REKLAMA
QUIZ

Remigiusz Paszkiewicz prezesem Anwilu

2010-09-28 20:00
publikacja
2010-09-28 20:00
Rada nadzorcza włocławskiego Anwilu, spółki grupy PKN Orlen, powołała na stanowiska prezesa i dyrektora generalnego Remigiusza Paszkiewicza. Na członka zarządu spółki rada wybrała Tomasza Zielińskiego. Obaj zaczną pełnić swoje obowiązki od 1 października.

Anwil podał, iż rada nadzorcza spółki podjęła decyzje kadrowe, dotyczące zarządu na posiedzeniu 27 września.

Remigiusz Paszkiewicz jest związany Anwilem od 1 stycznia 2009 r. Był dyrektorem ds. organizacji i grupy kapitałowej, a od 29 czerwca 2010 r. pełnił jednocześnie obowiązki prezesa i dyrektora Generalnego. Stało się tak po ówczesnej rezygnacji z tych stanowisk Macieja Trojnarskiego.

Tomasz Zieliński pełnił ostatnio stanowisko wiceprezesa zarządu, dyrektora ds. strategii i rozwoju Zakładów Chemicznych Police.

Zarząd włocławskiego Anwilu liczy cztery osoby - oprócz powołanych, zasiadają nim także jako członkowie: Krzysztof Dzuba - dyrektor ekonomiczno-finansowy oraz Krzysztof Kamiński - dyrektor techniczny i rozwoju.

Anwil to jedno z największych przedsiębiorstw w sektorze Wielkiej Syntezy Chemicznej w Polsce. Spółka jest jedynym w kraju producentem suspensyjnego polichlorku winylu, wykorzystywanego m.in. do produkcji profili budowlanych, rur wodociągowych i kanalizacyjnych oraz znaczącym producentem nawozów azotowych. (PAP)

mb/ bos/

Źródło:PAP
Tematy
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.

Komentarze (2)

dodaj komentarz
~ja
Dnia 2010-10-27 o godz. 12:23 ~Anwilek napisał(a):
> PONIEDZIAŁEK:
Muszę zmienić sekretarkę. Skończyła 19 lat.
> Za stara.

WTOREK:
Dzisiaj zaczyna się szkolenie w
> Kapsztadzie. Samolot do RPA nie chciał czekać na mnie
> godziny. Poleciałem do RPA z dachu mego biurowca
> śmigłowcem.

ŚRODA:
Dnia 2010-10-27 o godz. 12:23 ~Anwilek napisał(a):
> PONIEDZIAŁEK:
Muszę zmienić sekretarkę. Skończyła 19 lat.
> Za stara.

WTOREK:
Dzisiaj zaczyna się szkolenie w
> Kapsztadzie. Samolot do RPA nie chciał czekać na mnie
> godziny. Poleciałem do RPA z dachu mego biurowca
> śmigłowcem.

ŚRODA:
Podróż trochę się przeciąga.
> Międzylądowanie w Paryżu. Faktycznie, to nie kasztany są
> najlepsze na placu Pigalle.

CZWARTEK:
Tankowanie w Kairze.
> Śmigłowiec wypił 1000 litrów. Ja tylko 7. Naród nieużyty.
> Kazałem by przynieśli do mnie piramidy. Nie chcieli.
> Podobno są bardzo duże. A na zdjęciach mają tylko kilka
> centymetrów.

PIĄTEK:
Spotkałem kumpli w Kapsztadzie.
> Szkolenie jest O.K. Tankują już od poniedziałku.

SOBOTA:
> Kumpel z RPA ma urodziny. Jest prezesem kopalni diamentów.
> dałem mu w prezencie helikopter. Nie będę ciągnął złomu z
> powrotem ze sobą.

NIEDZIELA:
Niestety szkolenie się
> kończy. A zapowiadało się fantastycznie.

PONIEDZIAŁEK:
> Prezes od diamentów obiecał mi w rewanżu sekretarkę.
> Podobno jest ciemna. Co tam, wszystkie sekretarki są
> ciemne. Dorzucił kilo diamentów. Fajny kumpel.

WTOREK:
> Powrót do kraju. Tym razem rejsowym samolotem niestety.
> Żadnego międzylądowania.

ŚRODA:
Rozpakowałem sekretarkę.
> Okazało się, że jest ciemna dosłownie. Zmieniłem
> wyposażenie biura. Wszystkie meble czarne.

CZWARTEK:
> Okazało się, że kolorystycznie jest wszystko w porządku,
> ale sekretarka zna tylko angielski i bantu. Zatrudniłem
> tłumacza. Wszystko pójdzie w koszty.

PIĄTEK:
Dzisiaj moje
> urodziny. Dostałem od Zarządu nowy helikopter. Ten
> poprzedni miał już rok. Sekretarka się stara, ale mówi że
> paznokcie jej przeszkadzają w pisaniu. Dobrze, że nie
> przeszkadzają w czym innym.

SOBOTA:
Próbny lot nad
> Warszawą. Kazałem obniżyć Pałac Kultury. Za bardzo
> przeszkadza w lataniu.

NIEDZIELA:
Jak to dobrze, że dziś
> niedziela. Trochę wytchnienia po tygodniu kieratu. A może
> wziąć urlop ???

PONIEDZIAŁEK:
Posiedzenie Zarządu.
> Skandal. Chcą mi obniżyć pensję o 10% - wychodzi, że o 10
> tysięcy. Jak ja zwiążę koniec z końcem? Nawet na paliwo do
> BMW nie starczy ...

WTOREK:
Zmieniłem Zarząd. Ten
> poprzedni był już stary. Miał już rok.

ŚRODA:
Delegacja
> załogi. Ach jak ja tego nie lubię. Marudzili, że od pół
> roku nie dostają pensji. Jakby nie wiedzieli, że ledwo
> wiążę koniec z końcem.

CZWARTEK:
Delegacja z Chin. Gadają
> trochę niezrozumiale. Ale najważniejsze, że dali mi w
> prezencie nową sekretarkę. Ta czarna już się trochę zużyła.
> Skąd ja wezmę żółte meble?

PIĄTEK:
Trochę kłopotów z
> Chinką. Okazało się, że zna tylko chiński. No i trochę
> japońskiego. Skąd ja wezmę tłumacza? Chinka egzamin w łóżku
> zdała celująco. Nadal brak koncepcji w sprawie mebli. Chyba
> po prostu zmienię marmury w budynku na jaśniejsze. Pójdzie
> w koszty.

SOBOTA:
Praca prezesa nigdy się nie kończy.
> Zrobiłem uroczysty bankiet z nowym Zarządem. Zamówiłem TIR
> trunków. Starczyło. Pójdzie w koszty. A Złośliwi śpiewają:
> "Niech żyją nam prezesi przez szereg długich lat.
> Gdy prezesi piją w gorzelni wódki brak". Owszem z
> pierwszą częścią się całkowicie zgadzam. Ale z druga? -
> Oczerniają na każdym kroku.

NIEDZIELA:
Dziś tylko trzy
> słowa. Kac, kac, kac.

PONIEDZIAŁEK:
Graliśmy z kumplami w
> pokera. Wygrałem nową sekretarkę, podobno Rosjanka. No,
> kondycję to ona ma ... Tylko że pobiły się z tą Chinką. Nie
> wiem o co, przecież zaspokajam je obydwie. Ta nowa ma
> niestety podbite oko. Trzeba będzie załatwić L4, i pchnąć
> ją na plastykę twarzy... Na szczęście nie będzie z tym
> problemu, w końcu jestem szefem Anwilu




rewelka!!!! :) nic dodac nic ująć !!!:) smiech na sali !! :)
~Anwilek
PONIEDZIAŁEK:
Muszę zmienić sekretarkę. Skończyła 19 lat. Za stara.

WTOREK:
Dzisiaj zaczyna się szkolenie w Kapsztadzie. Samolot do RPA nie chciał czekać na mnie godziny. Poleciałem do RPA z dachu mego biurowca śmigłowcem.

ŚRODA:
Podróż trochę się przeciąga. Międzylądowanie w Paryżu. Faktycznie, to nie kasztany
PONIEDZIAŁEK:
Muszę zmienić sekretarkę. Skończyła 19 lat. Za stara.

WTOREK:
Dzisiaj zaczyna się szkolenie w Kapsztadzie. Samolot do RPA nie chciał czekać na mnie godziny. Poleciałem do RPA z dachu mego biurowca śmigłowcem.

ŚRODA:
Podróż trochę się przeciąga. Międzylądowanie w Paryżu. Faktycznie, to nie kasztany są najlepsze na placu Pigalle.

CZWARTEK:
Tankowanie w Kairze. Śmigłowiec wypił 1000 litrów. Ja tylko 7. Naród nieużyty. Kazałem by przynieśli do mnie piramidy. Nie chcieli. Podobno są bardzo duże. A na zdjęciach mają tylko kilka centymetrów.

PIĄTEK:
Spotkałem kumpli w Kapsztadzie. Szkolenie jest O.K. Tankują już od poniedziałku.

SOBOTA:
Kumpel z RPA ma urodziny. Jest prezesem kopalni diamentów. dałem mu w prezencie helikopter. Nie będę ciągnął złomu z powrotem ze sobą.

NIEDZIELA:
Niestety szkolenie się kończy. A zapowiadało się fantastycznie.

PONIEDZIAŁEK:
Prezes od diamentów obiecał mi w rewanżu sekretarkę. Podobno jest ciemna. Co tam, wszystkie sekretarki są ciemne. Dorzucił kilo diamentów. Fajny kumpel.

WTOREK:
Powrót do kraju. Tym razem rejsowym samolotem niestety. Żadnego międzylądowania.

ŚRODA:
Rozpakowałem sekretarkę. Okazało się, że jest ciemna dosłownie. Zmieniłem wyposażenie biura. Wszystkie meble czarne.

CZWARTEK:
Okazało się, że kolorystycznie jest wszystko w porządku, ale sekretarka zna tylko angielski i bantu. Zatrudniłem tłumacza. Wszystko pójdzie w koszty.

PIĄTEK:
Dzisiaj moje urodziny. Dostałem od Zarządu nowy helikopter. Ten poprzedni miał już rok. Sekretarka się stara, ale mówi że paznokcie jej przeszkadzają w pisaniu. Dobrze, że nie przeszkadzają w czym innym.

SOBOTA:
Próbny lot nad Warszawą. Kazałem obniżyć Pałac Kultury. Za bardzo przeszkadza w lataniu.

NIEDZIELA:
Jak to dobrze, że dziś niedziela. Trochę wytchnienia po tygodniu kieratu. A może wziąć urlop ???

PONIEDZIAŁEK:
Posiedzenie Zarządu. Skandal. Chcą mi obniżyć pensję o 10% - wychodzi, że o 10 tysięcy. Jak ja zwiążę koniec z końcem? Nawet na paliwo do BMW nie starczy ...

WTOREK:
Zmieniłem Zarząd. Ten poprzedni był już stary. Miał już rok.

ŚRODA:
Delegacja załogi. Ach jak ja tego nie lubię. Marudzili, że od pół roku nie dostają pensji. Jakby nie wiedzieli, że ledwo wiążę koniec z końcem.

CZWARTEK:
Delegacja z Chin. Gadają trochę niezrozumiale. Ale najważniejsze, że dali mi w prezencie nową sekretarkę. Ta czarna już się trochę zużyła. Skąd ja wezmę żółte meble?

PIĄTEK:
Trochę kłopotów z Chinką. Okazało się, że zna tylko chiński. No i trochę japońskiego. Skąd ja wezmę tłumacza? Chinka egzamin w łóżku zdała celująco. Nadal brak koncepcji w sprawie mebli. Chyba po prostu zmienię marmury w budynku na jaśniejsze. Pójdzie w koszty.

SOBOTA:
Praca prezesa nigdy się nie kończy. Zrobiłem uroczysty bankiet z nowym Zarządem. Zamówiłem TIR trunków. Starczyło. Pójdzie w koszty. A Złośliwi śpiewają: "Niech żyją nam prezesi przez szereg długich lat. Gdy prezesi piją w gorzelni wódki brak". Owszem z pierwszą częścią się całkowicie zgadzam. Ale z druga? - Oczerniają na każdym kroku.

NIEDZIELA:
Dziś tylko trzy słowa. Kac, kac, kac.

PONIEDZIAŁEK:
Graliśmy z kumplami w pokera. Wygrałem nową sekretarkę, podobno Rosjanka. No, kondycję to ona ma ... Tylko że pobiły się z tą Chinką. Nie wiem o co, przecież zaspokajam je obydwie. Ta nowa ma niestety podbite oko. Trzeba będzie załatwić L4, i pchnąć ją na plastykę twarzy... Na szczęście nie będzie z tym problemu, w końcu jestem szefem Anwilu



Powiązane: pknorlen

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki