Są młodzi i wykształceni. Ukończyli specjalistyczne studia, odbyli staże i szkolenia. Cechuje ich dynamika i kreatywność. Mają także kilkuletnie doświadczenie. O kim mowa? O specjalistach, których z roku na rok w Polsce ubywa. Szczególnie teraz, gdy sytuacja na rynku pracy jest niestabilna, a pracodawcy nie są w stanie zaoferować im wysokich wynagrodzeń, emigrują w poszukiwaniu lepszego życia. Ryzykują i wyjeżdżają, bo w Polsce nie widzą dla siebie perspektyw.
2004 rokiem wielkiej emigracji
Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej sprawiło, że Polacy masowo zaczęli wyjeżdżać z kraju kuszeni większymi zarobkami i lepszymi warunkami pracy. Emigrowali nie tylko ludzie bezrobotni. Wyjechało pokolenie wyżu demograficznego lat 80-tych, którego polski rynek pracy nie mógł wchłonąć. Wówczas w całej swojej krasie ukazał się problem niedopasowania potrzeb rynku pracy do polskiego systemu edukacyjnego. Jego ofiarami stali się młodzi ludzie, którzy znużeni szukaniem pracy w kraju, postanowili znaleźć ją w innym państwie. 
Po pięciu latach zaczęły się wielkie powroty. Wracający żyli nadzieją, że wreszcie będą mogli pracować w wyuczonych profesjach oraz że zdobyte doświadczenie za granicą pokaże ich w lepszym świetle i pozwoli zdobyć wymarzoną pracę. Jednak to, czego doświadczają na co dzień, nie napawa ich optymizmem. Niestety wpis w CV o pracy w barze czy opiece nad dziećmi nie stanowi dla pracodawcy większej wartości. Znajomość języka angielskiego czy szwedzkiego też nie jest niczym nadzwyczajnym. Pominę fakt, że wielu emigrantów pracowało za granicą wśród rodaków, miało szefa Polaka, a na sumienną naukę języka nie miało czasu.
Czeka nas powtórka?
Wszystko wskazuje na to, że czeka nas kolejna emigracja, a tym razem dotyczyć ona będzie tzw. pionierów, czyli ludzi dynamicznych, gotowych na wszystko specjalistów w swoich dziedzinach. Dla nich nie istnieje bariera językowa. Potrafią szybko zaadaptować się do nowych warunków, w którym przyjdzie im żyć. Otwarcie granic spowodowało, że specjaliści kuszeni są wielokrotnie większymi zarobkami, lepszym sprzętem do pracy oraz możliwością uczestnictwa w nowoczesnych badaniach i szkoleniach.
Czy więc można się im dziwić, że chcą wyjechać? Mają za sobą pięć lat studiów, staże, praktyki i kilka lat przepracowanych w zawodzie, a dostają najniższą krajową stawkę. Widać to bardzo dobrze na przykładzie absolwentów medycyny, których swego czasu zamierzał „zdyscyplinować” były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Twierdził on, że skoro budżet państwa daje pieniądze na ich kształcenie, to powinni oni czuć się zobligowani to pozostania w kraju i odpracowania tej specyficznej „pożyczki”. Jeśli więc przyszły lekarz kształcił się w kraju, a zdecyduje się na wyjazd, musiałby pieniądze państwu zwrócić. W ten oto sposób polski rząd zamierzał walczyć z brakiem specjalistów. Wydaje się jednak, że wiceminister nie zauważył sedna problemu. Tkwi on bowiem w tym, że młodzi specjaliści wyjeżdżają nie dlatego, że mają taki kaprys, ale dlatego, że muszą.
Na forach internetowych wielu specjalistów pisze, że nie jest w stanie pojąć, dlaczego nie mogą znaleźć pracy. Mają wrażenie, że są wręcz niechciani. Narzekają, że jedynymi ofertami pracy są te z niskimi zarobkami. Sami nie chcą natomiast podejmować pracy w firmach, w którym - ich zdaniem - brak jest profesjonalizmu. Nie rozumieją, jak oni, ludzie z doświadczeniem, skończonymi kilkoma uczelniami wyższymi z bardzo dobrymi wynikami, mogą nie znaleźć miejsca na polskim rynku pracy.
W tym miejscu warto dodać, że już nie tylko zachód kusi polskich specjalistów. Niektórzy z nich wybierają, trochę pod prąd, emigrację w nietypowym kierunku – na wschód. Polacy nie pracują tam jednak za barem czy jako opiekunki do dzieci. Najczęściej zajmują stanowiska wysoko wykwalifikowanych specjalistów, są kierownikami w dużych korporacjach. I choć rządzi tam biurokracja, o której nikomu się nawet nie śniło, ceni się specjalistów i ich poświęcenie dla pracy.

Czy grozi nam brak specjalistów?
Aż 78 proc. pracodawców uważa, że w ciągu najbliższej dekady kłopoty sprawi im odpływ najlepszych pracowników do innych krajów – wynika z badań naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prowadzonych w ramach projektu finansowanego przez UE. Wskazują, że Polska gospodarka nie jest aż tak innowacyjna, jak zachodnie. Trudno się więc dziwić, że wysokiej klasy specjaliści wyjeżdżają. Już teraz brakuje chociażby specjalistów na stanowiska menedżerskie w budownictwie.
Dla przedsiębiorców nadchodzą więc ciężkie czasy. Z jednej strony potrzebują oni wykwalifikowanych pracowników, z drugiej strony nie są w stanie dać im takiej pensji, jak ich koledzy za granicą. Wiele firm kryzys wyniszczył finansowo, szukają więc oszczędności. Nie mogą sobie pozwolić na wzrost kosztów. Niestety wszystko wskazuje na to, że aby znaleźć pracowników, firmy muszą liczyć się wydawaniem na pensje coraz większych pieniędzy.
Nie ma wątpliwości, że za granicę wyjeżdżają zwłaszcza ludzie młodzi o największych możliwościach rozwoju kariery, z wysokim wykształceniem, ludzie wartościowi i cenni dla kraju. Większość studentów bądź absolwentów wykonuje prace, które są satysfakcjonujące jedynie finansowo. Wybierają wyjazd, by stworzyć sobie warunki do życia. Specjaliści potwierdzają, że ludzie młodzi, nie bojący się wyzwań, a do tego dobrze wykształceni mogą skutecznie szukać pracy we wszystkich krajach na świecie. Rząd powinien więc powziąć odpowiednie kroki, aby ich zatrzymać. A przynajmniej stworzyć warunki, aby chcieli w przyszłości do kraju wrócić.

Jakiś czas temu rząd próbował nakłonić polskich emigrantów do powrotu, stosując szeroko zakrojoną kampanię reklamową. Opisywała ona Polskę jako kraj przyszłości, gdzie panuje dostatek, a wszyscy mają równe szanse. Niestety kampania nie odniosła zamierzonego skutku. Obecnie rząd próbuje inaczej zwalczyć falę wyjazdów, tym razem specjalistów. Ratunek widzi w zamawianiu kształcenia, które pozwoliłoby dostosować liczbę specjalistów do potrzeb rynku. Czas pokaże, czy to właściwa droga.
Czy jeśli nie masz 10 lat doświadczenia, skończonych kilku kursów, co najwyżej 28 lat i nie chcesz dostawać więcej niż 2000 na rękę, to już nie masz szans na zatrudnienie? Czy w Polsce tylko po znajomości można dostać pracę? Czy specjaliści muszą wyjeżdżać za granicę, aby dostawać godziwe wynagrodzenie? Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Zachęcamy do dzielenia się z nami swoimi opiniami.
Barbara Sielicka
Twoja-Firma.pl






















































