Okazało się, że jedna spółka nie jest w stanie w pojedynkę ciągnąć cały amerykański rynek akcji. Pomimo mocnej postawy Nvidii środowa sesja na nowojorskich parkietach przyniosła umiarkowane spadki. Jako „winnego” wskazywano rosnące rentowności obligacji skarbowych.


Po wtorkowej sesji napisałem, że „rośnie już tylko Nvidia”. Dzień później już nawet spółka z Santa Clara nie dała rady podtrzymać giełdowych indeksów, choć jej akcje zdrożały o kolejne 0,8% (łącznie zyskały 132% tylko od początku roku). Mimo to Nasdaq osunął się o 0,58%, schodząc ze zdobytego dzień wcześniej szczytu wszech czasów.
S&P500 poszedł w dół o 0,74% i zakończył dzień na poziomie 5 266,95 pkt. Średnia przemysłowa Dow Jonesa oddała 1,06% i zatrzymała się na pułapie 38 441,54 pkt. W przypadku DJIA widoczna jest już pierwsza duża rysa na wizerunku idealnej hossy. Benchmark ten zakończył pod kreską 5 z 7 ostatnich sesji i wymazał większość majowych zysków. Równocześnie na wykresie można się dopatrzyć czegoś na kształt formacji podwójnego szczytu (formalnie majowy szczyt był ciut wyższy od kwietniowego). Mówi się jednak, że rynek to nie apteka.
A propos aptek, to wchodząca w skład średniej przemysłowej Dow Jonesa sieć aptek Walgreens Boots Alliance osiągnęła w środę najniższe notowania w tym stuleciu i tylko dziś została przeceniona o 3,2% (po spadku o 4,05% dzień wcześniej). Tak inwestorzy zareagowali na informację o obniżeniu cen 1300 produktów w ramach promocji „lato oszczędności”. Póki co promocja obejmuje jednak przede wszystkim akcje Walgreens. To także bardzo wyraźny sygnał, że z amerykańskim konsumentem wcale nie jest tak dobrze, jak się wydaje ludziom z Wall Street. Skoro już nawet apteki muszą obniżać ceny, to konsument raczej nie szasta pieniędzmi.
- Walgreens rozumie, że nasi klienci są pod presją finansową i zmagają się, aby kupić niezbędne dobra codziennego użytku – powiedział Tracey D. Brown z zarządu Walgreens. Z badania Conference Board wynika, że problemy z finansowaniem codziennych zakupów mają najmniej zarabiający Amerykanie. Ci, którzy wyciągają ponad 100 000 dolarów rocznie, w ostatnim badaniu wyrazili wyraźnych wzrost optymizmu.
W rezultacie dane makro napływające z USA wciąż nie wyglądają najgorzej. I to może wystarczyć do tego, aby Rezerwa Federalna zrezygnowała z zapowiedzianych jeszcze w grudniu cięć stóp procentowych. Rynek terminowy wciąż jednak daje niemal 50% szans scenariuszowi wrześniowej obniżki stopy funduszy federalnych – wynika z danych FedWatch Tool. Do końca roku dyskontowane są łącznie dwie 25-puntkjowe obniżki. Przypomnijmy tylko, że jeszcze w styczniu wyceniono 6-7 cięć po 25 pb. każde.
W ślad za topniejącymi oczekiwaniami na obniżki w Fedzie znów w górę idą rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. 10-letnie Treasuries oferują już ponad 4,6% rentowności w terminie do wykupu (YTM) względem niespełna 4% na początku roku. Papiery 2-letnie „płacą” niemal 5% - czyli prawie tyle samo co jesienią ubiegłego roku. A to już całkiem niezła alternatywa dla amerykańskich akcji wycenianych na przeszło 20-krotność oczekiwanych zysków spółek.