Gwałtowny atak zimy na wschodzie USA pokrył w sobotę cały region 71-centymetrową warstwą śniegu. Władze Nowego Jorku ogłosiły zamknięcie mostów i zawieszenie - transportu od godz. 14.30 czasu lokalnego. Dotychczasowy bilans ofiar w USA sięga 11 osób.


W wypadkach samochodowych na zalodzonych drogach w stanach Karolina Północna, Kentucky, Tennessee i Wirginia zginęło co najmniej osiem osób, a dziewiąta zmarła w stanie Maryland na atak serca przy odgarnianiu śniegu. Agencje informują o kolejnych dwóch ofiarach.
Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio oświadczył, że intensywność śnieżycy w największym mieście USA przewyższyła prognozy i nie oczekuje się, by śnieg przestał tam padać przed niedzielą. Jego pokrywa może wkrótce przekroczyć 63,5 centymetra grubości - zaznaczył.
Gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo ogłosił w sobotę stan alarmowy, co zarządzono już wcześniej w 10 innych stanach. Mieszkańców wezwano, by pozostali w domach i nie utrudniali pracy pługów odśnieżających drogi. Dziesiątki tysięcy domostw pozostaje bez energii elektrycznej.
W stanach Kentucky i Pensylwannia wzmożone opady śniegu spowodowały kilometrowe korki. Samochody utknęły w nich na co najmniej 12 godzin.
W komunikacji powietrznej anulowano blisko 4300 rejsów, w tym wszystkie przyloty na lotniska nowojorskie - poinformowały śledzący połączenia lotnicze portal internetowy FlightAware.com i władze komunikacyjne.
Stany wód na wschodnim wybrzeżu są przekroczone. Chociaż wywołany wichurą przybór wód Atlantyku był miejscami wyższy niż w trakcie huraganu Sandy ponad trzy lata temu, to ogólna sytuacja powodziowa jest na razie znacznie mniej dramatyczna niż wtedy. (PAP)
dmi/ mc/ mars/