Ze względu na efekt niskiej bazy z ubiegłego roku lipcowe
dane wciąż pokazały wysoką dynamikę produkcji przemysłowej w Polsce. Raport ten
okazał się jednak słabszy od oczekiwań większości ekonomistów. Wyższa od prognoz była za to inflacja producencka.


Wartość produkcji sprzedanej przemysłu była w lipcu o 9,8 proc. wyższa niż rok wcześniej. Zarazem jednak odnotowano spadek o 3,9 proc. względem czerwca - poinformował Główny Urząd Statystyczny. W ten sposób zakończona została trwająca przez cztery miesiące seria dwucyfrowych rocznych dynamik produkcji przemysłowej.
W marcu odnotowano wzrost 18,6 proc., w kwietniu wzrost sięgnął absolutnie rekordowych 44,5 proc., w maju przyjął wartość 29,8 proc., a statystyki za czerwiec pokazały zwyżkę o 18,4 proc. rdr. Tak wysokie odczyty w znacznej mierze wynikały z efektu bardzo niskiej bazy. Wiosną 2020 roku na skutek europejskiego lockdownu wiele zakładów przemysłowych czasowo wstrzymało lub ograniczyło produkcję.
Niepokojąco wysoka okazała się dynamika inflacji producenckiej. Ceny produkcji sprzedanej przemysłu były w lipcu aż o 8,2% wyższe niż przed rokiem – podał GUS. Rynkowy konsensu zakładał wzrost cen „tylko” o 7,6% rdr po wzroście o 7,0% rdr odnotowanym w czerwcu.
Drugi miesiąc z rzędu dane o produkcji przemysłowej okazały się niższe od rynkowego konsensusu. Tym razem rozbieżność była jednak nieco większa niż w czerwcu, ponieważ ekonomiści prognozowali wzrost produkcji o 10,5 proc. w ujęciu rocznym.
Spadek produkcji względem czerwca był jednak w znacznej mierze wynikiem działania efektów kalendarzowych. Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym majowa produkcja przemysłowa okazała się o 0,7% wyższa niż w kwietniu oraz była o 12,6% wyższa niż w lipcu 2020 roku.
W okresie styczeń-lipiec wartość produkcji zwiększyła się o 17 proc. rdr. Rok temu o tej porze produkcja była o 5,2 proc. niższa niż w roku jeszcze wcześniejszym.
Dobre wyniki polskiego sektora wytwórczego wpisują się w ogólnoświatowy trend. Za sprawą polityki lockdownów konsumenci przez wiele miesięcy mieli ograniczony dostęp do wielu usług. Równocześnie w wielu krajach rozwiniętych rządy wypłaciły ludziom nadzwyczajne zasiłki, zapomogi lub dotowały administracyjnie zamknięte przedsiębiorstwa. Konsumenci wciąż mają więc pieniądze, które chętnie wydają na dobra przemysłowe: meble, sprzęt agd i rtv czy samochody.
Fakt ten sprzyja krajom takim jak Polska, w związku z korzystną strukturą produkcji. Część ekonomistów stawia wręcz tezę, że koronawirusowy kryzys i polityka lockdownów przyczyniły się do zwiększenia popytu na tańsze towary z Polski. Wydaje się jednak, że szczyt postcovidowego przemysłowego boomu mamy już za sobą. W lipcu wskaźnik PMI dla polskiego sektora wytwórczego spadł po tym, jak w czerwcu odnotowano nowy rekord na poziomie 59,4 pkt.
KK


























































