Sąd najwyższy Nowej Zelandii orzekł w poniedziałek, że czynne prawo wyborcze, które przysługuje wszystkim którzy w dniu głosowania ukończyli 18 lat, jest dyskryminujące, zmuszając parlament do dyskusji nad tym, czy należy obniżyć granicę wieku.


Sąd najwyższy uznał, że czynne prawo wyborcze, które przysługuje wszystkim którzy w dniu głosowania ukończyli 18 lat, jest niezgodne z krajowym prawem (Bill of Rights), które daje ludziom prawo do bycia wolnym od dyskryminacji wiekowej po ukończeniu 16 lat - poinformowała agencja Reutera.
Decyzja ta uruchamia proces, w którym sprawa musi trafić pod obrady parlamentu i zostać rozpatrzona przez parlamentarną komisję selekcyjną. Nie zmusza jednak parlamentu do zmiany wieku wyborczego.
Grupa młodych aktywistów o nazwie "Make It 16" wniosła sprawę dwa lata temu, argumentując, że młodzi ludzie powinni mieć prawo dodo głosowania w kwestiach takich jak polityka dotycząca zmian klimatycznych, gdyż to właśnie one szczególnie wpływają na ich przyszłość.
Grupa twierdzi na swojej stronie internetowej, że nie ma wystarczającego uzasadnienia, aby powstrzymać 16-latków od głosowania, gdy mogą prowadzić samochód, pracować na pełny etat i płacić podatek.
"To historyczne orzeczenie" - powiedziała współdyrektorka "Make It 16" Caeden Tipler, dodając: "Rząd i parlament nie mogą ignorować tak jasnego przesłania prawnego i moralnego. Muszą pozwolić nam głosować".
Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern oświadczyła, że rząd przygotuje projekt ustawy o obniżeniu wieku do 16 lat, który następnie mógłby zostać poddany pod głosowanie w parlamencie.
"Osobiście popieram obniżenie wieku wyborczego, ale nie jest to sprawa tylko dla mnie, ani nawet dla rządu, każda zmiana w prawie wyborczym tego rodzaju wymaga 75 proc. poparcia parlamentarzystów" - dodała.(PAP)
mma/