W obliczu zachodnich sankcji kurs rubla załamał się o przeszło 20 proc. A mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie działania podjęte przez rosyjskie władze. Prędzej czy później Moskwa będzie jednak zmuszona znormalizować politykę.


W weekend i poniedziałek kraje UE, USA, Wielka Brytania, Japonia, Kanada, a nawet Szwajcaria zapowiedziały i częściowo wprowadziły w życie sankcje przeciw Moskwie, m.in. zamrożenie aktywów Banku Rosji oraz odcięcie rosyjskich banków od systemu SWIFT. W związku z tym gwałtownie nasiliły się próby wyprzedaży rubla, a wraz z nimi - wzrosła presja na osłabienie rosyjskiej waluty.
Bank centralny został odcięty (przynajmniej częściowo) od dostępu do rezerw walutowych, z których mógłby skorzystać w celu podjęcia próby brony waluty przed drastyczną deprecjacją, dlatego rosyjskie władze sięgnęły po inne narzędzia.
Bank Rosji bardzo zdecydowanie podniósł referencyjną stopę procentową - z 9,5 proc. do 20 proc. Poza tym bank centralny uniemożliwił zagranicznym inwestorom sprzedaż papierów wartościowych, w konsekwencji obniżając popyt na dewizy. Równocześnie wstrzymano handel na giełdzie w Moskwie. Późnym wieczorem prezydent Putin wydał dekret, na mocy którego zakazał mieszkańcom Rosji transferu pieniędzy za granicę. Bank Rosji ułatwił również bankom komercyjnym dostęp do płynności i rozluźnił regulacje kapitałowe, chcąc uniknąć pogłębienia paniki w sektorze, przekładającej się na realną gospodarkę. Ministerstwo Finansów nakazało podmiotom prowadzącym obrót z zagranicą sprzedaż 80 proc. przychodów w walutach obcych.
W efekcie rubel osłabił się "tylko" o nieco ponad 20 proc. wobec dolara, zaliczając największą jednodniową przecenę od września 1998 r., gdy Rosja bankrutowała. W piątek za jednego zielonego płacono na rynku międzybankowym niecałe 84 ruble - w poniedziałek 105 rubli, wynika z notowań Bloomberga. Ale zapewne nie oddają one rzeczywistości - niektóre ruchy rynkowe zostały powstrzymane przez częściowy zakaz sprzedaży aktywów, kursy USD/RUB w kantorach, bankach i aplikacjach były wyraźne wyższe, a dewiz dla klientów detalicznych brakowało. Ile naprawdę jest warta rosyjska waluta, nie bardzo wiadomo. Prawidłowo odpowiedź brzmi pewnie: to zależy - gdzie i dla kogo.
We wtorek o 8:30 polskiego czasu notowania rynkowe wyraźnie się rozjechały. Bloomberg podaje, że kurs USD/RUB wynosi ponad 100, Google i Yahoo Finance: 91-92. Według pierwszego źródła kurs spada dziś o ok. 2-3 proc., według drugiego i trzeciego - o ponad 10 proc. O 10:30 notowania zbliżyły się - kursy USD/RUB wynoszą 99-100, co oznacza spadki rzędu 5-6 proc. Po południu różnice ponownie się zwiększyły - o godz. 14 przedział wynosił 99-103 ruble za dolara.
Drastyczna podwyżka ceny pieniądza, zamknięcie rynku i kontrola kapitału to niezwykle rzadkie i kontrowersyjne ruchy. Pozwalają chwilowo zamrozić panikę, a przynajmniej jej widoczne efekty, ale faktycznie nie wygaszają źródeł problemów, lecz powodują kolejne - m.in. na krótką i długą metę zniechęcają Rosjan i zagraniczny kapitał do inwestowania w aktywa rublowe, czyli choćby trzymania rosyjskiej waluty na koncie czy lokowania biznesu w kraju. Wraz z przywróceniem rynkowej normalności problemy będą musiały zresztą wyjść na jaw. Sytuację dobrze ilustruje poniższe zdjęcie.
Moskwa zapewne liczy, że do tego momentu uda się zakończyć inwazję na Ukrainę oraz wywalczyć zniesienie przynajmniej części sankcji, co zmniejszy skalę rynkowego krachu. Powinna się jednak srogo zawieść, bo przywódcy i społeczeństwa Zachodu tym razem raczej nie kwapią się, by puścić nieuzasadnioną rosyjską agresję na suwerenne państwo w niepamięć.
Aktualizacja: we wtorek przed południem premier Rosji poinformował, że na mocy prezydenckiego dekretu w życie wejdzie zakaz sprzedaży rosyjskich aktywów przed obcokrajowców.