W najbliższych 6-8 miesiącach w branży budowlanej będzie mniej zamówień, a w konsekwencji produkcja budowlano-montażowa w 2024 r. może spaść o ok. 2 proc. - ocenił prezes Unibepu Dariusz Blocher. Dodał, że więcej zleceń powinno pojawić się w II półr. przyszłego roku, ale nie spodziewa się, by były to kontrakty w oparciu o KPO.


"W najbliższych 6-8 miesiącach czeka nas na rynku mniej zamówień, a w konsekwencji lekki – ok. 2 proc. - spadek produkcji budowlano-montażowej w 2024 r. oraz dalszy wzrost koszyka wykonawczego. Będziemy także zmagali się z niedoborem pracowników i ostrą konkurencją między firmami” – ocenił prezes Unibepu w rozmowie z PAP Biznes.
Unibep działa w różnych segmentach branży budowlanej. Jest generalnym wykonawcą, realizuje osiedla mieszkaniowe i obiekty kubaturowe, działa w segmencie energetyczno-przemysłowym oraz infrastrukturze. Spółka posiada także fabrykę domów modułowych – Unihouse, a poprzez Unidevelopment prowadzi działalność deweloperską.
GUS podał, że produkcja budowlano-montażowa w okresie styczeń-sierpień wzrosła o 1 proc. rdr, w okresie styczeń-wrzesień o 2,3 proc., a w okresie styczeń październik o 4,6 proc.
"Dane były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, bo spodziewałem się dalszego spadku. Zobaczymy jak będzie w kolejnych miesiącach, bo w każdym sektorze na rynku jest mniej zleceń. Aktywność obniżą jeszcze wybory, zwłaszcza te samorządowe. Ważne jest jednak, by szybko uruchamiać nowe projekty" – powiedział Blocher.
Problemem – zdaniem prezesa – są np. nowi gracze, którzy nie znają rynku i chcą za wszelką cenę zdobywać kontrakty.
"Spadek zamówień powoduje wzrost konkurencji i np. składanie ofert zakładających spadek cen materiałów o kilkadziesiąt procent, co jest nierealne. Moim zdaniem ceny będą rosły, ale jednocyfrowo. Nie wszystkie kontrakty mają klauzule waloryzacyjne i to jest problem. GDDKiA zwiększyła limit z 10 do 15 proc., ale dotyczy to tylko kontraktów +przedwojennych+. Jako branża apelujemy, by tak tworzyć warunki kontraktowe, aby uwzględniać ryzyka przyszłości” – dodał.
Jak poinformował, branża apeluje także o weryfikację firm ubiegających się o zamówienia publiczne.
"Nie powinniśmy swobodnie dopuszczać do rynku firm z krajów, które nie są w UE lub, z którymi nie mamy umów o ekwiwalentności świadczenia usług na tym samym poziomie. To jest konkurencja, której nie potrafimy ocenić. Apelujemy o certyfikację” – powiedział.
BEZ NOWYCH KONTRAKTÓW WYZWANIEM DLA BRANŻY M.IN. REDUKCJA ZATRUDNIENIA
Prezes spodziewa się, że więcej zamówień na rynku pojawi się w drugiej połowie 2024 r.
"Spodziewam się nowych zamówień, ale nie z KPO – chyba że zmienią się zasady rozliczenia tych środków. Nawet pomijając to, czy te fundusze zostaną odblokowane, czy nie, to tylko 20-30 proc. z nich miało być przeznaczone na projekty infrastrukturalno-budowlane, a poza tym na ich rozliczenie pozostało mniej niż dwa lata. To stwarza ryzyko, że nie zostaną one wykorzystane, a firmy – takie jak Unibep – nie zgodzą się na podpisywanie kontraktów z nierealnymi terminami wykonania i ryzykiem zwrotu pieniędzy. To wyklucza prawdopodobnie duże, długie projekty” – powiedział Blocher.
Dodał, że ważniejsze wydaje się obecnie uruchomienie projektów unijnych z programu FEnIKS (Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko), zapewnienie finansowania dla PKP PLK, czy szybkie decyzje odnośnie finansów samorządowych oraz perspektywa obniżki stóp procentowych i spadku inflacji.
Prezes ocenił, że wraz ze stabilizacją sytuacji na rynku inwestorzy będą ruszali z większymi realizacjami.
"Spodziewam się, że w drugiej połowie przyszłego roku będzie więcej zleceń na rynku w każdym segmencie, ale z tego nie będzie jeszcze dużych przychodów dla firm. Ale samo zapełnienie portfela zamówień już daje stabilizację. Jeśli natomiast za 6-8 miesięcy tych kontraktów nie będzie, to branża stanie przed dużym wyzwaniem redukcji zatrudnienia i zamrożenia płac. Już teraz jest zauważalny delikatny spadek zatrudnienia w branży, ale nie jest to jeszcze odczuwalne” – powiedział.
"Sytuacja w branży jest więc napięta. W ostatnim roku duże firmy budowlane w ujęciu uśrednionym poprawiały rentowność, ale teraz będzie się ona systematycznie pogarszać. Jeśli ktoś miał poduszkę finansową, to sobie poradzi, jeśli nie - będzie musiał zwiększać zadłużenie” – dodał.
Jak poinformował Blocher, Unibep nie chce się zadłużać i planuje redukcję zadłużenia o kilkadziesiąt procent w najbliższych latach.
"Firmy budowlane nie mają łatwo, jeśli chodzi o zdobywanie istotnego kapitału na rynku. To jest usługa trudna do wyceny. Poza tym, przy rentowności 1-2 proc. w budownictwie, do tej kwestii trzeba podchodzić ostrożnie ze względu na koszt. Nas, na poziomie grupy, dług kosztuje wiele milionów złotych rocznie” – dodał.
Dominika Antoniak (PAP Biznes)
doa/ osz/