Holenderski przemysł jest coraz bardziej uzależniony od Chin - wynika z opublikowanych w poniedziałek danych Holenderskiego Urzędu Statystycznego (CBS). Dotyczy to przede wszystkim sektora telekomunikacyjnego, który w 2021 r. importował z Chin ponad jedną czwartą produktów, tymczasem sześć lat wcześniej było to zaledwie 14 proc.


Z danych CBS wynika, że całkowity import chińskich towarów wyniósł w ubiegłym roku 48 mld euro, w 2020 r. było to jeszcze 39,6 mld euro. Najważniejszymi produktami sprowadzanymi z Chin są komputery (1,5 mld euro), telefony (881 mln euro) oraz meble (718 mln euro), podaje urząd.
Jak zauważa dziennik „De Volkskrant” rząd ignoruje wnioski o zmniejszenie zależności konsumentów i producentów od Chin. Gazeta przypomina, że minister handlu zagranicznego i współpracy rozwojowej Liesje Schreinemacher odpowiedziała w kwietniu br. na wniosek posła Tunahana Kuzu w tej sprawie, że „byłby to krok, który w opinii rządu jest zbyt daleko idący, a nawet potencjalnie szkodliwy dla holenderskiej gospodarki”.
Oprócz rosnącej zależności toczy się również dyskusja na temat sposobu wytwarzania produktów w Chinach. Jak przypomina portal NOS z raportów m.in. Organizacji Narodów Zjednoczonych wynika, że w Chinach dochodzi do poważnych naruszeń praw człowieka wobec Ujgurów, muzułmańskiej mniejszości w regionie Xinjiang. ONZ wskazuje, że pracują oni w obozach pracy, gdzie są zmuszani do wytwarzania produktów przeznaczonych również na eksport.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek