Do dalszych prac w sejmowej komisji trafił w piątek poselski projekt Konfederacji, którego celem jest całkowite wykluczenie i wyłączenie zwierząt, jako przedmiotu egzekucji komorniczych. „Zwierzęta, to nie są rzeczy” - przekonywali posłowie biorący udział w debacie.


„Jako student prawa, jeszcze w latach 90., byłem rozbawiony jednym archaicznym, reliktowym przepisem z Kodeksu postępowania cywilnego. Tymczasem jest to przepis, który wciąż obowiązuje” - mówił przedstawiając projekt Przemysław Wipler (Konfederacja).
Jak wskazał, chodzi o regulację, na mocy której egzekucji komorniczej nie podlegają „jedna krowa lub dwie kozy albo trzy owce potrzebne do wyżywienia dłużnika i będących na jego utrzymaniu członków jego rodziny wraz z zapasem paszy i ściółki do najbliższych zbiorów”. Propozycja przewiduje, aby tę frazę zastąpić jednym słowem - „zwierzęta”. Oznaczałoby to całkowite wyłączenie zwierząt z egzekucji komorniczych.
„Ktoś, kto nigdy nie miał przyjaciela o czterech łapach, to mu się tego nie wytłumaczy, a innym tego tłumaczyć nie trzeba” - zaznaczył Wipler. Jak dodał, obecny przepis nie przystaje do współczesnych czasów i „jedynie student może nie zdać egzaminu z prawa cywilnego, bo pomyli owce z kozami”.
Posłowie uczestniczący w debacie generalnie poparli zaproponowaną nowelizację Kpc. Argumentowali, że „zwierzęta, to nie są rzeczy”, a - z drugiej strony - komornicy nie chcą dokonywać takich egzekucji, bo nie mają warunków do przechowywania zwierząt i opieki nad nimi.
Także wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha przyznał, że takie czynności komornicze należą do rzadkości. Jednak - jak wskazał - już obecnie kwestie zajmowania zwierząt przez komorników spotykają się z licznymi ograniczeniami wynikającymi na przykład z ustawy o ochronie zwierząt. „Gdyby ten projekt był bardziej kompleksowy, mielibyśmy pełniejszą debatę” - zauważył wiceszef MS.
Jednocześnie Myrcha pytał, czy proponowany całkowity zakaz takich egzekucji został wszechstronnie przemyślany. Wskazywał na przykłady dużych przedsiębiorców prowadzących hodowle cennych zwierząt - na przykład koni. „A co, jeśli dłużnik zacząłby inwestować w takie zwierzęta? Byłby wtedy nietykalny” - mówił.
Wipler odpowiadał wiceministrowi, że zajęciu komorniczemu powinny raczej podlegać środki z ewentualnej sprzedaży przez dłużnika takich zwierząt. „Do momentu sprzedaży zwierzę dla hodowcy jest źródłem kosztów” - zaznaczał.
Projektem zajmie się teraz sejmowa komisja nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach, do której skierowano poselską propozycję. (PAP)
mja/ mrr/