytany o wypowiedź wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka (Konfederacja), który twierdził, że Hołownia na wtorkowym posiedzeniu Prezydium Sejmu wspominał, że posłowie będą się bali proboszczów i dlatego trzeba głosować nad projektami dot. aborcji po wyborach. "Powiedziałem, że to, co dzisiaj najważniejsze, to żeby mieć jasną deklaracją wszystkich klubów koalicyjnych, że te projekty nie zostaną odrzucone w pierwszym czytaniu" - odpowiedział. Tłumaczył, że powiedział też, że nie zamierza ryzykować życia, bezpieczeństwa i zdrowia kobiet "dlatego, że ktoś będzie obawiał się, czy spadnie z ambony przed wyborami, albo co przeczyta u siebie na Twitterze w swojej bańce". "Natomiast sytuacja jest naprawdę poważna. Mi się zarzuca, jakobym tworzył sytuację, w której nie będziemy procedować (projektów) tych ustaw. My je będziemy procedować. Będziemy je procedować 11 kwietnia" - dodał.
Pytany o zarzut Bosaka, jakoby nie było opinii prawnych do projektów aborcyjnych, Hołownia odparł, że "oczywiście, że są". "Każdy projekt, zanim dostanie numer druku, uzyskuje opinie wewnętrzną, którą zamawiamy, biura ekspertyz i oceny skutków regulacji, więc oczywiście wszystkie te projekty mają opinie" - dodał. "Rozumiem, że marszałek Bosak pyta o dodatkowe opinie, które można by było zamówić, ja do nadania numeru druku takich opinii nie potrzebuję. "Mamy komplet tych projektów od ubiegłego tygodnia, bo trwały procedury tworzenia analiz prawnych" - powiedział.
We wtorek, po wieczornym posiedzeniu Prezydium Sejmu, wicemarszałek Izby i współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty poinformował, że wnioskował na prezydium o to, by projekty ustaw dotyczące aborcji były procedowane na bieżącym posiedzeniu Sejmu (środa-piątek). Jak zaznaczył, za wnioskiem były trzy osoby: on sam i dwie wicemarszałkinie z PO: Dorota Niedziela i Monika Wielichowska, zaś przeciwko byli marszałek Sejmu Hołownia oraz wicemarszałkowie Piotr Zgorzelski (PSL-TD) i Krzysztof Bosak (Konfederacja). Czarzasty zaznaczył, że w związku z tym, że głos marszałka Sejmu liczy się podwójnie, jego wniosek nie przeszedł w głosowaniu. "Dziwi mnie to, że głosami Konfederacji i Trzeciej Drogi ten temat został zablokowany, no, taka koalicja, której bym się nie spodziewał" - stwierdził.
Hołownia ocenił, że "z Konfederacją to akurat jest kompletna nieprawda, bo decyzję o tym, jak wygląda porządek obrad podejmuje marszałek". "Prezydium je wyłącznie opiniuje, może je opiniować pozytywnie, negatywnie, marszałek może wziąć to pod uwagę lub nie. Wczoraj na prezydium po tej mojej decyzji wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty zainicjował takie głosowanie opiniujące ws. mojej decyzji, ale to ja podjąłem tę decyzję, a nie Konfederacja" - tłumaczył.
Z decyzją marszałka zgadza się wicepremier Kosiniak-Kamysz. „Dzisiaj sprawa przywracania praworządności, przyjęcia uchwały, naprawienia Trybunału Konstytucyjnego – tego, który zgotował te wszystkie złe regulacje i zmienił prawo w zakresie zasad przerywania ciąży, jest jak najbardziej zasadna” – ocenił Kosiniak-Kamysz.
Jak dodał, wszyscy wyborcy Trzeciej Drogi (PSL i Polski 2050) głosowali za odsunięciem PiS od władzy i za przywróceniem praworządności, z koalicjantami natomiast różnili się w sprawach światopoglądowych.
„Trudno jest mi zrozumieć wypowiedzi niektórych parlamentarzystów Lewicy, bo oni nie uzyskują żadnych innych stanowisk od nas niż te, które głosiliśmy przed wyborami do parlamentu. Oszustwem Trzeciej Drogi byłoby mówienie teraz inaczej niż mówiliśmy w kampanii wyborczej” – zaznaczył wicepremier.
Jak przypomniał, Trzecia Droga opowiadała się za powrotem do zasad sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego i rozpisania referendum.” "Jak oni słyszą hasło referendum to wpadają w jakiś szał. Boją się głosu kobiet? Boją się głosu tych wszystkich, którzy chcą się wypowiedzieć?” – mówił prezes PSL odnosząc się do wypowiedzi polityków Lewicy.
„Mamy kilkaset kobiet w Sejmie i 15 mln kobiet uprawnionych do głosowania. Polacy chcą głosować w referendum – ponad połowa wyborców Lewicy chce wziąć udział w referendum. 79 proc. obywateli deklaruje, ze jeżeli się ono odbędzie to wezmą w nim udział. Mamy te badania – profesjonalne i potwierdzane co 2 tygodnie” – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Zapewnił jednak, że sprawa aborcji nie poróżni koalicji. „Nie wiem czemu tak się boją głosu Polaków, ale to nas nie poróżni. My przedstawiamy swoje stanowisko jasno i wyraźnie. Ono nie jest zmienne dzień po wyborach” – zaznaczył minister.
Katarzyna Lechowicz-Dyl, Olga Łozińska, Delfina Al Shehabi, Karolina Kropiwiec