Kurs rubla gwałtownie spada po tym, jak kraje Zachodu zapowiedziały wprowadzenie sankcji przeciw Rosji, m.in. zamrożenie aktywów banku centralnego oraz odcięcie banków od systemu SWIFT. W odpowiedzi Bank Rosji zakazał miejscowym brokerom sprzedaży papierów wartościowych w imieniu zagranicznych klientów, wstrzymał handel na giełdzie, a następnie drastycznie podniósł stopy procentowe.


W poniedziałek o godz. 6:30 polskiego czasu (8:30 w Moskwie) kurs USD/RUB rósł o ponad 28 proc. Tak ogromnej, jednodniowej deprecjacji rubla nie obserwowano nawet w latach 90., gdy Rosja ogłosiła bankructwo. Za 1 dolara na rynku międzybankowym płacono blisko 108 rubli - o ponad 23 ruble więcej niż w piątek, podawał Bloomberg. Analitycy zwracali uwagę, że płynność była bardzo niska. Handel odbywał się wyłącznie na rynku offshore, ponieważ Bank Rosji przesunął otwarcie rynku krajowego na godz. 10:00 czasu miejscowego.
Po tej godzinie kurs USD/RUB rósł o 22 proc., a za dolara płacono 102 ruble - donosił Bloomberg. O 8:30 jednak było to już ponad 110 rubli. Następnie rosyjska waluta znów nieco zyskała i o 11:00 kurs USD/RUB ponownie spadł poniżej 102 - wynika z notowań Bloomberga. W trakcie wystąpienia prezes Banku Rosji Elwiry Nabiulliny ponownie przebił 110, ale po kilku minutach znów zszedł do 105. W uproszczeniu oznacza to, że rosyjski rubel traci dziś 20 proc. wartości.
Rouble’s collapse is brutal. Useful historical context in this FT chart. pic.twitter.com/Frn7CAlmCc
— Robert Ward (@RobertAlanWard) February 28, 2022
Jak przypominają analitycy Banku Pekao, inne źródła mogą wskazywać nieco inny kurs. "Rynek walutowy nie wygląda tak, jak giełdowy. Jest bardziej rozproszony i jest więcej niż jedno źródło notowań. Nawet w normalnej sytuacji mogą się od siebie różnić o kilka-kilkanaście pipsów. W sytuacji kryzysowej to się może mocno rozjechać" - napisali na Twitterze.
Paniczna reakcja jest skutkiem sankcji zapowiedzianych w weekend przez władze Unii Europejskiej, w porozumieniu z partnerami z USA i Wielkiej Brytanii. Ursula von der Leyen zapowiedziała zamrożenie aktywów rosyjskiego banku centralnego oraz zakaz wszelkich transakcji z bankiem, a także wykluczenie ważnych rosyjskich banków komercyjnych z systemu SWIFT. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz już stwierdził jednak, że sankcje obejmą wszystkie rosyjskie banki. Działania Zachodu w obszarze finansów wesprą nawet tradycyjnie neutralni Szwajcarzy. W niedzielę prezydent Cassis powiedział, że zamrożenie rosyjskich aktywów jest "bardzo prawdopodobne", a w poniedziałek władze federalne ogłosiły, że zaadoptują unijne sankcje.
Tymczasem wyprzedaż rosyjskich aktywów zapowiedziały już należący do Norwegów największy fundusz emerytalny na świecie czy BP, posiadający blisko 20 proc. udziałów w Rosniefcie. W piątek agencja S&P obniżyła rating rosyjskiego długu denominowanego w walutach obcych do poziomu śmieciowego. Moody's umieścił ratingi Ukrainy i Rosji na liście obserwacyjnej z możliwością ich obniżenia. Fitch z kolei obniżył długoterminowy rating Ukrainy do "CCC" z "B".
Ale potężnym powodem do zmartwień dla rosyjskich władz są również działania samych Rosjan. W weekend media społecznościowe zalała fala zdjęć gigantycznych kolejek do bankomatów. Spodziewając się gwałtownego osłabienia rubla, ludzie masowo wypłacali pieniądze - w celu wymiany na dewizy, wymiany na towary (luksusowe, biżuterię, elektronikę), które zapewne mocno podrożeją od poniedziałku, czy w obawie przed wprowadzeniem przez władze limitów wypłat z kont lub ograniczenia działania kart. Trudno powiedzieć, czy to już realny run na banki o skali mogącej zachwiać stabilnością krajowego systemu finansowego, ale na pewno takie spekulacje są już uzasadnione. W trakcie poniedziałkowego wystąpienia prezes Nabiullina przyznała, że wysoki popyt na gotówkę spowodował "strukturalny deficyt płynności" w sektorze bankowym.
Oczywiście deponenci podejmowali również próby wypłaty dewiz zgromadzonych w bankach. "Waluta z kont wypłacana jest w zasadzie jedynie na zamówienie (trzeba czekać co najmniej dobę)" - wskazywali w weekend analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.
Przeczytaj także
O ile na rynku międzybankowym dolar kosztuje nieco ponad 100 rubli, to zwykli Rosjanie muszą płacić za "zielone" jeszcze więcej - o ile w ogóle są w stanie je kupić. Z doniesień medialnych wynika, że rano bywało to nawet ponad 160 rubli, czyli prawie dwa razy więcej niż w piątek. W aplikacji Revolut obserwujemy za to duży spread pomiędzy kursem sprzedaży i zakupu rubla. Za jednego dolara można nabyć 94 rubli, ale żeby kupić jednego dolara, trzeba wyłożyć 113 rubli.
Gwałtowne osłabienie waluty dodatkowo podbije i tak wysoką inflację. W styczniu wyniosła ona 8,7 proc. wobec celu na poziomie 4 proc. - wskazuje tamtejszy bank centralny. Były wiceprezes Banku Rosji Siergiej Aleksaszenko stwierdził, że deprecjacja o 30-40 proc. dołoży do tempa wzrostu cen kolejne 5 punktów procentowych. A to tylko wpływ zmiany kursu walutowego, nie wspominając o potencjalnych drastycznych konsekwencjach odcięcia od niektórych dóbr czy usług zagranicznych.
Rozpaczliwe próby ograniczenia załamania cen rosyjskich aktywów podejmuje Bank Rosji. Jego władze przesunęły moment otwarcia miejscowego rynków: forex, pieniężnego i repo na godz. 10:00 czasu moskiewskiego (8:00 w Polsce), a także wstrzymały przynajmniej do juutra handel na rosyjskiej giełdzie papierów wartościowych. Ponadto, zakazały miejscowym brokerom sprzedaży aktywów należących do ich zagranicznych klientów. Zapowiedziały również wznowienie zakupów złota na krajowym rynku, potężne zastrzyki płynności dla krajowych instytucji finansowych oraz rozluźnienie regulacji dot. pozycji walutowych banków. W poniedziałek przed otwarciem rynków Bank Rosji drastycznie podniósł stopy procentowe - z 9,5 proc. do 20 proc. w przypadku stawki referencyjnej.
W obliczu ograniczenia dostępu do części aktywów rezerwowych podwyżka kosztu pieniądza może być głównym sposobem obrony krajowej waluty. Drugi największy rosyjski bank komercyjny - VTB - jeszcze przed decyzją banku centralnego zdecydował się podnieść od poniedziałku oprocentowanie kredytów hipotecznych o 4 punkty procentowe, do 15,3 proc. - donosi Reuters.
Tymczasem rosyjskie Ministerstwo Finansów nakazało podmiotom prowadzącym obrót z zagranicą sprzedaż 80 proc. przychodów w walutach obcych.
O ile handel na giełdzie w Moskwie pozostaje wstrzymany co najmniej do 1 marca, to trwa wymiana papierów na parkiecie w Londynie. Notowane tam walory Gazpromu są przeceniane o ponad 50 proc., a Sbierbanku - o przeszło 60 proc. Od 16 lutego wycena gazowego giganta na LSE spadła o ponad dwie trzecie, a największego rosyjskiego banku - o niemal 90 proc.
Wykluczenie z systemu SWIFT i zamrożenie aktywów Banku Rosji
Zachodnie sankcje wywołały paniczną wyprzedaż rosyjskich aktywów, ale ich realny, bezpośredni wpływ na rosyjską gospodarkę i system finansowy może nie być tak silny, jak twierdzą niektórzy.
SWIFT zajmuje się wyłącznie przekazywaniem informacji pomiędzy instytucjami finansowymi, a nie przekazywaniem środków pomiędzy bankami. "Wykluczenie banku z systemu SWIFT nie oznacza automatycznie, że nie może on realizować płatności. Przekazanie środków pieniężnych nadal jest możliwe, ale wymaga sięgnięcia po inne narzędzia komunikacji z partnerami" - wskazuje dr Michał Kisiel, analityk Bankier.pl.
Rosyjskie banki mogłyby więc wymieniać dane transakcyjne z kontrahentami poprzez teleks, telefon czy maile. Oczywiście byłoby to bardziej czasochłonne i - być może - ryzykowne, co mogłoby doprowadzić np. do zatorów płatniczych. "W praktyce to bardzo poważny cios, sprawiający, że obsługa operacji zagranicznych staje się uciążliwa" - zauważa Kisiel.
Rosja od kilku lat przygotowywała swój system finansowy do przejścia na alternatywę wobec SWIFT - krajowy system SFPS, może również częściej korzystać z chińskiego CIPS. "Próby obejścia sankcji mogą przybrać także inne formy – chociażby wykorzystania pośredników w krajach, które nie są objęte ograniczeniami, zmian własnościowych instytucji finansowych (i przeniesienia do innej jurysdykcji)". Cała analiza dostępna jest w artykule pt. "SWIFT zamyka się na rosyjskie banki. Jak Kreml będzie próbować radzić z izolacją?".
Ponadto wciąż nie jest jasne, czy wszystkie rosyjskie instytucje zostaną wykluczone z systemu oraz które transakcje będą mogły odbywać się bez większych przeszkód. Amerykanie informowali, że takim wyjątkiem będą płatności za energię, czyli ropę i gaz. Dziś podobny komunikat wystosowały władze Niemiec, a strona ukraińska donosi, że Rosjanie gwałtownie zwiększyli ilości gazu wysyłane do odbiorców w UE. Z jednej strony, Moskwa może więc liczyć na zastrzyki dewiz, z drugiej - niepewność dodatkowo wzmaga nerwowość na rynkach finansowych.
Nawet bardziej bolesne może być dla Rosjan zamrożenie części aktywów ich banku centralnego. Z oficjalnych danych wynika, że na koniec stycznia wartość rezerw Banku Rosji przekraczała 630 mld dol. Trzy czwarte stanowiły aktywa denominowane w walutach obcych, a niecałe 5 proc. - pozycja w MFW i SDR-y (jednostka rozliczeniowa MFW). Do tego dochodzi 2300 ton złota, wycenianego wówczas na ponad 130 mld dol.
Nie wiemy, ile zasobów "zużyto" w ostatnich dniach, by chronić rubla. Prezes Banku Rosji przyznała w poniedziałek, że bank interweniował na rynku w czwartek i piątek. Nie znamy również aktualnej struktury rezerw. W połowie ubiegłego roku papiery wartościowe były wyceniane na ponad 300 mld dol., depozyty - na przeszło 150 mld dol. Blisko jedną trzecią stanowiły aktywa denominowane w euro, ponad 20 proc. - złoto, przeszło 16 proc. - aktywa dolarowe, ponad 13 proc. - juanowe, a 6,5 proc. - denominowane w brytyjskich funtach. Za 10 proc. odpowiadały inne waluty. Od tamtej pory struktura mogła jednak ulec zmianie.




Z szacunków UE wynika, że ok. połowa aktywów Banku Rosji zostanie zamrożona. Europejscy i amerykańscy (Waszyngton ogłosił decyzję 28.02 o godz. 13:30) brokerzy nie będą mogli podejmować działań w imieniu Banku Rosji, np. sprzedawać należących do niego papierów wartościowych. Do tego dochodzi odcięcie Rosjan od depozytów zgromadzonych w wybranych zagranicznych bankach centralnych, a być może również w Banku Rozrachunków Międzynarodowych (w Szwajcarii) czy MFW. W tej grupie instytucji Rosjanie mieli ulokowane ok. 100 mld dol.
Oznacza to, że Bank Rosji będzie dysponował ograniczony środkami na zakup na rynku aktywów denominowanych w rublach, by wesprzeć wartość rosyjskiej waluty. Oczywiście takie działania będą mogły podejmować inne, "przyjazne" Moskwie podmioty, które dysponują własnymi środkami - nieobjęte sankcjami rosyjskie instytucje finansowe, a być może - ich zagraniczni odpowiednicy. Wówczas będą się musiały jednak liczyć z tym, że znajdą się na celowniku Amerykanów i Europejczyków. Ponadto grupa potencjalnych zainteresowanych szybko się kurczy, bo Zachód zakazuje nie tylko transakcji z Bankiem Rosji, ale i rosyjskim funduszem majątkowym czy ministerstwem finansów. "Akcja ta skutecznie unieruchamia wszelkie aktywa banku centralnego Federacji Rosyjskiej przechowywane w Stanach Zjednoczonych lub przez Amerykanów, gdziekolwiek się znajdują" - napisano w komunikacie Departamentu Skarbu USA.