18 tys. lotów, które mogłyby zostać odwołane przez brak chętnych do podróży - ta liczba powala, szczególnie, że dotyczy tylko jednego przewoźnika. Wszystko przez przepisy, które zmuszały przewoźników do odbywania lotów. Inaczej straciłyby prawa do startów i lądowań na głównych lotniskach. A co ze śladem węglowym, zostawianym przez te puste samoloty?


Brussels Airlines tylko podczas tej zimy wykonała około 3 tysiące pustych lub prawie pustych lotów. Macierzysta firma linii lotniczych - Lufthansa - mówi o 18 tys. takich lotów - donosi "The Bulletin". W związku z tym belgijski rząd zwrócił się do Komisji Europejskiej, by ponownie rozważyła zmianę zasad dotyczących korzystania ze slotów lotniskowych.
Przeczytaj także
To właśnie sloty zapewniają linii lotniczej prawo do korzystania z lotnisk w określonych godzinach, a wprowadzają je porty lotnicze obsługujące spory ruch tj. Heathrow lub z małą liczbą miejsc "do parkowania" tj. greckie wyspy. Sloty są przedmiotem handlu - za jeden z nich zapłacono w 2016 roku 75 mln dolarów. Przed wybuchem pandemii obowiązywała zasada, że przewoźnik musi obsłużyć co najmniej 80 proc. swoich planowanych startów i lądowań pod groźbą utraty prawa "do lotnisk". Gdy koronawirus znacznie ograniczył możliwości podróżowania, wskaźnik zmniejszono do 50 proc. Jak się okazuje, nadal jest znacznie wyższe niż rzeczywista liczba lotów potrzebna do zaspokojenia popytu wśród podróżnych.
Lufthansa planuje anulować 33 tys. rejsowych lotów do końca marca ze względu na spadek rezerwacji związanych z omikronem.
aw




























































