Tuż po tym, jak Larry Page powiedział „tak” 27-letniej Lucy Southworth, cena akcji jego firmy – Google – spadła o 5 procent. Dlaczego małżeństwo 34-letniego biznesmena, „wartego” dziś ok. 18,5 mld dolarów, zdenerwowało tak mocno inwestorów? Odpowiedź jest prosta – oni nie lubią niepewności. I dopóki nie dowiedzieli się, w jaki sposób potentat zabezpieczył swoje interesy, reagowali podejrzliwie. Trudno się temu dziwić, skoro znany amerykański prawnik Raul Felder, specjalista od rozwodów, przestrzega, że każdy miliarder musi traktować małżeństwo jak fuzję, a do tego fuzję z potencjalnym wrogiem…
Tymczasem wielu rodzimych przedsiębiorców i top menedżerów – fakt, że są raczej milionerami, a nie miliarderami, niczego tu nie zmienia – choć świadomych tego, że małżeństwo niesie ze sobą ryzyko biznesowe, pojmuje je wyłącznie w kategoriach prywatnych. Znamienna jest tu wypowiedź Artura Kawy, prezesa giełdowej Emperii i jednocześnie jej wiodącego akcjonariusza oraz – co w tym kontekście ważne – ponownie ożenionego rozwodnika:
Grażyna i Jan Kulczyk |
|
Wartość majątku do podziału, będącego skutkiem rozwodu w 2006 r., szacowano na blisko 3,5 mld zł – to między innymi: udziały w Kompanii Piwowarskiej, Warcie, Autostradzie Wielkopolskiej, Kulczyk Holding; Stary Browar w Poznaniu; domy w Konstancinie, Poznaniu; apartamenty w Warszawie, na Sardynii i w Londynie, a także – prywatny odrzutowiec. Po podziale Grażyna Kulczyk przejęła między innymi Stary Browar w Poznaniu. |
I można by się z tym poglądem zgodzić, gdyby nie to, że rozstanie dotyczyło kluczowych dla spółki publicznej osób… Nie tylko kierujących nią, ale i – co nawet ważniejsze – będących właścicielami znaczących pakietów akcji.
Na szczęście akurat w EMC rozstanie na szczytach władzy niewiele zmieniło. Piotr Gerber (brat Hanny), wciąż dysponował ponad połową głosów, samodzielnie decydując o firmie. Lecz nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy rozwód drastycznie zmienia układ sił. Bo podział dużego pakietu akcji pomiędzy nią i niego może przecież oznaczać utratę kontroli nad spółką. Wrogo nastawieni do siebie byli małżonkowie-akcjonariusze mogą nie chcieć razem działać na rzecz wspólnej firmy. W końcu jedno z nich może sprzedać swój pakiet albo szybko, albo inwestorom wrogo nastawionym do dotychczasowych władz spółki. A wówczas „prywatne” zdarzenie rodzinne przestaje być prywatne, uderza bowiem w innych akcjonariuszy i ich interesy. Choć – nie ukrywajmy – uderza przede wszystkim w samych zainteresowanych.
Bo rozwód jest tylko czubkiem góry lodowej. Zwłaszcza gdy dotyczy przedsiębiorców lub top menedżerów, gdyż oni mają wyjątkowo dużo do stracenia. – Gdy w grę wchodzą naprawdę wielkie namiętności, zawsze biorą górę nad rozsądkiem – nie pozostawia złudzeń warszawski adwokat Piotr Bodych.
Iwona i Piotr Büchner |
|
Wieloletni „uczestnik” listy stu najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”; po rozwodzie musiał oddać byłej żonie między innymi swoje udziały domu aukcyjnym Polswiss Art (wcześniej do Iwony Büchner należała ich ponad połowa).. |
Przede wszystkim zawczasu warto ustalić zasady ewentualnego podziału majątku. Można tego dokonać w dwojaki sposób: spisując przed ślubem małżeńską umowę majątkową (popularnie zwaną intercyzą) lub ustanawiając w trakcie trwania małżeństwa rozdzielność majątkową, nawet z mocą wsteczną (w tym ostatnim wypadku tylko za pośrednictwem sądu). Dzięki intercyzie wyłączamy wspólność majątkową, która powstaje z mocy prawa z chwilą zawarcia małżeństwa, w całości albo w części, ewentualnie określamy warunki rozstania (ramka str. 69). Oba rozwiązania wymagają wizyty u notariusza i – by posłużyć się językiem prawników – złożenia zgodnej woli stron. Choć są wyjątki (ramka powyżej).
Zdarza się oczywiście, że taka umowa okazuje się bronią obosieczną, działającą na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Już sam fakt jej zawarcia może się przyczynić do rozluźnienia więzi, bo rodzi domysły, że inicjator takiego kroku ma w planach kolejne posunięcia. I rzeczywiście – niektórzy intercyzy się obawiają. Tak jak jeden z byłych giełdowych prezesów-rozwodników, który w rozmowie z „Manager Magazin” przyznał, że mimo nie najlepszych doświadczeń z pierwszego małżeństwa, w nowy związek wstąpił bez żadnych warunków wstępnych: – Wiem, iż to wygląda jak triumf nadziei nad zdrowym rozsądkiem, ale cóż… intercyza to dla mnie działanie podszyte strachem i ukrytym w głębi oczekiwaniem, że znowu się nie uda. Lecz z drugiej strony – trudno zaprzeczyć pragmatyzmowi tego rozwiązania.
Mogą go zapewne docenić zwłaszcza ci, którym niegdyś owego pragmatycznego podejścia z jakichś powodów zabrakło. Mariusz Łukasiewicz, założyciel Lukas Banku i Eurobanku, kiedy zmarł nagle, mając zaledwie 44 lata, od lat był już rozwiedziony. Po jego śmierci rozgorzała walka o schedę – spadek dla syna i udział w majątku dla konkubiny, z którą był przez 10 lat związany…
– Niewątpliwie intercyza przynosi korzyści ekonomiczne i oszczędza stresów – ocenia Małgorzata Supera, prowadząca Kancelarię Adwokacką w Warszawie, specjalizującą się w rozwodach. – Z majątkiem jest trochę tak jak z nazwiskiem: jeżeli wchodzący w związek „wypracował” je sobie, chce przy nim pozostać.
Nic zatem dziwnego, że umowy te mają swoich zagorzałych zwolenników. Jednym z nich jest były senator, a zarazem adwokat prowadzący własną kancelarię, osoba niewątpliwie majętna – Robert Smoktunowicz. W październiku 2005 r. wyjawił na łamach „Wprost”, że intercyzę podpisywał dwukrotnie. – Widziałem wystarczająco dużo konfliktów wynikających z niejasnego podziału majątku – tłumaczył. – Intercyza pozwoliła na szybki i kulturalny rozwód z pierwszą żoną Hanną, dzięki czemu nadal darzymy się szacunkiem.
Maria Nowińska i Janusz Palikot |
|
Po rozwodzie w 2005 r. i podziale majątku (m.in. Polmos Lublin, rezydencja w Jabłonnie pod Lublinem) żonie – jak ujawnił sam zainteresowany – przypadło w udziale około 30 mln zł: gotówka, nieruchomości, dzieła sztuki, wyposażenie domu. Janusz Palikot miał zadowolić się podobną kwotą w postaci akcji firm, które wcześniej wspólnie posiadali. Była żona oskarżyła go jednak, że dzięki skomplikowanym operacjom finansowym wyprowadził ich wspólny majątek na karaibską wyspę Curaçao – i w związku z tym – jak twierdzi – jest jej winny 40 mln złotych. |
Dlatego zdecydował się na nią po raz drugi. – Moja partnerka rozumiała, że znacznie lepiej rozmawiać na ten temat przed podpisaniem aktu ślubu – mówi i natychmiast zastrzega: – Należy jednak pamiętać, by tego typu sprawy załatwiać uczciwie, dbając o należytą, sprawiedliwą redystrybucję dochodów z części firmowej na oboje małżonków.
Rzeczywiście – takie rozwiązanie sprawia, że rozwód oznacza po prostu wypełnienie warunków zawartej wcześniej umowy. I odwrotnie – jego brak powoduje często, że rozstanie staje się walką. Nierzadko na wyniszczenie, jak w hollywodzkim filmie „Małżeństwo państwa Rose” z Michaelem Douglasem i Kathleen Turner w rolach głównych. A przedmiotem tej wojny jest to wszystko, co – od chwili zawarcia małżeństwa – tworzy na mocy prawa wspólnotę majątkową (ramka str. 70). I to do niej dokładają kolejne cegiełki mąż i żona. A dokładają niemało, bo niemal wszystko, co wspólnymi siłami oraz każdy z nich z osobna wypracuje i przyniesie do domowego gniazdka. Niemal – ponieważ istnieją tu wyjątki (ramka obok).
– Wszelkie dochody z pracy współmałżonków, a także korzyści, jakie osiągną z majątku osobistego, trafiają do jednego worka – przypomina Małgorzata Supera. – Niezależnie od tego, jak małżonkowie podzielili się obowiązkami, kto fizycznie przynosił pieniądze do domu, a kto się nim zajmował. Zatem przy rozwodzie pary o najbardziej klasycznym podziale ról (on zarabia, ona ma pod swoją pieczą dom i dzieci) tłumaczenie, że „żona zajmowała się domem” nic nie daje. Nawet oszacowanie ekwiwalentu wykonywanej przez nią pracy (koszty wynajęcia opiekunki do dziecka czy gosposi) nie są argumentem – każdemu z mocy ustawy należy się połowa wspólnego majątku.
– Sąd będzie stał na stanowisku, że małżonkowie, ustalając swoje role, godzili się na takie właśnie rozłożenie obowiązków – uzupełnia Małgorzata Supera. – Tylko wtedy, gdy zostanie udowodnione, że jedna osoba zarabiała, a druga trwoniła i rujnowała dorobek, można żądać ustalenia nierównych udziałów w majątku wspólnym. Inaczej z podziałem pół na pół trzeba się pogodzić nawet wtedy, gdy w grę wchodzą miliony. Niezależnie od tego, czy mają postać lokaty bankowej, nieruchomości, akcji, udziałów czy obligacji. Przy braku odrębności majątkowej zawsze wspólne są również pożytki z tego tytułu – dywidendy, odsetki czy sprzedaż po korzystnej zmianie kursu. I na nic zda się tu argument, że trafnie walorami rozporządzała na przykład żona, czy też fakt, iż przypisane są one wyłącznie do jej nazwiska.
– To, że tylko jeden z małżonków jest wpisany do księgi udziałów lub akcjonariuszy, niczego nie zmienia; ciągle mamy do czynienia ze współwłasnością – mówi Katarzyna Chróścicka-Drzazga, radca prawny White & Case. – Podobnie jak nie ma znaczenia, kto jest wpisany w dowodzie rejestracyjnym samochodu – auto i tak jest wspólne. Zatem przy ustaniu małżeństwa akcje i udziały będą podlegały takiemu samemu podziałowi jak wszelkie inne prawa majątkowe.
Lecz o ile gotówkę łatwo jest podzielić na dwie równe części, to już na przykład mieszkania bądź samochodu przepołowić się nie da. Ale i wówczas, przy obopólnej zgodzie na rozstanie, proces rozwodowy przebiega w miarę płynnie – strony uzgadniają, kto z czym zostanie, ewentualnie – kto od kogo wykupi połowę danego składnika majątku (płatności dokonuje się według wartości w momencie podziału). Problemu nie ma również z akcjami albo udziałami w spółkach, które można łatwo podzielić pół na pół. Gorzej, kiedy jedna ze stron prowadzi samodzielną działalność gospodarczą.
Niejeden przedsiębiorca lub menedżer z jednoosobową firmą może się mocno zdziwić, gdy się dowie, że zgodnie z prawem biznes ten nie należy wyłącznie do niego. Wspólnota majątkowa przewiduje bowiem, że profity z tego tytułu należą się i współmałżonkowi. – Ustawodawca jednoznacznie określił, że wszelkiego rodzaju dochody za pracę, a więc i te uzyskiwane z jednoosobowej działalności gospodarczej, wchodzą do majątku wspólnego – wyjaśnia Małgorzata Supera. Również dochody z kontraktu menedżerskiego podlegają równemu podziałowi. Zdaniem prawników, nie pomo- że tu zasłanianie się umowami-zleceniami bądź innymi tego rodzaju sztucznymi konstrukcjami. – Wciąż są to dochody z działalności zarobkowej, co przesądza o tym, że są objęte współwłasnością małżonków – zaznacza Chróścicka-Drzazga.
Irina i Roman Abramowicz |
|
Przed rozwodem oboje oświadczyli, że podział majątku nie zagrozi przedsięwzięciom biznesowym Abramowicza (właściciela m.in. klubu piłkarskiego Chelsea Londyn). Jego wartość szacowano na blisko 18,7 mld dolarów. Chociaż początkowo Irina domagała się od męża połowy majątku, ostatecznie zadowoliła się 300 mln dolarów. Wysokość alimentów na pięcioro dzieci z tego związku pozostała tajemnicą. |
W praktyce alimenty małżeńskie są prawie pewne, gdy osoba winna rozpadowi zacznie zarabiać znacząco więcej niż wcześniej. Eksmałżonek na pewno nie omieszka wówczas upomnieć się o „swoją” część nowych, wyższych dochodów byłego męża czy byłej żony. A także o udziały w podwyżce, premii czy innych znacznych profitach. Z drugiej strony, każdy ma prawo wystąpić do sądu o zmniejszenie lub zniesienie alimentów małżeńskich, jeśli powinęła mu się noga i na przykład stracił pracę albo zbankrutował.
Wiele zmienia też ustalenie obopólnej winy rozpadu związku. Wtedy obowiązek wspierania trwa do pięciu lat (chyba że przerwie go wcześniej nowy ślub). Nie wystarczy również „zwykłe” pogorszenie kondycji finansowej – konieczne jest wykazanie niedostatku.
Niezależnie od okoliczności rozstania, sam rozwód to duży życiowy stres. Nie przez przypadek w antyrankingach najbardziej traumatycznych przeżyć zajmuje bardzo wysokie miejsce, tuż za śmiercią bliskiej osoby. W przypadku menedżerów sytuacja jest podwójnie trudna. Jeżeli rodzinne zaplecze jest spokojne i bezpieczne – ich kariera ma dobre warunki do pomyślnego rozwoju. Jeśli natomiast grzęzną w rodzinnych sporach – zaczyna buksować.
Kilka tygodni temu na jednym z forów internetowych poświęconych rozwodom padło pytanie: „Komu rozpad małżeństwa zrujnował karierę?”.
Odpowiedziało kilkadziesiąt osób, w tym menedżerowie. Jeden z nich, na skutek perturbacji związanych z podziałem majątku, musiał zamknąć dobrze prosperującą firmę handlową. Inna osoba, rozliczana za wyniki i finansowo odpowiedzialna za popełniane błędy, przez ponad rok prawie nie zarabiała. Jeszcze komuś rozwód i bitwy z nim związane – jak to określił – „cofnęły karierę zawodową o siedem, osiem lat”, a w dodatku „poskutkowały utratą dobrze płatnej pracy”. Kolejnemu „poszkodowanemu” roczne dochody spadły do kilkunastu procent stanu sprzed rozwodu.
Ciężkie rozstanie małżonków może zatem w życiu człowieka aktywnego zawodowo popsuć naprawdę wiele. Wspomniany wcześniej współwłaściciel domu maklerskiego przyznaje, że rozwód często nie tylko wyhamowuje, lecz nawet rozbija karierę.
– Mam możliwość obserwowania takiego właśnie przypadku w swojej firmie – opowiada. – Pewna znana mi osoba wrogo rozstaje się z żoną. A że nie załatwili zawczasu spraw majątkowych, wpadli nie tylko w osobisty i finansowy, ale także profesjonalny pat. Cóż, takie są konsekwencje pechowych życiowych wyborów. Jeżeli więc tylko można, warto się starać je zminimalizować. Tak by sposób rozsadzenia gości na przyjęciu rozwodowym (niedawno m.in. w USA pojawiły się już nawet takie) był przy tej okazji największym problemem.
Paweł Domarecki, Adam Mielczarek